Rozdział 30 - powieść NEW

46.3K 990 299
                                    

Odrywam się od jego ust. Jan patrzy na mnie pytająco. Jego grdyka faluje.

– Zabierz rękę – mówię.

– Coś nie tak? – pyta stłumionym głosem, powoli wyjmując ze mnie palec.

Nie odpowiadam, tylko unoszę biodra. Jego penis wyślizguje się z mojej cipki. Jest cały wilgotny od moich soków, idealny, by zrobić to, o czym zapewne marzy Jan. Nachylam się, sięgam ręką do tyłu po penisa i pocieram nim o ciasną dziurkę.

Jan wciąga ze świstem powietrze. Jego oczy się zapalają. Widzę po nim, jak bardzo go to kręci.

– Chciałbyś mnie tam wypełnić? – pytam uwodzicielskim głosem.

– Chryste, Mario...

– Chciałbyś? – Nadziewam się powoli na jego wielkiego kutasa.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo. – Przenosi dłonie na moje pośladki i rozwiera je szeroko.

– Czy takie przeprosiny cię zadowolą, Janie? – Sięgam po jego dłoń i kładę ją na jego przyrodzeniu.

Nie odpowiada, tylko przywiera do mnie mocno ustami. Czuję, jak przesuwa po wąskiej dziurce penisem, po czym uderza nim o mój pośladek.

– Jesteś spełnieniem moich marzeń – mówi wprost w moje usta i zaczyna wsuwać się ostrożnie w mój tyłek. Powoli. Centymetr po centymetrze.

Wbijam paznokcie w jego ramiona. Z gardła Jana wydobywa się zwierzęcy pomruk, gdy wchodzi we mnie coraz głębiej. Wypełnia mnie stopniowo, delikatnie, a całe moje ciało spowija dreszcz.

– O Boże... – Wstrzymuję oddech.

– Mam przestać?

Kręcę głową i przygryzam wargę. Rozkosz tłumi ból. Pożądanie zwycięża nad oporami.

– Nie. Nie przerywaj. – Lgnę do jego ust i odnajduję językiem jego język.

Zatracamy się w pocałunkach, w namiętności. To mój pierwszy raz, kiedy odczuwam przyjemność podczas próby uprawiania seksu w taki sposób. Nie mam pojęcia, jak Jan to robi, co takiego w sobie ma, ale przy nim czuję się bezpieczna. Całkowicie puszczają mi hamulce. Uruchamiają się we mnie nieposkromione żądze. Chcę mu się oddać na każdy możliwy sposób. Chcę, żeby mnie pożądał. Chcę, żeby było mu ze mną dobrze.

Jan sięga drugą dłonią do mojej łechtaczki i zatacza palcami kręgi. Naciska dokładnie tak, jak powinien.

Przepływa przeze mnie prąd, po nim kolejny. Moje ciało całkowicie się poddaje jego pieszczotom. Obniżam biodra i nabijam się na twardą męskość, która rozwiera mnie mocno, sprawiając, że przechodzi po mnie znów dreszcz rozkoszy.

– O tak – mruczy Jan w moje usta. – Jest mi z tobą tak dobrze. Zaraz dojdę. – Pociera moją łechtaczkę coraz szybciej.

Zbliża się orgazm i wiem, że będzie silny, obezwładniający.

Zaciskam kurczowo palce na umięśnionych ramionach, oddech mi się rwie.

– Nie przestawaj – sapię, a on dodatkowo wsuwa palec w moją cipkę. – Jan! – Zatracam się w jego dotyku. Napięcie jest tak silne, że zaraz się rozpadnę.

Czuję, jak wchodzi we mnie drugim palcem, jak posuwa mnie w tyłek, jak pociera kciukiem łechtaczkę. Wzbiera we mnie narastające wyczekiwanie.

Jestem blisko, już prawie... Moje ciało się napina, robi mi się ciemno przed oczami i fala orgazmu uderza we mnie niczym lawina.

– Tak! – Z mojego gardła wyrywa się okrzyk.

MÓJ SZEF   [ WYDANA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz