"Mój szef. Mój AS". Rozdział 5

14.5K 618 142
                                    

Tu Melissa. Po komentarzach do rozdziału czwartego widzę, że czujecie spory niedosyt. Starałam się równo rozdzielać tekst na każdy dzień, ale być może ostatni rozdział faktycznie był nieco krótszy niż pozostałe. W ramach rekompensaty dodaję kolejny - dłuższy ;)   


– Nie mam dzisiaj urodzin – odpowiada.

– Wiem. Sądziłam, że pilnie potrzebujesz tych rzeczy stąd moje nagłe wyjście z biura.

Jan zerka na torbę, następnie przenosi wzrok na mnie, po czym znów patrzy na torbę. Na jego twarzy maluje się dezorientacja.

– Skąd wniosek, że ich potrzebowałem i to pilnie?

– Cóż. Dziwnie się rano zachowywałeś i nie opuszczałeś biura. Połączyłam kropki... – nie wspominam, że z dużą pomocą Tośki – i uznałam, że wywarłam na tobie zbyt dużą presję, co do twojego wyglądu dzisiaj w pracy. Sądziłam, że jeśli dostarczę ci jak najszybciej niezbędnych akcesoriów żeby naprawić swój błąd, to poczujesz się lepiej.

Jan odrywa spojrzenie od torby, podnosi na mnie oczy. Nie potrafię odczytać z jego twarzy żadnych emocji. Zauważam jednak, że w jego źrenicach czai się coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam.

– Jestem dorosłym mężczyzną, Mario i potrafię o siebie zadbać – mówi zdecydowanym i mocnym głosem. – Nie mogłaś wywrzeć na mnie presji, bo sam o sobie decyduję. Zasugerowana przez ciebie zmiana wyglądu okazała się nietrafiona, co przewidziałem w chwili kiedy została przez ciebie sformułowana. Dlatego też zabrałem ze sobą do pracy, jak to nazwałaś, niezbędne akcesoria i skorzystałem z nich, kiedy pojawiły się u mnie pierwsze objawy dyskomfortu, które wystąpiły dokładnie... – unosi mankiet koszuli i zerka na zegarek – czterdzieści siedem minut temu, czyli dziewięć minut po tym, jak opuściłaś mój gabinet. Twoje zachowanie było nieracjonalne, proponuję żebyś na przyszłość zapytała wprost jakie są moje potrzeby, będzie to z korzyścią dla obu stron. Jeśli będę wymagał twojej pomocy, to nie omieszkam o nią poprosić.

– Pytałam cię, co się dzieje...

– Zapytałaś czy się dobrze czuję i czy możesz mi w czymś pomóc. A ja wyraźnie odpowiedziałem, że potrzebuję spokoju i chcę zostać sam. Nie rozumiem dlaczego postanowiłaś bez słowa opuścić swoje stanowisko pracy, żeby kupić mi krawat marki, której nie noszę, maszynkę, której nie używam, piankę do golenia, która ma drażniący zapach, oraz grzebień, z za szeroko rozstawionymi ząbkami.

Coś ściska mnie za gardło. Boli mnie serce. Jest mi szkoda samej siebie, bo naprawdę miałam szczere intencje.

– Chciałam dobrze. Sądziłam, że poprawię ci tym nastrój i... – Łamie mi się głos. – Byłam przekonana, że czujesz się źle przeze mnie, że nie chcesz wyjść z biura z powodu swojego wyglądu, że ukrywanie naszej relacji wywiera na tobie zbyt dużą presję... Naprawdę się starałam. – Pod powiekami mimowolnie zbierają się łzy. – Sądziłam, że jak pomogę ci się ogolić, zawiążę ci krawat i cię uczeszę to wrócisz do formy...

Jan ściąga brwi.

– Nie jestem niepełnosprawny, Mario. Potrafię się sam golić, czesać i wiązać sobie krawat. Skąd wniosek, że potrzebuję w tym pomocy?

– Wiem, że nie jesteś niepełnosprawny... Po prostu... – Ocieram łzę, która wymknęła się z kącika oka. – Nie jestem psychologiem, nie znam się na zespole Aspergera. To dla mnie nowość. Twoje dzisiejsze zachowanie przypomniało mi tamto popołudnie w restauracji w Szczyrku. Pragnęłam ci jakoś pomóc. Być może nieporadnie, ale naprawdę chciałam dobrze. Zależy mi na tobie, nie chcę żebyś cierpiał, zwłaszcza jeśli to ja mam być przyczyną twojego złego samopoczucia...

MÓJ SZEF   [ WYDANA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz