BONUS: "Mój AS" - "Serdelek"

16.3K 600 96
                                    

– Mogłabym cię określić powiedzeniem: „co w sercu, to na języku", Janie.

– Władam płynnie siedmioma językami, jeśli o to ci chodzi.

– Siedmioma? – Robię wielkie oczy.

– Poprawka. Z ojczystym ośmioma.

– Nich zgadnę... Angielski, niemiecki, francuski, rosyjski, hiszpański...? – wymieniam, po czym zawieszam pytająco głos.

– Włoski i PJM. – Poprawia krawat w lustrze.

– PJM?

– Polski Język Migowy?

– O. A po co ci migowy?

– Nauczyłem się go, kiedy miałem dwanaście lat. Przyjaciółka mojej matki jest głucha i cierpi na zaburzenia mowy. To dobra kobieta, mądra. Czułem, że mimo barier w komunikacji, będę potrafił się z nią porozumieć lepiej, niż z pełnosprawnymi ludźmi. I się nie pomyliłem. Wyborny z niej rozmówca.

Wyborny rozmówca. Czemu mnie nie dziwi. Kobieta przecież nie mówi, a to prawdziwy skarb dla kogoś kto nie toleruje hałasu.

– Pokaż mi coś w migowym – proszę.

Jan układa palec wskazujący i kciuk jakby wskazywał barmanowi ile ma mu nalać whisky do szklanki, po czym przekręca dłoń o dziewięćdziesiąt stopni.

– Co to znaczy? – pytam.

– Coś.

– Czyli co?

Ściąga brwi.

– Doprecyzuj pytanie.

– Co pokazałeś?

– To, o co prosiłaś. Słowo: „coś".

O Jezu.

– Chciałam żebyś pokazał mi „coś", w sensie dowolnego słowa. Coś co chodzi ci po głowie.

– Hm. – Mruży oczy, przygląda mi się, po czym zaciska dłonie w pięści tak mocno, że uwydatniają się na nich pasma żył, następnie krzyżuje je na piersi, by po chwili wskazać na mnie palcem.

– I, co to znaczy?

– To samo, co seretlek po węgiersku.

– Po węgiersku? To byłby ósmy język obcy, a mówiłeś, że znasz siedem.

– Że władam płynnie siedmioma. Węgierski znam na poziomie podstawowym.

– Niech ci będzie. Powtórz jeszcze raz to słowo.

– Seretlek – wymawia dokładnie.

– Hm... Jesteś głodny i masz ochotę na serdelka?

– Nie.

– Na sernik?

– Nie zgaduj. Sprawdź w słowniku. Pisze się „szeretlek". – Odsłania mankiet koszuli i zerka na zegarek. – Jadę do pracy. Dobrego dnia, Mario. – Omija mnie i odchodzi w stronę drzwi.

Momentalnie sięgam po telefon, bo zżera mnie ciekawość. Uruchamiam słownik google, wybieram język węgierski, wpisuję obco brzmiący wyraz... 

I moje serce momentalnie staje dęba, po czym zaczyna walić tak szybko i mocno, że aż bolą mnie żebra po lewej stronie klatki piersiowej. A to dlatego, że węgierski serdelek, to najpiękniejsze dwa słowa jakie może usłyszeć (w tym przypadku przeczytać, a wcześniej zobaczyć) kobieta od swojego mężczyzny.

Och, ty mój asie w wyznawaniu uczuć. Też cię kocham. 

MÓJ SZEF   [ WYDANA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz