"Mój szef. Mój AS 2 i pół". Rozdział 12

5.7K 358 49
                                    

Euforia powoli mija. Scalam się w całość. Próbuję uspokoić oddech. Krew dudni mi w skroniach, jestem spełniona, pozytywnie zmęczona. Ogarnia mnie błogość, poczucie bezkresnego szczęścia. Brzuch mi lekko pulsuje, nadal czuję przyjemne skurcze między nogami, które stają się coraz słabsze, mrowią przyjemnie, sprawiają, że jest mi tak dobrze...

Wyłapuję spojrzeniem Jana. Wisi nade mną. Jego dłonie opierają się o materac po bokach mojej głowy. Przygląda mi się w bezruchu.

– Coś nie tak? – pytam go zachrypniętym głosem.

– Zdrętwiały mi ręce. – Wodzi wzrokiem po mojej twarzy.

– Od czego? – Odgarniam sobie włosy z wilgotnego czoła. O matko, ale mi padła kondycja. Spociłam się jak koń na westernie.

– Od czekania, aż skończysz.

– Skończę co?

– Orgazm.

– Nie przesadzaj. Zaczęłam tuż po tobie.

– Mario, tkwię w tej niewygodnej pozycji od stu osiemdziesięciu dziewięciu sekund. Miały prawo zdrętwieć mi ręce.

– Co? To niemożliwe.

– Możliwe. Są sztywne i bolą mnie nadgarstki. Idę pod prysznic. – Odsuwa się, a ja zauważam, że jego członek jest w stanie spoczynku, jakbyśmy wcale nie uprawiali przed momentem seksu.

– Poczekaj! Chcesz powiedzieć, że mój orgazm trwał ponad trzy minuty?

– Dokładnie trzy minuty i dziewięć sekund.

Robię wielkie oczy. Nigdy nie liczyłam, ale zawsze wydawało mi się, że szczytuję kilka sekund: pięć, może siedem, w ekstremalnych przypadkach dziesięć. Ale nie trzy minuty! To jakiś obłęd.

– Coś nie tak policzyłeś.

Jan rzuca mi ostre spojrzenie.

– Sugerujesz, że nie potrafię liczyć i nie znam się na zegarku?

No tak. Wykluczone.

– Nie. Sugeruję, że mało prawdopodobne jest, żebym miała taki długi orgazm.

Zastanawiam się, jak to możliwe, że Jan czekał na mój finisz aż tyle czasu, i nagle przez moją głowę przepływa zatrważająca myśl. O Boże, miałam udar! Zaczynam szybko mrugać, by zweryfikować, czy mam zaburzenia widzenia. Niby widzę, ale jakoś tak mniej ostro niż zazwyczaj. Podnoszę jedną rękę, drugą. Są ciężkie, osłabione. Poruszam ustami, dziwnie mrowią.

– Czy z moją twarzą jest coś nie tak? – Dotykam policzków.

Jan przechyla głowę. Przygląda mi się.

– A o co konkretnie pytasz?

– Czy jest wykrzywiona? Mniej symetryczna?

– Nie bardziej niż zwykle.

– Zwykle mam wykrzywioną twarz?

– Asymetryczną. Jest to zapewne uwarunkowane genetycznie lub nastąpiło na skutek palenia papierosów. Ostrzegałem cię, że palenie szkodzi.

– Nie o to mi chodzi. Czy moja twarz wygląda inaczej niż przed orgazmem?

Jan mruży oczy, bada mnie wzrokiem, ponownie przechyla głowę, aż w końcu odpowiada:

– Tak.

– Co tak?

– Twoja twarz wygląda inaczej niż przed orgazmem.

MÓJ SZEF   [ WYDANA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz