Las znajdował się kilka kilometrów od naszej szkoły. Pojechałyśmy tam autobusem. Gdy wysiadłyśmy już na docelowym przystanku, musiałyśmy przejść jeszcze ponad pięćset metrów, bo teren lasu był na samych peryferiach naszego miasta, Stratfort.
— Ale rudera — powiedziała Grace, kopiąc jakiś kamień leżący na ziemi i oglądając budynki, a raczej ich brak, bo nikt tutaj nie mieszkał. Od dawna.
Niedaleko zalesienia stały opuszczone domy i pozamykane sklepy. I ani żywej duszy w pobliżu. Nigdy nie widziałyśmy tu jeszcze nikogo prócz nas dwie. Ludzie niechętnie odwiedzali te rejony i wszyscy zdecydowanie woleli unikać tego miejsca. Ponoć coś z nim było nie tak i powstało wiele legend o tym, że w wielkiej drzewnej gęstwinie umiejscowionej na obrzeżach miasta coś straszy. Coś albo ktoś. Nikt nie wiedział, jakie rzeczy dzieją się w jej głębi. Ale liczba zaginięć mówiła sama za siebie. Z potwierdzonych faktów wynikało, że ci, którzy się tam zapuścili, już nigdy stamtąd nie powrócili. I nie były to mity ani bajki, które opowiada się dzieciom, aby uchronić je przed zgubieniem się w ogromnym lesie. Były to autentyczne zdarzenia, a mieszkańcy Stratfort telepali się ze strachu na każdą wzmiankę o tym demonicznym borze.
„Dzieją się tam niewytłumaczalne zjawiska paranormalne" - tak niektórzy mówili.
„Ten las jest przeklęty" - powtarzali najstarsi zamieszkali mieście.
„Nigdy nie wchodźcie w głąb lasu. Nigdy" - mawiali nam nawet nauczyciele w szkole.
Jak więc widać, ludzie bali się tego lasu jak ognia. Władze Stratfort dla większego bezpieczeństwa postanowiły odgrodzić go czterometrowym płotem siatkowym. Na starych tabliczkach widniały zdarte do połowy napisy z zakazem wstępu. Ostrzegały o ogólnym niebezpieczeństwie i podawały ilość przepadłych bez śladu osób, których uznano już za zmarłych. 167 – ta liczba nigdy się nie zmieniała. Dorysowana trupia czaszka miała za zadanie odstraszać śmiałków o niezdrowych zmysłach. A za wejście na niedozwolony obszar groziła kara grzywny. Nie często, lecz czasem z roboczego przymusu policjanci patrolowali strefę wzdłuż prowizorycznej granicy. Jeśli zobaczyliby kogokolwiek chodzącego po lesie, od razu by go złapali.
Tak naprawdę na co dzień nic specjalnego się nie działo. Las żył swoim życiem a miasto swoim. Te wszystkie do dziś niewyjaśnione incydenty wydarzyły się chyba z sześćdziesiąt lat temu. I podobno w dawnych czasach to miejsce wcale nie było niebezpieczne, a rodziny z dziećmi chodziły do niego jak na spacer do parku. Niektórzy uczniowie potrafili chwalić się tym, że ich dziadkowie czy pradziadkowie posiadają pamiątkowe, czarno-białe zdjęcia, które zrobili sobie podczas beztroskich wycieczek wśród drzew, lecz sama nigdy nie widziałam takiego na oczy. Dopiero później coś się przebudziło. Opętało las i zmieniło go na zawsze. Wszczęto dokładne śledztwo, kiedy kolejna rodzina czy para nie powróciła do domu. Ale nic nie ustalono. Nie było świadków, którzy mogliby cokolwiek opowiedzieć, bo żadnej osoby nie odnaleziono. Jedynie ci, którzy mieli swoje domy nieopodal, skarżyli się, że czasem w nocy słychać dziwne dźwięki. Jakby krzyki, ale takie nieludzkie, strasznie przerażające i mrożące krew w żyłach. Początkowo zrzucono winę na niedźwiedzie, lecz w Stratfort nie było możliwości spotkać takiego zwierzęcia. A żadne ślady nie wskazywały na jakąkolwiek obecność niedźwiedzi. Dochodzenie, co tak naprawdę kryje się w środku lasu, trwało strasznie dużo lat. Nawet latanie helikopterem z kamerami na podczerwień nie przyniosło żadnych efektów. A w tym czasie odnotowywano kolejne przypadki zniknięć. Z czego większość dotyczyła pracowników służb, którzy prowadzili akcje badawcze. Tym drastycznym sposobem trzeba było zakończyć poszukiwania. Niczego nie wyjaśniono i uznano las w Stratfort za jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc na Ziemi. Po fachowemu nazywano to anomalią. Coś jak Trójkąt Bermudzki. Przynajmniej byliśmy po części sławni.
CZYTASZ
Las Likantropów
WerewolfWystarczy jeden wilkołak niepasujący do reszty stada. Młody buntownik o wielkim talencie, ale i o zupełnie innym spojrzeniu na otaczający go świat. Skrzywdzony wilk, którego ciekawość cięgnie poza las. Oraz dziewczyna z rozbitej rodziny. Nieakceptow...