REINER
— Mogę wejść?
Ze snu wyrwał mnie słaby, ale słyszalny głos dochodzący z końca pokoju. Otwarłem zmęczone oczy. Niewyspany, wciąż byłem niewyspany. Nie byłem zadowolony, że ktoś postanowił odwiedzić mnie w tak niefortunnym momencie, lecz kiedy przekręciłem się na bok i zerknąłem w stronę drzwi, niepotrzebne emocje opadły, i cieszyłem się, że mogłem nacieszyć się widokiem Kory.
— Wybacz. Nie chciałam cię obudzić — powiedziała, niepewnie opierając się o ścianę.
— Nie szkodzi — wymamrotałem majaczącym tonem — i tak zbyt długo już przeleżałem.
Kora lekko się uśmiechnęła, ale postanowiła zasłonić twarz włosami. Chyba bardzo zależało jej na tym, żeby ze mną porozmawiać i podeszła do pryczy. Bez żadnego ostrzeżenia usiadła obok mnie. Zdziwił mnie ten śmiały gest i w przeciwieństwie do koleżanki zrobiłem się co najmniej skrępowany. Zwłaszcza że byłem praktycznie pół nagi. Miałem na sobie bawełniane spodenki, ale koc zakrywał mnie tylko do połowy. Moja niczym niezasłonięta klatka piersiowa wystawała na zewnątrz i Kora mogła się jej do woli przyglądać. Zawstydzony zaciągnąłem koc pod samą szyję.
— Nic dziwnego — podjęła temat, wpatrując mi się w oczy. — Po rytuale wilczych braci jest się osłabionym przez kilka dni. Twój organizm musi się przyzwyczaić.
— No tak — przyznałem — rzeczywiście czuję się ospale. Chyba nie jestem teraz zbyt dobrym towarzyszem do pogawędki.
— Daj spokój. — Jeszcze przed chwilą Kora była ulokowana na samej krawędzi łózka, jednak wolała zmniejszyć ten dystans i przesunęła się bardziej na środek. Czułem, jak jej okrągłe biodra napierają na moje uda, a dzielił nas tylko cienki materiał koca. — Rozumiem, że potrzebujesz wsparcia. To, co zobaczyłam podczas ceremonii, bardzo mną wstrząsnęło. Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co musiałeś czuć. To była jedna z najbrutalniejszych, a zarazem wzruszających chwil, jakie przeżyłam. I zastanawia mnie czy... — Jak na razie urwała w pół zdania.
Byłem zmuszony odsunąć się na drugą połowę pryczy, aby zrobić jej więcej miejsca, i żeby nasze ciała tak bardzo do siebie nie przylegały. Choć, jak widać, Korze wcale nie przeszkadzała ta bliskość i nawet była skłonna wręcz dyskretnie się na mnie podeprzeć.
— Czy mogę ją zobaczyć? — dokończyła poprzednią wypowiedź.
Zaskoczyła mnie. Przez chwile milczałem, próbując dojść do jakiegoś porozumienia z samym sobą.
— Tak, jeśli cię to ciekawi... — zgodziłem się, choć sam z siebie nigdy nie wyszedłbym z ową propozycją. Uważałem to za dość intymną sprawę.
— O tak, ciekawi, i to bardzo. Pokaż mi ją. — Naprawdę wyglądała na podekscytowaną. Miała iskry w oczach.
— Dobrze, proszę.
Oparłem cały swój ciężar ciała na rękach i powoli przekręciłem się na brzuch, tak żeby zostać skierowanym plecami do Kory. Zdezorientowałem się, gdy nagle poczułem na sobie jej dotyk, kiedy jeszcze nawet nie zdążyłem opaść w całości na materac. Ciepłe opuszki palców pojawiły się na moich odstających łopatkach. Jak dobrze, że nie mogła teraz zobaczyć mojej twarzy. Poczekała, aż spocząłem piersią na pryczy i wyciągnąłem ramiona przed siebie, a później złapała za skrawek koca i jednym ruchem zsunęła mi go aż do lędźwi. Wszystkie włoski stanęły mi dęba i dostałem gęsiej skórki, i nie wiem, czy było to spowodowane zimnem, czy może czymś zupełnie innym. Z moich ust wydobywały się niejasne westchnięcia, które starałem się tłumić, ale czasem po prostu nie byłem w stanie, a Kora najprawdopodobniej je słyszała. Czułem, jak jej otwarta dłoń ląduje na moim prawym barku, a następnie, jeżdżąc w górę i w dół, bada całą ranę.
CZYTASZ
Las Likantropów
WerewolfWystarczy jeden wilkołak niepasujący do reszty stada. Młody buntownik o wielkim talencie, ale i o zupełnie innym spojrzeniu na otaczający go świat. Skrzywdzony wilk, którego ciekawość cięgnie poza las. Oraz dziewczyna z rozbitej rodziny. Nieakceptow...