«Pray»

29 5 3
                                    

Byłam zdenerwowana. Z wściekłością skoczyłam w stronę jednego z Ludzi, ale ten wysunął białą broń w moją stronę. Widząc, że nie miałam zamiaru się zatrzymać, strzelił.

Odrzuciło mnie do tyłu. Przez chwilę usłyszałam w głowie szum, ale gdy poczułam się nieco lepiej, spojrzałam.

Nie było tu żadnego z Ludzi. Przede mną stał tylko młody mężczyzna o nienaturalnie białych, platynowych włosach, podobnych odcieniem do moich.

Patrzył na mnie jakby z góry twardą, ale piękną twarzą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Patrzył na mnie jakby z góry twardą, ale piękną twarzą. Patrzył spokojnie.
-Co do... - Cofnęłam się o krok.
-Oygoy jest jednym z najbardziej lojanych ludzi w całych Niebiosach. - Rzekł dźwięczym, mocnym głosem. Yuki ucichła. - Nikogo nie zdradził. Ani was, ani mnie.

Ciemnowłosa patrzyła w oszołomieniu na białowłosego. Otworzyła usta, pomachała głową i znów patrzyła. Dziewczyny też były wyraźnie zdziwione. Milczałyśmy wszystkie, dopóki Oygoy nie zaczął słabo chichotać, a Ana cicho powiedziała:
-Jesteś... Jednym z Ludzi...
-Jestem Loki. - Rzekł, wchodząc. Na jego twarzy pojawił się delikatny, ale jednak, uśmiech.
-Masz antyfale... do nanobotów... - Viola rzekła zmieszana. One też widziały jego twarz. Też widziały... Prawdziwą twarz jednego z Ludzi.
-Mam. - Potwierdził. - A przynajmniej na te mające w bazie brak mojej.
-Ja... - Yuki zaczęła, ale zaraz zamilkła. Loki uśmiechał się. Podszedł do Yuki, która stała w osłupieniu. Poklepał ją po ramieniu.
-Przepraszam. Zazwyczaj robimy z Oygoyem takie powitanie nowym, takim jak wy. To zabawne. - Poklepał Yuki po głowie, a ta tylko patrzyła się na niego. Nie wiem czy była aż tak przerażona, czy oczarowana.
-Ale jak ty w ogóle możesz z nami rozmawiać? - Zapytała Viola.
-Nie mogę. - Rzekł.
-Przecież jesteś jednym z Ludzi, masz wszystko, czego od nas chcesz? - Zapytałam zdenerwowana.
-Ja od was? - Zapytał. Coś słabo ukazywał emocje, ale ewidentnie nuta zdziwienia zabrzmiała w jego głosie.
-Tak, od nas. W końcu ty jesteś wolny już od urodzenia. - Ana skwitowała.
-Otóż nie jestem. - Rzekł. - Jestem z rodu pierwszego z Ludzi. Gdybym nie miał żyjącego ojca, już dawno siedziałbym wyłącznie w sektorach mieszkalnych.
-Czyli twórcy Niebios. - Rzekłam. - To ciekawie.
-Nie podoba mi się to jak inni Ludzie zachowują się w stosunku do was i samych siebie. - Usiadł wraz z nami. - Otóż sami nawet między sobą są bardzo nieprzyjemni. Nie podoba mi się to, do czego doprowadzili cały ten świat.
-To Ludzie nie są aż tak idealni? - Viola spytała.
-Oczywiście, że nie. - Loki popatrzył na swoje ręce. - Kreują się na to, na co chcą. Nie taki był pomysł mojego przodka na przywódców ludzkości, dlatego tu jestem. Jestem tutaj, aby pełnić jego wolę dopóki jestem w stanie.
-Czyli też chcesz nas uwolnić. To wcale nie brzmi podejrzanie. - Westchnęłam. Loki rozłożył ręce.
-Nasz ród zna też legendę, która może nam pomóc skończyć Niebiosa. Tylko my i przekazujemy sobie ją od dawien dawna.
-Opowiesz ją nam? - Zapytała Ana. Loki poprawił się na krześle.
-Oczywiście. Tylko niech koleżanka usiądzie z nami. - Spojrzał na Yuki, a ta nie spuszczając z niego wzroku usiadła obok mnie, nieco dalej niż sięgał zasięg jego rąk.
-Ponoć Niebiosa stworzył jeden z pięciu...

Opowiedziałam Ci tą drugą wersję legendy, pamiętasz? To właśnie Loki nam ją przekazał. Oygoy nie odzywał się ani nie przeszkadzał mu w opowiadaniu. Siedział cały czas milcząc i uśmiechając się tajemniczo. Pewnie rozbawiła go nasza reakcja na Lokiego i nadal się z niej cieszył.

Tak, Oygoy był starym dziwakiem, ale tacy bywają.

‹ D Y S T R O F I A › [Z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz