Kolejny raz taki wyraźny sen pamiętam, że następił jakieś osiem snów później. Zaczął się tak samo jak te dwa dotychczas. Korytarz.
Wewnątrz mnie był głos nadziei, że któregoś dnia Mafia, w której byli znajomi Yuki, uwolni nas od Ludzi i tej pracy, ale był też drugi, który bez oporu powtarzał:
Nie czeka cię nic więcej, możesz jedynie u̳̠̐̏͡m̶ͣͧr͙ͫ̽̄z̓ͣ͝ẽ̡̞̱̬̙͚̇ͤ̄ć̛̰̥̦̰̪̬ͪ.̗͖̰̞͜
Powtarzał się w nieskończoność, zagłuszając nadzieję. Mimo to udawałam, że wciąż nie zmalała. Nie warto martwić dziewczyny, tak sądziłam. W końcu siedziałyśmy w tym wszystkie razem, nie tylko ja.
Wracając do snu, jak wspomniałam zaczęło się od korytarza. Tym razem mogłam już iść normalnie. Ciemny korytarz oświetlały już tylko białe neony.
Szłam przed siebie, a gdy znalazłam się w całkowitej ciemności, wpadłam na coś. Dłonią wyczułam przycisk, który zaraz dotknęłam. Poleciałam do przodu w ciemności i szłam tak na ślepo przez dłuższą chwilę. W którymś momencie zobaczyłam słabe światło i usłyszałam głosy. Ruszyłam w tamtą stronę. Wysunęłam rękę do przodu, aby sprawdzić, czy to nie była ściana, ale poczułam brązowy materiał. Odsunęłam go, aby zobaczyć coś podobnego do wirtualnych targów, tyle że ten był bardziej rzeczywisty, wyglądał jak część Pobojowiska. Nie było tu nieporządku, ale widziałam pył unoszący się w powietrzu.
Widziałam różnych ludzi. Wiele twarzy kojarzyłam z Nieba Alpha, w końcu w snach widujemy twarze najróżniejszych osób. Najczęściej tych, których widzimy na ogół, ale też tych, którzy jedynie przewijają się gdzieś w tle poza naszym skupionym wzrokiem. Wszyscy krzątali się, przechadzali, rozmawiali i targowali się. Zastanawiam się nad jedną kwestią. Otóż u Nas nigdy nie było jako takiej waluty, a więc...
Mimo to obserwowałam działający wokół ruch. Wmieszałam się w tłumy. Podeszłam do jednego ze straganów i starałam się spojrzeć na rzeczy, które tam były, ale byłam za niska, żeby zobaczyć. Słyszałam za to krzyki:
-Tanie, tanie kondensatory!
-Najlepszej jakości chipy!
-Okablowania marzeń!
-Tylko tutaj!
-Zapraszam!-Hej, biała. - Obok siebie usłyszałam głos. Spojrzałam w prawo. Ujrzałam czerwonowłosą dziewczyna z mechaniczną lewą ręką i naturalną dłonią.
-Masz może ogień?
Zawahałam się, ale sięgnęłam do kieszeni dużej, czarnej kurtki, w której stałam. Wyciągnęłam prostokątne coś.
-O to chodzi? - Spytałam. Kiwnęła głową. Wyjęła coś długiego i potarła tym o bok. Zapalił się mały płomień. Od niego odpaliła coś, czego nazwy nie znałam.
CZYTASZ
‹ D Y S T R O F I A › [Z]
Science FictionMamy unieważniony czas. Od dawien dawna nikt go nie liczy. Ludzie go nie liczą. My też nie. Nie ważne, czego chcesz, Ludzie zawsze wiedzą lepiej co z Tobą uczynić, co uczynić z Nami. To oni decydują o Naszych życiach, snach i myślach. To dzięki ni...