Yuki znów nie było, ale tym razem Viola dała nam znać, gdy ciemnowłosa wyszła. Wtedy ja ruszyłam za nią. Dogoniłam Yuki i zatrzymałam.
-Gdzie idziesz? - Zapytałam. Spojrzała się na mnie.
-Mam wezwanie. - Odparła. - A co?
-Byłaś niedawno. - Rzekłam, bacznie ją obserwując. - Idziesz obserwować?
-Tak. Nikt inny się tym nie zajmie.
-Mogę ci pomóc. - Zaproponowałam. Yuki pokręciła przecząco głową.
-Nie, lepiej nie. Co jeśli cię złapią?
-Nie złapią mnie. - Odparłam, ale Yuki skrzywiła się.
-Tyle razy otarłyśmy się o kary, że lepiej, abyś nie ryzykowała.
-Wszyscy ryzykujemy, Yuki.
-Tak, ale ja w szczególności. Taka jest powinność Mafii. - Uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam uśmiech. - Niedługo Loki wychodzi na spacer po okolicy sektorów, idę go poobserwować.Kiwnęłam głową, ale pomyślałam sobie, że nie bez powodu to Loki pojawił się w jej śnie jako wybawca. Pewnie dużo o nim myślała i sporo czasu poświęcała na obserwowanie jego samego, jak też innych Ludzi. Może tak bardzo ruszał ją fakt, że współpracuje z nami jeden z najważniejszych, że ktoś tak znaczący jest obok nas i z nami rozmawia. Być może nigdy nie miała okazji porozmawiać z jednym z Ludzi, zresztą jak każda z nas.
-Naprawdę, uważaj na siebie. - Powiedziałam. - To nie są żarty Yuki.
-Wiem. Postaram się nie wpaść w tarapaty.
-Zdarzyło się to tobie już dwa razy na poważnie, lepiej tego nie powtarzać.
-Jasne. To ja idę, cześć. - Rzekła, po czym poszła gdzieś dalej. Stałam tak chwilę i patrzyłam w stronę zaułka, za którym zniknęła.No dobra. Co dalej?
Wrócić do celi i zastanawiać się nad działaniem reaktora? Raczej nad sposobem, w jaki możemy go wykorzystać do wydostania się stąd. Może pójdę do Kryjówki? Ale po co? Spotkałam tam kilka osób, ale jakoś za bardzo z żadną z nich nie rozmawiam. Nie za bardzo się polubiliśmy.
Wiele osób z Kryjówki nie pochwala moich skłonności do zamyślania się na chwilę, odłączając się od rzeczywistości. Wtedy zdarzało mi się to dość często, ale wstyd przyznać się, że zamiast myśleć o ważnych sprawach, ja myślałam nad wszystkim, co chyba nieistotne. Chyba, bo nie wiedziałam czy to wszystko, co do tej pory mi się przyśniło, może mieć w ogóle wpływ na ucieczkę z Niebios Alpha.
A ludzie, też ci chciwi, nie lubią, gdy się ich n̥͖̲̹̿i͇̦ē̴̮̠ ̥̣̤͝s͈̝̙̼͔͉ͫ̊͒͗ͧ̐ͅł̩̠̎̈́ͥủ̃ͯͥͪ͠c̺h̜͊́̈̈ͪͩa͉̜̯͋́.̭͉̐͊
Poszłam za Yuki.
Chciałam zobaczyć czy ten występ Lokiego w jej śnie był spowodowany tylko obserwowaniem. Ruszyłam korytarzem.
Nie było jej już tutaj, ale zapamiętałam, w którą stronę chciała iść. Sektory mieszkalne Ludzi. Gdzie indziej mogłaby od samego wyjścia obserwować jednego z Królów, jak nie od samych drzwi?
Poszłam w tamtą stronę. Starałam się iść cicho i unikać spojrzeń Strażników. Patrzyłam wprost przed siebie, zaś oni spoglądali czy czegoś nie ukrywam przed ich wzrokiem. Cóż, byłam tylko w białym uniformie od Ludzi, nie było w nim nawet jednej kieszeni. Być może uznali, że idę śnić, choć sektory snów powoli zbliżały się ku końcowi.
Zatrzymałam się dopiero przy jednym zakręcie. Schowałam się za rogiem i zobaczyłam jak Yuki stoi przed Lokim. Coś do niego mówiła, a ten bacznie ją obserwował. Kiwnął głową i pogłaskał ją po włosach, tak jak za pierwszym spotkaniem.
To nie wyglądało mi na obserwowanie Lokiego z ukrycia. Po prostu... Spotkali się? Może ją przyłapał? No nic, wyglądało na to, że z Yuki wszystko jest w porządku.
Za to ja poczułam szarpnięcie za ramię i uścisk w talii od Strażnika, gdy złapał mnie i zaciągnął do sektora zwanego Rzeźnią, gdzie Ludzie wytwarzają swoje leki na pokonanie starości. Moje próby wyrwania się podczas drogi nie poskutkowały.
Co było dalej? Straciłam po dwa palce u dłoni, mały i serdeczny. I z prawej, i z lewej ręki. Bolało, ale nie myślałam tak bardzo o tym. Wtedy moja głowa myślała tylko o tym, co widziałam wtedy, o co chodziło z Yuki i Lokim... A więc i ze mnie zrobili po części lekarstwo. Brakujące palce odrazu zastąpili mechanicznymi, ale dla mnie to nie miało znaczenia. Były tylko nieco bardziej plastikowe.
Dopóki mam głowę na karku, do tego czasu pozostanę żywa.
CZYTASZ
‹ D Y S T R O F I A › [Z]
Ciencia FicciónMamy unieważniony czas. Od dawien dawna nikt go nie liczy. Ludzie go nie liczą. My też nie. Nie ważne, czego chcesz, Ludzie zawsze wiedzą lepiej co z Tobą uczynić, co uczynić z Nami. To oni decydują o Naszych życiach, snach i myślach. To dzięki ni...