Ała, pomyślałam. Bolały mnie plecy jak nigdy dotąd. Podniosłam się do pozycji siedzącej i dłonią sięgnęłam za siebie. Pomasowałam się trochę po barkach, a ból osłabł, choć nadal go wyczuwałam. Rozejrzałam się.
Byłam w Niebiosach Alpha. Czysty, biały, oświetlony korytarz, a na jego środku ja, siedząca na ziemi. Nieco bolała mnie głowa. Chyba zemdlałam w czasie powrotu z Kryjówki, na to by wychodziło. Szybko wstałam i rozejrzałam się czy nie ma wokół mnie żadnego ze Strażników czy Ludzi. Odetchnęłam z ulgą.
Nagle wśród ciszy usłyszałam dziwne, metaliczne jąknięcie, jakiego w życiu nie słyszałam. Odwróciłam się. Jeden z korytarzy był ze zgaszonym światłem, a wśród cienia unosiło się cieniste zwierzę - lis, który unosił się w powietrzu.
To on wydawał te dziwne dźwięki. Gdy zdał sobie sprawę, że go obserwuję, zaczął w powietrzu biec głębiej w mroczny korytarz, zostawiając za sobą białe, gasnące światełka. Spoglądał na mnie białymi oczyma, czekał aż za nim pójdę. Tak też zrobiłam. Lis skakał w powietrzu na prawo i lewo, ale pozostawał przede mną.
W końcu Lis jest tylko jeden. Uznałam, że może to jest ulubione zwierzę Epsilona, a może jest tak do niego podobne w charakterze, że je sobie upodobał bardziej niż inne. Ja nie przepadam za żywymi stworzeniami. Nie miałam okazji zbliżyć się do żadnego z nich w rzeczywistości, a symulowane w wirtualnej nie zawsze zachowywały się naturalnie. Przeważnie nie.
Prowadził mnie, aż dotarłam do drzwi, zza których widziałam światło. Wtedy lis czmychnął za nie. A ja? Za nim.
Ku mojemu zaskoczeniu, za przejściem był kolejny korytarz, nie aż tak bardzo oświetlony jakbym mogła się tego spodziewać. Nie byłam pewna czy śnię, bo wszystko wokół było nadzwyczaj prawdziwe, ale lis unoszący się w powietrzu - nie bardzo.
CZYTASZ
‹ D Y S T R O F I A › [Z]
Science FictionMamy unieważniony czas. Od dawien dawna nikt go nie liczy. Ludzie go nie liczą. My też nie. Nie ważne, czego chcesz, Ludzie zawsze wiedzą lepiej co z Tobą uczynić, co uczynić z Nami. To oni decydują o Naszych życiach, snach i myślach. To dzięki ni...