«New Fool Moon»

29 6 1
                                    

Po tym jak rozeszłyśmy się, niemal odrazu dostałam wezwanie. Nie byłam pewna czy w tym śnie spotkam Lisa, ale wiedziałam jedno. Trudno było mi podjąć decyzję. Przygotowałam się na koszmar, na strach, na to, czego najbardziej mogę się bać. Czy było coś czego się bałam?

Bałam się o przyjaciółki, że je stracę albo będą przeze mnie cierpieć. Bałam się o dawnych znajomych, o mój jeden jedyny motor. Poza tym czy bałam się czegoś? Ludzi? Strażników? A może po prostu bałam się samego Lisa, zawsze ciemnego i nieczułego na koszmary wokół? Zastanawiałam się czy boję się śmierci.

Ledwo zasnęłam, zobaczyłam, że jestem jakby w ciemnym, kamiennym kanionie. Czułam lekki wiatr, otaczającą mnie mroczną, ale spokojną aurę. Przede mną były schody prowadzące do ogromnej obręczy. Za nią zaś widziałam gigantyczną, ciemną planetę.

 Za nią zaś widziałam gigantyczną, ciemną planetę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W obręczy stał cień. Nie kto inny niż on. Pomachał do mnie. Zanim w ogóle ruszyłam się, dostrzegłam, że tą planetą za obręczą jest Księżyc. Jak to Lis go nazwał, Księżyc Kłamców.

Lis zeskakiwał po dwa schodki, żeby zatrzymać się w połowie. Zamachnął się, ruchem ręki pokazał mi, abym podeszła. Wchodziłam po schodach, a gdy byłam niedaleko, stał tak i mnie obserwował.

-Co o tym myślisz, Iris? - Zapytał. Dłonią pokazał na obręcz i Księżyc. - Jak ci się podoba nadejście twojej fazy Księżyca Kłamców?
-Jak mojej fazy? - Zmarszczyłam brwi. Lis opuścił dłoń i jedną z nóg wysunął na schodek wyżej.
-Nie patrzysz w niebo, Iris. To zły nawyk. - Skomentował. - Widzisz, za każdym koszmarem Księżyc Kłamców był nieco dalej, od wschodu do zachodu.
-Viola na wschodzie, Ana północy, a Yuki na zachodzie...
-Tak. Tyle miałaś czasu, żeby je poznać bliżej niż ktokolwiek miał okazję. - Rzekł. - Teraz przypada twoja faza.
-Ale nie ma czwartej fazy, nie ma miejsca na niebie...
-Pomyśl o umownych czterech stronach świata, Iris. Której może brakować?
-Południa, ale Księżyc nie może być w trakcie południa.
-Chyba nie słyszałaś słowa "zaćmienie". - Zachichotał. Znowu ściągnęłam brwi.
-Do tego potrzebne jest Słońce z drugiej strony i planeta tutaj. Skąd wezmę Słońce, gdy mam tylko Księżyc i planetę?

Cień zaśmiał się z początku chichotem, a potem otwartym śmiechem. Trochę mnie to przerażało, gdy odbijał się echem po kanionie pełnym skał, a te jeszcze bardziej go potęgowały.

-Iris, malutka Iris. Słońce jest tu cały czas, bo to dzięki niemu widać Księżyc. To ja mam Słońce, bo zawsze tu jestem.

Zamilkłam. No tak, racja.

L͛̎͋̀̈́̀ͪȉ͙̪̯̱̤̋ͤ͊ͩ͑s̗̠͈͎̎͆͆͑͊ͮ͊ ̵̒m͎̹͇̝͍̜̟͋̾̿i͍ả̶̺̬̘̭̣ͬ̇͑̌ͤ̆ͅł͂́ ̧̮̪̳̙̋͛̋ͯ͛͒r͕͖̞͚̿̓̄͟ǎ̝̭̼͓͎̭̿ͫc͔̫̦͚̩ͪ̾j̺̻̘̟͙̮͕ę̶̜͕͍̩̣̼̍̓.̭̥͓͊͒̂ͭ̊

-Nie chcesz zobaczyć swojego koszmaru, nie mylę się? - Zapytał. Niechętnie westchnęłam, przyznając mu rację. - Też bym nie chciał, gdybym tak martwił się o bliskie mi osoby.
-Posłuchaj Lisie czy kimkolwiek jesteś. - Powiedziałam, choć wiedziałam, że nie powinnam. - Nie wiem czy to dobry wybór, ale...
-Nie martw się. - Zobaczyłam jak położył mi cienistą dłoń na ramieniu. - To słuszny wybór. Dla Any, Violi i Yuki. Dla Ciebie i dla wszystkich. Dla mnie też.
-Na twoim szczęściu zależy mi najmniej. - Rzekłam. - Jesteś zimny i...
-Po prostu nie znasz Prawdy. - Zabrał rękę. - Zrozumiesz, jeśli po prostu zgodzisz się na pomoc.
-Dlaczego zatem nic mi po prostu nie powiesz? - Zapytałam. Lis zamilkł.

Stałam wraz z nim i obserwowałam jak cień odwraca głowę ku nieskończonym skałom, jakby wpatrzony w nicość.

-Ẅ̈́̃ͧ̂̄ḭ̬̏̾̌͊̉ͣͩd̼̦̯ͥ̾͡z͙̫̫̪͚̗͐͑ͥ͌ͧ͂i̙̖͔ͧ̂s̠͚̫̰͉̎͞ż̛̭̍̐̋̉,̼ͨ̒̑͂ͨͬ͟ ̰̖̮͕̣͔͉Î̯̫ͅr̮̺̞̜ͤ̇͝ͅͅị̸̐̓s̤̯͐̋ͥ͝.͚̰̙̱͔̅̊́.͎̖̱.̑̋̋͐̾̔̾ - Cicho wyszeptał i zachichotał.- O̶̢̧͇͈̻ͬ̎̾̾̽̔ͭͮͬ̆ͥ̍ͬ ̴̔̏͛̂́̌ͬ̉̏͌̀̅̓̀̕m̛̗̹͚̯̬̞͓̱̄ͧ̏̾̌ͫ͊̊̈́͗́͌ņ͊̃ͭͫ̓ị̷̹̭̥̫̩̲̟͔̥͙͊̑̏͒͘͡ē͙͓͈͕̘̪͗ͨͩͩ̿͛́̌̀͡ ̬̣̣̰̲̻̤̬̘̯̦̀̏̔̓̓̊ͮ̍͆̄͛̓ͭ̒̇͠j̨̥̭̼̺̪̜̮̮͉̽̾͑̈ͬ̇ͪ̓ͬ̉̊̇͑̀̕ů̵̞͚̭̝̭̗̫̥̖̿̏͌͑̄͑ͭ͠ͅͅż̵̴̛̻̩̹̻̝͖͚͔̯ͮ́͛̚ ̼̭̰̬̖̺̟͇̣̙͇̰͈̞̼͛̈͐̎͐͒̊̆̇̈́ͮͮ̀ͦͯ̚͞ͅn̴̢̰̩͈͕̻̖̠̺̺͍̘̰̤̹̤̺̿̃ͩ̀̀ͭ̆̈̍ͨ͂͑̈́ͩ̕͢ȋ̡̨̋̓̊͂́͒̈́̀̑̅̋͘͏͙̹̥͔̠̱͖͙͈͖̮̲̤̜k̍ͤͤͥ̎̄̒ͩ͊͋͋͌ͦ̈́̕t̷͉̟͎̙̦̼̻̀̈̾̌̏͗ͪͮ͂͗ͩ́͟͡ ̨̜̗͓͙̤̬͉̺͔̱̫͔͉͔̻̙̠͑ͮ́̅̌̍̒̽ͦ͂̇̈̈̽n̵̷͍̺̰̞͎̰ͩ̏̓̓ͩͨ̄̃ͯ́͐͑i̧̥͚̪̭͇̙̪̲̠̗̪̅̑͗͊ͧ̓̈́ͯ͂ͥ̆ͭ̒́̚͜͞ẽ̛̪̠͉̳̬̰͕̖̟͍̫̝͚̻̦̲̹ͭ̑̄̓͂̍ͤͭ̚̕͟͡ͅ ̷̼͎̩̠͎̤̤̖̺̖̫͈̬͙ͬͭ̀͑̊͌̈́͑͛ͪ͟͟͢p͉͖͎̞̗̫̾͌̇̾̔̿̋͂̂ͩ̍͌̐́́͜͜ä̉̀ͨ̉͂ͤͮ̋͞͏̷͖̱̻̦̱̼͕̰mͮ̌̒̋ͭ̏͂̿ͥi̶̼̜͓̩̫͚̝̟̟͑ͤ̓ͥ͑̾ͤ͜ę̳͍͙͙̭͉̟̥͇̠̲̣͐ͬ̓̈ͯ̋ͣͨ͂̕tͯ̎ͤ̉a̸͚̜͕̳̻ͩ̾̇̋̏̀̾̄͊͂̿ͣͪͮ.̷̵͓̞͉͕̞̖̳̟̖͖̰͈̦ͬ̈͂̔͘̕ͅ ͙͎͈͚͍̺̙̥̻̰͎͈͗ͭ̀͢͝

Wtedy dostrzegłam dwa pomarańczowe punkty wśród cienia wpatrzone we mnie. Dostrzegłam oczy Lisa. Poczułam jakby mnie przeszywał na wylot, jakbym teraz dopiero poczuła jak czyta mi w myślach, a może nawet w całej mojej pamięci. Jego oczy znów zniknęły wśród cieni.
-Chodź Iris. - Wyszeptał.
-Wiesz co? Nigdzie nie idę. - Powiedziałam stanowczo. - A wiesz dlaczego? Wiesz dlaczego?
-Bo nie masz zamiaru brać układów z tym, w co nie wierzysz. - Zachichotał. - Byłoby tak najłatwiej.
-Skąd mam wiedzieć, że w ogóle istniejesz? Skąd mam być pewna?
-Popatrz. - Zdawał się spoglądać na Księżyc. - Myślisz, że przypadkiem może być to, że z każdym snem spotykasz Lisa, a Księżyc zawsze pojawia się na niebie, gdy trwają koszmary twoich najbliższych? Że wiem co stanie się niedługo, że skądś znam nieznane nikomu algorytmy Ludzi?
-Nie, ale nie mam żadnego potwierdzenia...
-Zastanów się, czy twoja główka umiałaby wyobrazić sobie coś tak nienaturalnie genialnego, mówiącego w inny niż znane ci sposoby, nieznane ci słowa i robiące różne rzeczy niezależne od ciebie. Kogoś, kto chce stąd wyjść. Myślisz, że tylko ty chciałabyś być szczęśliwa?

Zamknęłam oczy i odwróciłam głowę.

-Wszyscy chcą stąd wyjść, a ja jako jedyny wiem jak. Wystarczy, że zgodzisz się na współpracę, a wtedy wszystko skończy się dobrze. Sprawię, że twoje przyjaciółki nie będą miały nigdy więcej koszmarów. Nawet tych najdelikatniejszych.

Spojrzałam w jego stronę.
-Obiecujesz, że nigdy więcej...
-Jeśli tylko się zgodzisz. - Rzekł, a jego głos odbił się echem po skałach wraz z szumiącym wokół nas wiatrem.

 - Rzekł, a jego głos odbił się echem po skałach wraz z szumiącym wokół nas wiatrem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
‹ D Y S T R O F I A › [Z]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz