Ten sen był pewny, dokładnie wiedziałam kiedy to będzie. Tak jak rzekł, sen Any zobaczę przed snem Yuki. To nie trwało długo, żebym "przypadkiem" w tym samym czasie miała śnić co Ana. Szlag, Cień wiedział o tym. Doskonale o tym wiedział.
Czy był to przypadek? Byłam przekonana, że nie, choć część mnie nadal pragnęła wierzyć, że to zbieg okoliczności.
Byłam w ogromnym, jasnym budynku oświetlonym ciepłymi kolorami. Stałam w tłumie, na uboczu, gdyż środek sali zajmowały tańczące pary. Jedna z nich przykuła moją uwagę.
Tak, to była Ana. Miała na sobie długą, niemodną współcześnie niebieską suknię. Jej włosy nie były tak proste jak zazwyczaj. Tańczyła na balu z facetem, którego nigdy w życiu nie widziałam, ale w mojej głowie usłyszałam jego imię. Simons.
Czasem zdawało mi się, że Ana patrzy w moją stronę, jakby mnie zauważyła, ale raczej po prostu starała się na niego nie patrzeć. Uciekała wzrokiem w każdą możliwą stronę. Być może przeszkadzała jej obecność Simonsa, może źle jej było tańczyć, a może wzrok tłumu ją nękał. Patrzyłam jak tańczyli aż do momentu, gdy Simons wyszeptał coś Anie, a ta kiwnęła głową. Wziął ją pod rękę i skierowali się ku drzwiom. Ruszyłam za nimi.
Wyszli na ciemną uliczkę, ja kilka kroków za nimi. Był środek nocy, Księżyc oświetlał budynek i otaczającą go roślinność. We dwoje szli, dziwacznie milcząc. Podążałam kilka kroków za nimi, chyba znów mnie nie było ani widać, ani słychać. Szli tak razem aż znaleźli się w parku, nad jeziorem. Tam Ana zatrzymała się z Simonsem.
-Już lepiej bez tłumu? - Zapytał, patrząc na nią. Ana rozejrzała się wokół upewniając się, że nikogo wokół nie ma. Mnie jednak nie widziała, choć stałam dwa metry od niej i Simonsa.
-Tak, ale muszę ci coś powiedzieć. - Cicho powiedziała. Simons patrzył jej w oczy.
-O co chodzi?
-Ja... My... nie możemy być razem.
-A czy to ważne? Pokonamy razem wszystko...
-Nie rozumiesz. - Ana westchnęła. - Ja ciebie nie kocham.
Simons zamilkł. Nadal patrzył jej w oczy.
-Ależ Ano... - Spróbował złapać jej ręce, ale ona je zabrała.
-Nie czuję się z tobą szczęśliwa. - Powiedziała. - Muszę odejść.
-Ano, przemyśl to jeszcze...
-Już to przemyślałam. Odchodzę. Przepraszam. - Powiedziała i odwróciła się do niego plecami, a twarzą do Księżyca. - Poszukam dziewczyn, one zabiorą mnie do domu.
Stali tak chwilę, aż Simons westchnął.
-Musisz odejść.
-Tak muszę. - Ana rzekła i postawiła krok przed siebie.Nagle spokój rozdarł śmiech Simonsa, gdy złapał Anę za gardło.
-Nigdzie nie odejdziesz. - Warknął z szaleńczym uśmiechem. Zrobiłam długi krok w przód i próbowałam go uderzyć - bezskutecznie.
-Ahh... Puść! - Ana jęknęła. Ten zaś zacisnął dłoń na jej ustach, a drugą ręką złapał za talię.
-Odejdziesz tylko tam, gdzie ja chcę!
-Ty palancie! - Wrzasnęłam, ale najwidoczniej tego nie usłyszał. Gotowałam się ze złości, a łzy ściekające mi po twarzy zdawały się wyparowywać.Simons podniósł Anę i rzucił się z nią do biegu. Zatrzymał się dopiero na pomoście nad jeziorem.
-Odejdziesz, ₘᵤₛᵢₛz ₒdₑⱼść!
I rzucił piszczącą Anę do jeziora.Zdenerwowana do łez rzuciłam się do wody. Było strasznie ciemno, ale szukałam Any. To był tylko koszmar, ale miałam nadzieję, że jeszcze będę mogła go naprawić, jeszcze zmieni się w dobry sen. Szukałam Any przez dłuższą chwilę. Nagle zapaliło się nieco światła, a ja ją dostrzegłam.
Płynęłam co sił w stronę Any, nie myśląc w jaki sposób jeszcze sama nie utonęłam. Próbowałam złapać jej dłoń, próbowałam nawet objąć ją w talii, ale to nie zdało się na nic. Spróbowałam posłuchać bicia jej serca. C̭̪̱̑͂̒̋ͧ̉ͯī͔̫̭͐ͣ͊s̨̲̻ͬ͛͂ͤ͆̚z̦̥̯ͥḁ̠͙̘̻͈͌ͅ,̡̼̫̤̲̺ ̣͗͑̿pͭͯ̏̾̆̊͜i̴̗̰̊͑̈e̬̩̼̬̜ͣ͊̅ͦ͌p͖̱̯̙̪̻̠͌ͧ̔̐̓͋̍r̀ͯ͗̓ͤ͏z̵̘̣̼͓ͧ̑͐̉ͮͬò͙͇̯̜̌̆̇͆͊ͅǹ̫̳͔͇̘̘ͣ̐ͬ́ä̩͙̭̪̪ͯ ̭̻̝̝c͎̙̏ͣͯi̧̟̥͛̐ͯ̉͂s̠̼̜͚͎ͤ͑͗̓͋͢z̴̹̤͎̍͆̓̑â̢ͫ͂̆.̹͎̩͈̼͚̑̓.̿ͪ̓̈́̐͏̯͕̦͈.̟͒̈́͟
Wewnątrz byłam okropnie zdenerwowana. Mimo to wypłynęłam na powierzchnię, do źródła światła. Był nim Księżyc, a przed nim stał nie kto inny niż Lis.
Kucnął na skale niedaleko mnie i wyciągnął rękę. Chciał pomóc mi wyjść z wody. Chwilę zastanowiłam się, ale mimo to podałam mu rękę. Byłam zdenerwowana, ale świadomość, że Ana właśnie obudziła się w rzeczywistości, wszystko z nią w porządku i zobaczę ją niedługo. Też nieprawdziwe uczucie zimnej wody mnie nieco uspokoiło. Cień podciągnął mnie na brzeg i pomógł wstać.
-Już lepiej? Pływanie po nocach nie należy do dobrych pomysłów. - Rzekł. Spojrzałam na niego z irytacją.
-W moim świecie nie ma nocy ani dni.
-No tak, zapomniałem. Pobojowisko jest takie szare i nudne...
-Znowu czytasz mi w myślach? - Zapytałam poirytowana. Wzruszył ramionami.
-A mam inny wybór?
-Tak, zawsze możesz grzecznie zapytać albo NIE BYĆ FAŁSZYWY. - Wskazałam na niego palcem, gdy podnosiłam głos. Zaśmiał się.
-Jestem równie prawdziwy co twoje ukochane przyjaciółki.Zmarszczyłam brwi.
-Też śnisz w Niebiosach Alpha? - Zapytałam. Odwrócił się i zaczął iść.
-Nie będę opowiadał o sobie zbyt wiele, dopóki nie zgodzisz się na współpracę. - Lekko rzucił słowa.
Stanęłam ze złością i przytupem nogi. Zawołałam za nim:
-Oygoy!Cień zatrzymał się i zdawał się zwrócić w moją stronę.
-Iris, nie bądź tak naiwna. - Rzekł. - To nie jest dobra cecha do posiadania.
-Kim jesteś?! Co?! - Zawołałam do niego. Cień zaś niekoniecznie przejął się moim krzykiem.
-Lisem, Cieniem, ot tak jak lubisz mnie nazywać. - Odparł.
-Ale tak naprawdę, nie w sn...
-Przestań się wygłupiać jak dziecko. - Lekko rzucił. - Chcesz wiedzieć? Współpracuj ze mną.
-Nie. - Rzekłam, choć nie byłam do końca przekonana.
-No to widzimy się u Yuki. Następnym razem podejdź do tego bardziej poważnie, Iris. - Powiedział, po czym poszedł w przód, a ja obudziłam się.Najbardziej zastanawiało mnie to, czy Ana mnie dostrzegła, czy tylko mnie wydawało się tak. Gdy wróciłam do pokoju, nie było jej. Właśnie spędzała czas w Kryjówce i rozmawiała z Oygoyem o koszmarze.
CZYTASZ
‹ D Y S T R O F I A › [Z]
Science FictionMamy unieważniony czas. Od dawien dawna nikt go nie liczy. Ludzie go nie liczą. My też nie. Nie ważne, czego chcesz, Ludzie zawsze wiedzą lepiej co z Tobą uczynić, co uczynić z Nami. To oni decydują o Naszych życiach, snach i myślach. To dzięki ni...