5. Czy właśnie skazałem się na mękę?

1.1K 88 21
                                        

Piętnaście minut później~

- Ucichło wszystko. Teraz zobaczę czy się położył i przyjdę z apteczką. Poczekaj chwilkę.

Chłopak tylko skinął głową i zdjął bluzę zostając w koszulce z krótkim rękawem.

Kobieta wróciła chwilię później trzymając apteczkę w dłoniach.

- To pokaż mi gdzie cie boli - chłopak podniósł prawy rękaw koszulki ukazując wielkiego siniaka.
- To nie jest nic wielkiego? To jest siniak na pój przedramienia! Módlmy się, żeby to nie było stłuczenie, ani nic poważniejszego.

Kobieta nałożyła na palce lepką maź, która miała zmniejszyć obrzęk i nasmarowała nią przedramię chłopaka.

- Powinno pomóc. Czy gdzieś cie jeszcze boli?

- Nie. Jest w porządku - chłopak uśmiechnął się.

- Dobrze, zrobię śniadanie i zejdziesz na dół. A i chcę cię o coś zapytać.

Beomgyu skinął głową na znak zgody i położył się na łóżku, zastanawiając się kiedy to wszystko się zaczęło.

---

Po jakiś piętnastu minutach blondyn usłyszał jak mama woła go z dołu.

Zszedł po schodach i ruszył do kuchni, aby zjeść przygotowane przez mamę naleśniki.

- Smacznego - usłyszał i życzył kobiecie tego samego, zajadając się pysznością.

Nie wiele czasu minęło, a Beomgyu usłyszał pytanie, którym raczej nie chciał zawalać sobie głowy w weekend.

- Wychowawczyni napisała mi wczoraj, że miała do ciebie pytanie. Brzmiało, czy mógłbyś pomóc koledze z klasy i chciałam wiedzieć, czy już coś postanowiłeś.

- Nie. Ale może pomogę... Dobrze sobie radzę i dlaczego nie miałbym pomagać tym którzy sobie nie radzą?-
"A co jeżeli ich, na przykład nie lubię?

- To dobrze. Jak się nazywa ten kolega? - Beomgyu nagle zdębiał, po co mamie taka informacja?

- Choi Yeonjun - odpowiedział po chwili namysłu, zerkając na panią Choi.

- O! To świetnie się składa. Tata pracuje u państwa Choi, a ich syna nazywa się Yeonjun.
I tak marzenie o odpowiedzi 'nie' legło w gruzach.
Nie chciał o tym myśleć, ale teraz... Mama wspominając to imię sprawiła, że musiał się zacząć zastanawiać.

Ale tak właściwe co mu do tego? Przecież nie wspomoże taty ucząc syna państwa Choi.
Jest po prostu duża szansa, że tata Beomgyu zna dobrze się z tatą Yeonjuna i może wspominieć o tym. Poza tym chyba łatwiej im przyjąć syna zaufanego pracownika niż jakąś obcą osobę.

- Spróbuję - odpowiedział chłopak po chwili namysłu.

- To świetnie! Po południu idę się spotkać z mamą Yeonjuna na kawie. Powiem jej o tym - kobieta przyklasnęła w dłonie i uśmiechnęła się. Beomgyu mentalnie palnął się w czoło, za głupotę, którą uczynił.
Ale od kiedy rodzice przyjaźnili się tak mocno z państwem Choi?

- Coś nie tak? - mamie Gyu nagle zniknął uśmiech z twarzy, a zastąpiła ją troska. Czy leży coś na sercu jej synowi? - Nie pasuje Ci to, prawda? Nie lubisz Yeonjuna? - zadała pytanie, chłopak natomiast znowu został zaskoczony.

- Nie poznałem go za dobrze - przyznał Beomgyu - ale może być irytujący i...

- Coś się stało w piątek, że wróciłeś poddenerwowany, prawda? To przez te korepetycje, które masz dać Yeonjunowi... - Beomgyu nie wiedział co myśleć. Kobieta tak dobrze go znała czy może on jest jak otwarta księga, z której da się wszystko wyczytać.

- Widziałam twoją mimikę twarzy, kiedy wspomniałam o Yeonjun'ie. Wyglądało to tak jakbyś bił się z myślami, czy na pewno chcesz to zrobić. Jeżeli nie jesteś pewien, to nic nie wspomnę pani Choi.

- Mamo? Ale czy naprawdę dam radę? Czy pomogę mu?

- Beomgyunie, jesteś cudownym chłopakiem, potrafisz pomagać i znasz naprawdę dobrze matematykę. Spróbuj chociaż. Po pierwszych zajęciach zdecydujesz, dobrze?

Chłopak kiwnął głową i uśmiechnął się szczerze do mamy. Mógł z nią porozmawiać o wszystkim.

---

Dzień upłynął spokojnie, na oglądaniu przez Beomgyu jakiś seriali i filmików, czy pisaniu na kakaotalku ze znajomymi.
Na koniec dnia chłopak stwierdził, że spisze wydarzenia z piątku i soboty umieszczając w nim tylko najważniejsze, a pomijając codzienne rzeczy i to co działo się po południu w obu dniach.

Problems || Yeongyu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz