23. wypadek

514 42 0
                                    

Beomgyu wrócił do domu z uśmiechem, będąc dumnym z siebie. Wszedł do salonu chcąc powiedzieć mamie o dzisiejszym zdarzeniu, jednak zamiast zobaczyć kobietę siedzącą na kanapie i pijącą herbatę, widział masę butelek po piwie i leżącego na sofie mężczyznę. Złapał kilka butelek i zanosił je do kuchni. W pomieszczeniu stanął wryty o mało nie wypuszczając szkła z dłoni.

- Mamo?! - chłopak podbiegł do kobiety i sprawdził czy oddycha. Na szczęście była tylko nieprzytomna pierwsze co zrobił to położył ją w pozycji bezpiecznej, a potem zadzwonił na pogotowie.
Nie zdążył podać adresu, ponieważ telefon został mu wyrwany z dłoni.

- Tato oddaj! - krzyknął chłopak. Próbował zabrać telefon, ale mu się nie udało. Mężczyzna rozłączył się i złapał nadgarstki chłopaka.

- Po co dzwonisz?! Zaraz się obudzi - warknął i ścisnął nadgarstki chłopaka. Beomgyu wiedział już, że zostaną ślady. Pomimo sytuacji cieszył się, że mężczyzna nie jest bardzo agresywny.

- Nie będę. Pozwól, żebym - Nie dokończył, ponieważ mężczyzna zbił butelkę i zamachnął się i przeciął jego policzek. Blondyn zacisnął powieki i wziął głęboki oddech.

Po chwili Gyu zauważył, że mężczyzna zaczął się chwiać, dlatego pomógł mu usiąść na kanapie, a potem wrócił do kuchni siadając przy swojej mamie. Sprawdził jej puls i oddech, aby wiedzieć czy napewno żyje. Po chwili przyjechałam karetka. Weszli lekarze i zabrali dwójkę do szpitala.

---

Beomgyu siedział w karetce i spojrzał lekko nieprzytomny na wnętrze.
- Czy z mamą wszystko w porządku? - zapytał, spoglądając na lekarkę.

- Tak. Wystarczy, że trochę odpocznie - powiedziała kobieta.

Dojechali do szpitala i chłopak usiadł w poczekalni i czekał na jakieś informacje. Przymknął oczu i pomału zasypiał, czując się dziwnie ociężały.
Chwilę później blondyn poczuł, że ktoś delikatnie szturcha go w ramię.

- Beomgyu? - zapytał delikatny głos. Chłopak dobrze go znał.

- Pani Wang? - zapytał przecierając oczy. Była to lekarka, która zajmowała się jego mamą. To ona mu tłumaczyła jak może pomóc swojej mamie i co robić w niektórych sytuacjach. Uczyła go również udzielania pierwszej pomocy.

- Co się stało? Jesteś strasznie blady - kobieta złapała w dłonie twarz blondyna uważnie jej się przyglądając - jadłeś coś dzisiaj?

Gyu pokiwał głową i delikatnie się uśmiechnął, próbując zamaskować złe samopoczucie - Mama zemdlała i dlatego przyjechaliśmy. Chciałbym wiedzieć czy wszystko z nią w porządku.

- Jak dostanę wyniki to ci powiem, dobrze? Musisz mnie poszukać, w recepcji nie udzielą ci informacji, ponieważ jesteś niepełnoletni. Chodź dowiemy się gdzie jest.

---

Po chwili Beomgyu siedział już przed salą, w której znajdowała się mama chłopaka. Blondyn nie czuł się najlepiej, a rozcięty policzek bolał go, pomimo, że był odkażony i zabezpieczony.

- Jak się czujesz? - zapytał znajomy głos. Blondyn podniósł głowę i ujrzał swojego przyjaciela. Niebieskowłosy usiadł obok i spojrzał na młodszego.

- W porządku. Martwię się tylko o mamę - odpowiedział Gyu. Wyglądał blado, ale delikatnie się uśmiechał.

- Nie wyglądasz za dobrze.... Przyniosę ci wodę  - powiedział starszy i wstał z krzesełka. Po chwili przyszła mama chłopaka.

- Już wszystko w porządku z twoją mamą - powiedziała kobieta - będzie musiała jednak zostać na obserwacji przez 5 dni. Przez trzy dni możesz mieszkać z nami - dodała.

- Dziękuję, ale poradzę sobię

Po chwili Yeon wrócił z kubkiem wody i podał młodszemu. Ten wypił wszystko i podziękował. Następnie Jun chciał złapać Gyu za nadgarstek tak aby ścisnąć go i pocieszyć, jednak Beom natychmiast odsunął rękę. Niebieskowłosy już teraz zrozumiał, że coś się stało. Złapał rękę młodszego powyżej nadgarstka i odsłonił rękaw, który był mocno pozgniatany. Nie spodziewał się jednak zobaczyć kilku porządnych siniaków.

- Co się stało? - zapytał Yeonjun, chcąc uzyskać jak najdokładniejszą odpowiedź

- To nic - Gyu wysunął rękę z dłoni Juna i spowrotem zsunął rękaw, zaczynając go gnieść.

- Za dużo na siebie bierzesz. Pozwól mi pomóc - powiedział niebieskowłosy, patrząc wyczekująco na młodszego. Wiedział, że ten jest uparty, ale nie spodziewał się takie oporu, kiedy ktoś ofiarował mu pomoc - Proszę pani, może pani mu pomóc? - zapytał, widząc przechodząca pielęgniarke - ma bardzo poobijane nadgarstki i boję się, że nie będzie mógł pisać.

- Co się stało? - zapytała pielęgniarka, przyglądając się nadgarstkom. Po chwili westchnęła, nie słysząc odpowiedzi - Nie chcesz powiedzieć, dobrze. Poczekajcie chwilę - odeszła,  aby chwilę później wrócić z jakąś maścią.

- Dziękuję bardzo - powiedział Yeonjun i patrzył na wpół przytomnego przyjaciela - Jadłeś coś dzisiaj?

Blondyn pokiwał głową, na tak. Jun jednak zrozumiał, że było wręcz przeciwnie. Powiedział, że zaraz przyniesie coś do jedzenia. Zanim jednak odszedł złapał Gyu, który przewrócił się. Był bardzo słaby. Yeon wszedł do sali i posadził młodszego na fotelu w pomieszczeniu. Niedługo potem weszła lekarka mamy blondyna.

- Więc tak - zaczęła, ale widząc syna pacjentki w złym stanie, podeszła do niego. Widziała tą bladą twarz i zmęczone oczy. Znała chłopaka bardzo długo i od razu wiedziała co się stało - Trzeba się nim zaopiekować. Jest przemęczony, zestresowany i napewno niczego porządnego od rana nie jadł.
Beomgyu - zwróciła się tym razem do chłopaka - Jeżeli o siebie nie zadbasz, o swoją mamę tym bardziej - powiedziała surowo.

- Przynieść mu coś do jedzenia i picia? - zapytał niebeskowłosy, będąc gotowym, aby wyjść natychmiast z pomieszczenia.

- Tak. Coś pożywnego i najlepiej jakąś delikatną ciepłą herbatę - chłopak pokiwał głową i wyszedł, aby wrócić z posiłkiem.

Lekarka w tym czasie wytłumaczyła stan swojej pacjentki, mamie Juna, która czekała w pomieszczeniu na jakieś wyniki. Kiedy dowiedziała się o tym, że pani Choi wylądowała w szpitalu od razu przyjechała.

---

Pół godziny później, Beom będąc w lepszym o wiele stanie, siedział na łóżko koło swojej mamy i trzymał jej rękę. Musiał się dowiedzieć, co takiego wydarzyło się przed jego powrotem do domu.

- Beomie? - usłyszał delikatny głos i uśmiechnął się - czy wszystko w porządku? - zapytała.

- Ze mną tak- odpowiedział żywo chłopak - jak poczujesz się lepiej to opowiesz co się wydarzyło.

- Nic poważnego. Źle się poczułam, tylko tyle.

Cała trójka pokiwała głową. Następnie odezwała się pani Minyon.
- Już zdecydowałam, że wezmę Beomgyu do siebie na trzy dni. Nie będziesz musiała się o niego martwić.

Pani Chinsun pokiwała głową. Widziała, że to lepszy pomysł niż zostawienie chłopaka na cały tydzień samemu w domu, skoro ona musiała zostać na badania.

- To zbieramy się. Jedziemy zabrać najważniejsze rzeczy i zeszyty. Już ustaliliłyśmy z lekarką, że w poniedziałek i wtorek zostajesz w domu odpocząć, a w środę po szkole wrócisz już do domu.

- Nie trzeba się mną zajmować, naprawdę! Nie chcę sprawiać kłopotu - powiedział Gyu i wstał z łóżka - Dziękuję za pomoc, ale...

- To jest moja prośba. Zrób to - powiedziała mama Beoma Wolała, żeby było on pod czyjąś opieką,  ponieważ wątpiła w swojego męża. Pomimo, że ostatnio nie pił, to nigdy nie było wiadomo, kiedy będzie upity.

- Dobrze... - odpowiedział Beomgyu.

Chwilę później cała trójka opuściła salę, a potem szpital. Gyu wziął z domu najważniejsze rzeczy, a potem wszyscy pojechali do mieszkania państwa Choi.

Problems || Yeongyu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz