III

2.3K 122 13
                                    

Tego wieczoru nie spędziłam z moimi nowymi znajomymi. Przez ten cały sen miałam słaby humor. Pierwszy dzień, a ja już odjebałam coś takiego. Stałam na tarasie z butelką piwa w jednej ręce i papierosem w drugiej. Nie chciałam się upić, tylko wypić zwyczajnie jedno piwo. Oparłam się o balustradę i przymknęłam oczy. Nie wiedziałam jak mnie teraz postrzegają. Jak beksę? Mam nadzieję że nie. Nie płakałam sama z siebie. To tylko koszmar. Ogarnij się Luisa, jesteś bezpieczna.

Wmawiałam sobie że już o tym zapomniałam. Że to już przeszłość. Ale to nadal boli. Sprawia ból, za każdym razem, jak sobie o tym przypominasz. Ból nie fizyczny, a psychiczny. Rujnuje życie, czyni cię słabym. A ja nie chciałam być słaba. Chciałam mieć silną wolę i nie pozwalać sobą pomiatać. Dążyłam do tego. A napad tylko mi w tym pomaga. Tu mam szansę się tego nauczyć.

Zaciągnęłam się fajką i zgasiłam niedopałek butem. Jedna samotna łza popłynęła po moim policzku. Natychmiast ją starłam. Nie chciałam żeby ktoś zobaczył. Sama nie chciałam płakać. Na pewno nie przez takich potworów jak moi rodzice. Pociągnęłam nosem i dopiłam moje piwo.

Ktoś położył ręce na balustradzie bokach mojej talii. Nie wiedziałam kto to jednak jego perfumy można było wyczuć z daleka.

-Wszystko dobrze?- usłyszałam jego poważny, lekko zachrypnięty głos. Odwróciłam się do niego przodem. Popatrzył mi prosto w oczy.

-Tak. - odparłam nieśmiało, po co miałam mu zawracać głowę? Odwróciłam od niego wzrok i patrzyłam tępo w jeden punkt. Nie chciałam patrzeć mu w oczy i kłamać. Nienawidzę kłamstwa. A sama je szerzyłam.

-Widzę że kłamiesz, co się dzieje? - Berlin nie dawał za wygraną. Chwycił delikatnie moją brodę i odwrócił ją tak że znów patrzyłam w jego piękne brązowe oczy.

-Nie chce o tym gadać Berlin, po prostu rano miałam sen z najgorszymi wspomnieniami z mojego życia. Przez to cały dzień mam zepsuty humor. - rzuciłam od niechcenia.

-Czemu nie przyszłaś do nas? Siedziałaś cały dzień sama. - wciąż zadawał pytania. Wzięłam głębszy wdech i popatrzyalm na niego.

-Nie chciałam wam też popsuć dnia, swoją skwaszoną miną. Naprawdę Berlin, to nic takiego. - chciałam iść już do pokoju, ale on dalej stał tak samo jak wcześniej.

-Posłuchaj Vegas. Musimy się teraz wspierać nawzajem, zawsze możesz mi wszystko powiedzieć. Rozumiesz?- patrzył ze skupieniem w moje oczy, a ja lekko się zaczerwieniłam.

-Dziękuję Berlin. To miłe. - uśmiechnęłam się i przytuliłam go w pasie. Docisnął mnie do sobie i pogłaskał moje włosy. -Pójdę już - powiedziałam gdy tylko odsunęliśmy się od siebie. Uśmiechnął się bardzo delikatnie i pokiwał głową.

-Dobranoc Vegas. - odpowiedziałam mu tym samym i weszłam do środka.

____________

Następnego dnia zaczynaliśmy zajęcia. Bałam się wejść do tej klasy. Dalej nie wiedziałam jak mam się zachować. Postanowiłam że nie będę nic o tym wspominać. Mam nadzieję że oni też nie. W sumie  co ich to obchodzi? Miałam na sobie dzisiaj zwykłe jeansy i bluzę. Dzisiaj było dość zimno, jak na Hiszpanię. Weszłam do klasy jako ostatnia. Niezmiernie się cieszę...
Każdy popatrzył na mnie, a ja tylko spojrzałam na Profesora i usiadłam tam gdzie ostatnio.

Profesor opowiadał nam jak dokonamy tego skoku. Słuchałam dokładnie. Wszystko idealnie zaplanował. Ciekawiło mnie, skąd wie jak zachowa się policja w każdym momencie. To było niesamowite. ON był niesamowity. Naprawdę już nie mogłam się doczekać.

Poczułam czyiś wzrok na sobie. Spojrzałam dyskretnie w bok i zobaczyłam że to Denver. Pewnie się martwił. Dokładnie lustrował mnie wzrokiem, na co lekko się speszyłam i odwróciłam głowę. W sumie nie ważne. Ważniejsze jest to że ostatni raz jadłam moje płatki w domu, i naprawdę chce już zjeść obiad. Wchłonę wszystko co tylko zobaczę. Zaśmiałam się w duchu z siebie.

-Czy ktoś ma jakieś pytania? - zapytał Profesor. Wybudził mnie z transu. Wstrząsnęłam głową, żeby się pozbyć myśli i móc się skupić.

-Kiedy koniec lekcji? - zapytał Rio, a reszta zaczęła się śmiać. No oprócz mnie bo dopiero co się zorientowałam co się dzieje.

-Już, idziemy na obiad. Vegas podejdź do mnie. - powiedział Profesor, a reszta zaczęła wychodzić. - Wszystko dobrze? Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada.- przyłożył dłoń do mojego czoła.

-Tak, w sumie to jestem strasznie głodna, ostatni raz jadłam w domu... - odpowiedziałam mu trochę zmieszana.

-Boże Vegas. Musisz jeść i nabierać sił. Wiem że teraz było ci ciężko, ale nie możesz o tym zapominać. - spojrzał na mnie zaniepokojony.

-Wiem, chodźmy już. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie i pociągnęłam za rękaw jego marynarki. Razem zeszliśmy na dół.

Usiedliśmy do stołu, przy którym każdy już miał swoje stałe miejsce od początku. Nairobi pogłaskała mnie delikatnie po kolanie, a ja się uśmiechnęłam. Sięgnęłam po naleśniki które były nieziemskie i zjadłam trzy. Profesor mi się przyglądał czy aby na pewno zjem. Nie pożałowałabym sobie takich pyszności Profesorze. Nalałam sobie soku i włączyłam się do rozmowy. Spojrzałam na Berlina, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, a on puścił mi oczko, na co się delikatnie zaczerwieniłam. Zauważył to, ale nie zasłoniałam się. Jak dla mnie to rumieńce są atutem i wyglądają słodko. Zaśmiał się pod nosem i wypił łyk swojego wina.

𝐓𝐈 𝐀𝐌𝐎 | 𝔟𝔢𝔯𝔩𝔦𝔫 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz