XXI

1.4K 103 11
                                    

-Wtedy rozpoczniemy plan Czarnobyl....

Spojrzeliśmy na siebie. Nikt oprócz Berlina, nie wiedział co to za plan.

-Profesor nic o tym nie mówił.- odezwał się Moskwa.- Co to za plan?

-Jeśli dobrze pójdzie, nie dowiesz się. Bądźmy cierpliwi. Zgoda? Teraz wybaczcie mi, ale idę oczyścić umysł.- powiedział Berlin i wyszedł.

Podeszłam do automatu i z trzęsącymi się rękami, wybrałam kawę. Kiedy ja ostatni raz ją piłam?

-------------

Razem z Denverem i Moskwą, pomagaliśmy pakować pieniądze. W biurze obok nas siedziała Monica, która zabierała całą uwagę chłopaka.

-Hej, dalej.- powiedziałam.

-Słyszeliście o tym syndromie?- zapytał, patrząc na nas uważnie.

-Syndromie sztokholmskim? Tak, słyszałem.- odpowiedział Moskwa.

-Nie zmuszałem jej, tato. Przyniosłem jej jedzenie i... owinęła ramiona wokół mojej szyi. Pocałowała mnie i nie chciała puścić.- szczerzył się jak dziecko, na te wspomnienia.- Przysięgam, całowaliśmy się na serio, nawet zacząłem tańczyć.- zaśmiałam się.

-Spójrz na nią.-rozkazał mężczyzna, a Denver posłusznie wykonał jego polecenie.- Kiedy miałeś taką dziewczynę?

-Miałem Vane.

-Vane?- zapytałam.

-Vane była piękna.

-Vane nie była ani piękna, ani mądra, ani dobra. Byliście z tego samego świata, podobni...- rzekł Moskwa.

-A co to jest za świat? Gówniany, tak?

-Przyjrzyj się jej. Spójrz na nią! Jest urzędnikiem państwowym. To znaczy, że sporo się uczyła. Jej ostatni chłopak to dyrektor królewskiej mennicy. Poza tym jest niesamowicie piękna i wytworna. Jest poza twoim zasięgiem, synu.- czemu oni tak bardzo nie wierzyli w ich miłość? Nie sądzę żeby Monica, nie chciała być z Denverem na prawdę.- Ona jest z Ligi Mistrzów. My jesteśmy, bardziej z ligi walczących.

-Dobra, wystarczy. Rozumiem! Jestem nieudacznikiem. Myślę jak nieudacznik. I marzyłem jak nieudacznik. Rozumiem.- w tym samym momencie do biura, gdzie była Monica, weszła wkurzona Tokio, a za nią Rio. Co jest? Rio zabrał telewizor i wyszli. Szybko udaliśmy się za nimi.

-Ej! Co się dzieje?- zapytał Moskwa, chwytając kobietę za ramię.

-To wszystko jest dziwne i nikt nie dzwoni. Jeśli planują nas rozstrzelać, to dowiemy się z telewizji. Denver poszedł do Monicy, a ja z Moskwą, poszliśmy z nimi.

-------------
Ponad 50 policjantów jest w posiadłości w Toledo, w tym główny inspektor, główny podkomisarz operacji specjalnych i agenci kryminalistyki, nadal pracują w domu, który według bliskich źródeł, może być miejscem, gdzie bandyci planowali napad.

Siedzieliśmy wszyscy, i słuchaliśmy tego co mówili.

-Aresztowali Profesora.- powiedziała Tokio.

-Przesłuchują go w domu w Toledo. Do diabła!- krzyknął Rio, gdy straciliśmy sygnał.- Cholera! Odcięli sygnał.

-Nie chcą żebyśmy wiedzieli. To oznacza że się zbliżają. Możemy siedzieć przez 5 godzin, albo zacząć plan Czarnobyl, co wydaje się lepsze.- oznajmiła Tokio, stając naprzeciw Berlina.

-To plan do sytuacji bez szans. To chyba nie jest najbardziej beznadziejna sytuacja. Jest to plan, w którym tracimy pieniądze. Ja nie mam zamiaru z nich zrezygnować. Zrezygnujesz z tego, na co ciężko pracowałaś?- zapytał.

-Oni mają Profesora. Nie użyjemy tunelu, bo oddziały będą na nas czekać. To pieprzona pułapka!

-Zadzwoni w ciągu pięciu godzin. Wierzę w niego. Nie przepadam za demokracją, ale głosujmy. Kto wierzy w Profesora?- podniósł  rękę.- Helsinki?

-Wierzę w Profesora.- odpowiedział.

-Rio?

-A ja w to co widzę. Widzę, że nie możemy liczyć na Profesora. Jestem z Tokio.

-Moskwa?

-Wszedłem w to według zasad, które nie zostały złamane. Ufam Profesorowi.

-Denver?

-Jestem za tym, żebyśmy wyszli. Bycie milionerem do mnie nie pasuje.

-Dobra Denver. Trzy na trzy. Nairobi, Vegas?

-Mam bardzo dobry powód, aby być za Profesorem i jeśli tunel nie zostanie wysadzony, będę wierzyć w niego do końca. Tak jak Berlin.- rzekła Nairobi.

-Zgadzam się z Nairobi. Profesor, na pewno ma wszystko pod kontrolą. Jest naszym przyjacielem. Ufam mu, i będę czekać aż zadzwoni.- razem z Nairobi, opuściłyśmy pomieszczenie.

--------------

Pilnowałam zakładników którzy pakowali pieniądze i sama im pomagałam. Poszłam do Nairobi, żeby zrobiła sobie przerwę, i razem poszłyśmy na górę. Udałyśmy się do toalety, ale nie było nam dane tam wejść. Usłyszałyśmy głos Tokio.

-Co tam robicie?!- krzyknęłam, uderzając pięścią w drzwi.

-Bawimy się w rosyjską ruletke, Vegas.- popatrzyłam przestraszona na Nairobi, wiedziałyśmy do czego oboje są zdolni.- Przyjdź później!

-Cholera, Tokio! Oszalałaś? Co ty do cholery robisz?- krzyknęła Nairobi.- Chcesz, żeby nam się oberwało przez ciebie? Spieprzysz cały plan!

-Najwyraźniej. Sama...- usłyszałyśmy cichy głos Berlina.

-Ja? Spieprze plan?

-Nie możesz?Prawda? Nie możesz przestać i po raz pierwszy w życiu pomyśleć. Bezmózga szmato!

-Może nie mam mózgu, ale Twój plan znalezienia syna, jest do dupy. -powiedziała i walnęła w drzwi.

-O czym ty mówisz?

-Kiedy ostatnio cię widział? Jak miał trzy lata? Nie pamięta cię.

-Zamknij się!

-Nie pamięta i nie rozpozna cię. Ma już rodziców, którzy są dla niego prawdziwi!

-Gówno wiesz!

-Wiem że go miałaś i opuściłaś dla pieprzonych pigułek!

-Wiesz co, nie słyszę cię dobrze. Otwórz drzwi, i powiedz mi to w twarz!

-Dziwka. Straciłaś  szansę bycia matką. Obudź się.- Nairobi załadowała magazynek, gdy wyrwałam jej broń.

-Wystarczy!- obok nas pojawił się Moskwa.

-Synu!- zapukał w drzwi.- Posłuchaj mnie! Natychmiast wyjdź! Wchodzisz w głębokie bagno.

-Głębokie bagno? Jakie to ma znaczenie? Wszystko się wali.

-Denver. Zapomnij o syndromie sztokholmskim. Oceniliśmy zbyt pochopnie.

-Prosze nie... Nie spieprz tego. Denver, pamiętasz co ci mówiłam? Jesteśmy w tym razem. Drużyną.- w końcu i ja się odezwałam.

-Wychodzimy?- zapytał Rio.

-Nie!- krzyknęła Tokio.

-Możemy jeszcze raz zagłosować.

-Nie! Oddaliśmy już nasze głosy.

-Dalej, zróbmy to. Dalej, zakończ to. Jeżeli to ma być mój koniec, to strzelaj. Dalej Tokio.- powiedział Berlin, cichym tonem.- Jeśli chcesz mnie przestraszyć, pamiętaj, że jak odstrelisz mi głowę, to ty będziesz miała kłopoty. Tylko ja tu znam plan. Nie masz pojęcia jak się stąd wydostać! Dalej! Zrób to.

-Berlin! Nie!- krzyknęłam, gdy Moskwa przybiegł z jakąś skrzynką, i rozwalił nią drzwi. Tokio wymierzyła w nas bronią, ale Nairobi podeszła do niej i opuściła ją. Wyminęłam je i podeszłam do mojego chłopaka. Natychmiast zaczęłam go rozwiązywać. Spojrzałam z żalem na Denvera. Jak mógł posłuchać tej psychopatki.

-Nic ci nie jest?- dotknęłam dłonią policzka Berlina. Nic nie odpowiedział tylko zamknął mnie w czułym uścisku. Owinęłam swoją zdrową rękę wokół jego szyji i docisnęłam do siebie.

𝐓𝐈 𝐀𝐌𝐎 | 𝔟𝔢𝔯𝔩𝔦𝔫 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz