-Wtedy rozpoczniemy plan Czarnobyl....
Spojrzeliśmy na siebie. Nikt oprócz Berlina, nie wiedział co to za plan.
-Profesor nic o tym nie mówił.- odezwał się Moskwa.- Co to za plan?
-Jeśli dobrze pójdzie, nie dowiesz się. Bądźmy cierpliwi. Zgoda? Teraz wybaczcie mi, ale idę oczyścić umysł.- powiedział Berlin i wyszedł.
Podeszłam do automatu i z trzęsącymi się rękami, wybrałam kawę. Kiedy ja ostatni raz ją piłam?
-------------
Razem z Denverem i Moskwą, pomagaliśmy pakować pieniądze. W biurze obok nas siedziała Monica, która zabierała całą uwagę chłopaka.
-Hej, dalej.- powiedziałam.
-Słyszeliście o tym syndromie?- zapytał, patrząc na nas uważnie.
-Syndromie sztokholmskim? Tak, słyszałem.- odpowiedział Moskwa.
-Nie zmuszałem jej, tato. Przyniosłem jej jedzenie i... owinęła ramiona wokół mojej szyi. Pocałowała mnie i nie chciała puścić.- szczerzył się jak dziecko, na te wspomnienia.- Przysięgam, całowaliśmy się na serio, nawet zacząłem tańczyć.- zaśmiałam się.
-Spójrz na nią.-rozkazał mężczyzna, a Denver posłusznie wykonał jego polecenie.- Kiedy miałeś taką dziewczynę?
-Miałem Vane.
-Vane?- zapytałam.
-Vane była piękna.
-Vane nie była ani piękna, ani mądra, ani dobra. Byliście z tego samego świata, podobni...- rzekł Moskwa.
-A co to jest za świat? Gówniany, tak?
-Przyjrzyj się jej. Spójrz na nią! Jest urzędnikiem państwowym. To znaczy, że sporo się uczyła. Jej ostatni chłopak to dyrektor królewskiej mennicy. Poza tym jest niesamowicie piękna i wytworna. Jest poza twoim zasięgiem, synu.- czemu oni tak bardzo nie wierzyli w ich miłość? Nie sądzę żeby Monica, nie chciała być z Denverem na prawdę.- Ona jest z Ligi Mistrzów. My jesteśmy, bardziej z ligi walczących.
-Dobra, wystarczy. Rozumiem! Jestem nieudacznikiem. Myślę jak nieudacznik. I marzyłem jak nieudacznik. Rozumiem.- w tym samym momencie do biura, gdzie była Monica, weszła wkurzona Tokio, a za nią Rio. Co jest? Rio zabrał telewizor i wyszli. Szybko udaliśmy się za nimi.
-Ej! Co się dzieje?- zapytał Moskwa, chwytając kobietę za ramię.
-To wszystko jest dziwne i nikt nie dzwoni. Jeśli planują nas rozstrzelać, to dowiemy się z telewizji. Denver poszedł do Monicy, a ja z Moskwą, poszliśmy z nimi.
-------------
Ponad 50 policjantów jest w posiadłości w Toledo, w tym główny inspektor, główny podkomisarz operacji specjalnych i agenci kryminalistyki, nadal pracują w domu, który według bliskich źródeł, może być miejscem, gdzie bandyci planowali napad.Siedzieliśmy wszyscy, i słuchaliśmy tego co mówili.
-Aresztowali Profesora.- powiedziała Tokio.
-Przesłuchują go w domu w Toledo. Do diabła!- krzyknął Rio, gdy straciliśmy sygnał.- Cholera! Odcięli sygnał.
-Nie chcą żebyśmy wiedzieli. To oznacza że się zbliżają. Możemy siedzieć przez 5 godzin, albo zacząć plan Czarnobyl, co wydaje się lepsze.- oznajmiła Tokio, stając naprzeciw Berlina.
-To plan do sytuacji bez szans. To chyba nie jest najbardziej beznadziejna sytuacja. Jest to plan, w którym tracimy pieniądze. Ja nie mam zamiaru z nich zrezygnować. Zrezygnujesz z tego, na co ciężko pracowałaś?- zapytał.
-Oni mają Profesora. Nie użyjemy tunelu, bo oddziały będą na nas czekać. To pieprzona pułapka!
-Zadzwoni w ciągu pięciu godzin. Wierzę w niego. Nie przepadam za demokracją, ale głosujmy. Kto wierzy w Profesora?- podniósł rękę.- Helsinki?
-Wierzę w Profesora.- odpowiedział.
-Rio?
-A ja w to co widzę. Widzę, że nie możemy liczyć na Profesora. Jestem z Tokio.
-Moskwa?
-Wszedłem w to według zasad, które nie zostały złamane. Ufam Profesorowi.
-Denver?
-Jestem za tym, żebyśmy wyszli. Bycie milionerem do mnie nie pasuje.
-Dobra Denver. Trzy na trzy. Nairobi, Vegas?
-Mam bardzo dobry powód, aby być za Profesorem i jeśli tunel nie zostanie wysadzony, będę wierzyć w niego do końca. Tak jak Berlin.- rzekła Nairobi.
-Zgadzam się z Nairobi. Profesor, na pewno ma wszystko pod kontrolą. Jest naszym przyjacielem. Ufam mu, i będę czekać aż zadzwoni.- razem z Nairobi, opuściłyśmy pomieszczenie.
--------------
Pilnowałam zakładników którzy pakowali pieniądze i sama im pomagałam. Poszłam do Nairobi, żeby zrobiła sobie przerwę, i razem poszłyśmy na górę. Udałyśmy się do toalety, ale nie było nam dane tam wejść. Usłyszałyśmy głos Tokio.
-Co tam robicie?!- krzyknęłam, uderzając pięścią w drzwi.
-Bawimy się w rosyjską ruletke, Vegas.- popatrzyłam przestraszona na Nairobi, wiedziałyśmy do czego oboje są zdolni.- Przyjdź później!
-Cholera, Tokio! Oszalałaś? Co ty do cholery robisz?- krzyknęła Nairobi.- Chcesz, żeby nam się oberwało przez ciebie? Spieprzysz cały plan!
-Najwyraźniej. Sama...- usłyszałyśmy cichy głos Berlina.
-Ja? Spieprze plan?
-Nie możesz?Prawda? Nie możesz przestać i po raz pierwszy w życiu pomyśleć. Bezmózga szmato!
-Może nie mam mózgu, ale Twój plan znalezienia syna, jest do dupy. -powiedziała i walnęła w drzwi.
-O czym ty mówisz?
-Kiedy ostatnio cię widział? Jak miał trzy lata? Nie pamięta cię.
-Zamknij się!
-Nie pamięta i nie rozpozna cię. Ma już rodziców, którzy są dla niego prawdziwi!
-Gówno wiesz!
-Wiem że go miałaś i opuściłaś dla pieprzonych pigułek!
-Wiesz co, nie słyszę cię dobrze. Otwórz drzwi, i powiedz mi to w twarz!
-Dziwka. Straciłaś szansę bycia matką. Obudź się.- Nairobi załadowała magazynek, gdy wyrwałam jej broń.
-Wystarczy!- obok nas pojawił się Moskwa.
-Synu!- zapukał w drzwi.- Posłuchaj mnie! Natychmiast wyjdź! Wchodzisz w głębokie bagno.
-Głębokie bagno? Jakie to ma znaczenie? Wszystko się wali.
-Denver. Zapomnij o syndromie sztokholmskim. Oceniliśmy zbyt pochopnie.
-Prosze nie... Nie spieprz tego. Denver, pamiętasz co ci mówiłam? Jesteśmy w tym razem. Drużyną.- w końcu i ja się odezwałam.
-Wychodzimy?- zapytał Rio.
-Nie!- krzyknęła Tokio.
-Możemy jeszcze raz zagłosować.
-Nie! Oddaliśmy już nasze głosy.
-Dalej, zróbmy to. Dalej, zakończ to. Jeżeli to ma być mój koniec, to strzelaj. Dalej Tokio.- powiedział Berlin, cichym tonem.- Jeśli chcesz mnie przestraszyć, pamiętaj, że jak odstrelisz mi głowę, to ty będziesz miała kłopoty. Tylko ja tu znam plan. Nie masz pojęcia jak się stąd wydostać! Dalej! Zrób to.
-Berlin! Nie!- krzyknęłam, gdy Moskwa przybiegł z jakąś skrzynką, i rozwalił nią drzwi. Tokio wymierzyła w nas bronią, ale Nairobi podeszła do niej i opuściła ją. Wyminęłam je i podeszłam do mojego chłopaka. Natychmiast zaczęłam go rozwiązywać. Spojrzałam z żalem na Denvera. Jak mógł posłuchać tej psychopatki.
-Nic ci nie jest?- dotknęłam dłonią policzka Berlina. Nic nie odpowiedział tylko zamknął mnie w czułym uścisku. Owinęłam swoją zdrową rękę wokół jego szyji i docisnęłam do siebie.
CZYTASZ
𝐓𝐈 𝐀𝐌𝐎 | 𝔟𝔢𝔯𝔩𝔦𝔫 ✔️
FanfictionNIE USUWAM JEJ TYLKO ZE WZGLĘDU NA SENTYMENT! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. "Dla całego świata możesz być nikim, ale dla mnie jesteś całym światem." Pewnego dnia, Luisa dostaje pewną propozycję od obcego mężczyzny. Czy przystanie na nią? Cz...