Kilka dni później...
Razem z Denverem i Nairobi postanowiliśmy wyjść gdzieś. W sensie nie mogliśmy, ale skoro wszyscy spali to kto nam zabroni? Mieli z nami pójść jeszcze Rio i Tokio ale woleli spędzać czas ze sobą. Widać że mają się ku sobie. Swoją drogą ciekawe co u Berlina. Nie odzywa się do mnie zbytnio. Nie wiem o co mu chodzi i na co mógłby się obrazić. Nic mu przecież nie zrobiłam, a jeśli już, to wolałabym wiedzieć.
Ubrałam się w czarna przylegającą sukienkę z dość głębokim dekoltem. To moja ulubiona kiecka. Na nogi ubrałam obcasy, jedyne wysokie buty które ze sobą zabrałam. Na początku plan był taki że wychodzimy balkonem, ale bezpiecznej będzie tylnym wyjściem. Stałyśmy z Nairobi u mnie i czekałyśmy na Denvera. Serio? Mógłby się pospieszyć. W końcu przyszedł, a my zaczęłyśmy się śmiać.
-Nie wierzę - powiedziała Nairobi, przez śmiech. - Masz kurtkę Berlina.
-W końcu jestem eleganckim facetem.- zaśmialiśmy się z jego słów.
-Denver masz klucze?- zapytałam, bo to było dość ważne, a jak wiadomo, inteligencją to on nie grzeszy.
-Oczywiście piękna. - pomachał mi kluczami od samochodu przed nosem.
Szybko wyszliśmy na dwór i wsiedliśmy do auta. Pojechaliśmy do jakiegoś baru, bo w sumie nic innego w tej okolicy nie było. Postanowiliśmy że to ja nie będę piła i poprowadzę. Mam prawo jazdy, ale nie mam swojego samochodu. Poza tym nie chcieliśmy dużo pić.
Woleliśmy potańczyć i spędzić wspólnie czas. Bawiliśmy się świetnie. Dobrze że mają takie mocne głowy i nie będę musiała ich niańczyć.Podszedł do mnie chłopak na oko w wieku Denvera i zaprosił mnie do tańca. Zgodziłam się, bo czemu by nie. Moi towarzysze też się nieźle bawili więc nie ma co narzekać.
Tańczyliśmy długo, chociaż nie wiedziałam nawet jak ma na imię. Nie było mi to potrzebne do życia.W końcu postanowiliśmy się zbierać do domu. Nie chcieliśmy żeby Profesor nas zobaczył. Weszliśmy po cichu do mojego pokoju i zaczęliśmy się śmiać bez powodu. Tacy już byliśmy. Jako że ja byłam trzeźwa to po cichu miałam zanieść klucze do Profesora a oni mieli iść już spać. Tak też zrobiliśmy. Znaczy tak jakby. Gdy wychodziłam z pokoju Profesora, zobaczyłam kogoś kogo nie miałam zobaczyć. Berlin stał i przyglądał mi się. Poczułam się dziwnie, mężczyzna wiercił we mnie dziurę wzrokiem.
-Co ty tu robisz? - podeszłam do niego.
-Powinienem zapytać o to ciebie. Co robiłaś w tym stroju u mojego br... to znaczy Profesora? - totalnie nie wiedziałam co powiedzieć. Oni byli braćmi?!
-Jesteście braćmi?!- szok malował się na mojej twarz. Kompletnie nie mogłam sobie tego wyobrazić.
-Cicho, chodź ze mną. - poszliśmy do jego pokoju. Usiadłam na łóżku i czekałam na wyjaśnienia.
-Nie patrz tak, nie mogłem nikomu o tym powiedzieć. Masz nikomu o tym nie mówić, słyszysz?! - chyba się trochę na siebie zdenerwował.
-Spoko, to nie moja sprawa. Mogę już iść? - zapytałam, strzelając palcami.
-Nie. Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co u niego robiłaś? - skrzyżował ręce na piersi i patrzył na mnie z uniesioną brwią, a ja nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać jak szalona. Sam się trochę uśmiechnął.
-Nie twoja sprawa Berlin. Nie mam obowiązku ci się tłumaczyć. Poza tym nie odzywałeś się do mnie kilka dni i myślisz że teraz ci powiem wszystko co robię? Pierdolony tatuś się znalazł. - prychnęłam.
-Sama mogłaś się odezwać.- przewrócił oczami.
-Za każdym razem mnie spławiałeś, a teraz myślisz że będę się za tobą uganiać? Dobre sobie. Przesuń się, chce wyjść. -wstałam z łóżka i lekko przygryzłam policzek od środka.
Wziął głęboki wdech i poszedł do mnie. Złapał mnie za talię i popatrzył głęboko w oczy. Moje ciało przeszedł dreszcz. Czułam się jak w transie. Jego oczy były piękne. Jego wzrok zjechał na mój dekolt a później na usta. Delikatnie je musnął a ja poddałam się pieszczocie. Było jak w raju, ale wszystko co dobre szybko się kończy. Odsunęłam się od niego, ostatni raz popatrzyłam mu w oczy i wyszłam. Tak po prostu. Ale to było wbrew zasadom Profesora. Nie chciałam ich łamać, ale to było silniejsze ode mnie.
Berlin dobrze wiedział że może mnie uwieść. Chciał tylko tego czy chodziło mu o coś więcej? Chyba nigdy się nie dowiem. Szczególnie teraz gdy bez słowa wyszłam. On też był winny, nie musiał się wtrącać w nieswoje sprawy. Nie wydaje mi się, żeby był facetem, który będzie się uganiał za kobietą. Bierze to, czego pragnie.
Szybko wybiłam sobie go z głowy i poszłam zmyć makijaż. Zdjęłam sukienkę i w samej bieliźnie, poszłam spać.
------------
-Vegas, wstawaj - poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. Otworzyłam oczy i popatrzyłam na Tokio. - Śniadanie czeka.-Zaraz zejdę.- zadeklarowałam i zeszłam z łóżka. Ubrałam na siebie krótki szlafrok i poszłam na dół.
-Hej wszystkim - przywitałam się, przytuliłam Moskwę i zasiadłam do stołu. Moskwa był dla mnie jak tata, taki którego zawsze chciałam mieć.
-A że mną to nie przywitasz? - powiedział smutny Denver, więc wysłałam mu buziaka w powietrzu, a on udał ze go łapie. Zaśmiałam się na ten gest.
Nalałam sobie kawy i zjadłam dwie kanapki. Rozmawiałam z dziewczynami, gdy nagle Denver kopnął mnie w nogę pod stołem. Zmrużyłam brwi, a on pokazał gestem żebyśmy wyszli na dwór. O co mu chodzi?
CZYTASZ
𝐓𝐈 𝐀𝐌𝐎 | 𝔟𝔢𝔯𝔩𝔦𝔫 ✔️
FanfictionNIE USUWAM JEJ TYLKO ZE WZGLĘDU NA SENTYMENT! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. "Dla całego świata możesz być nikim, ale dla mnie jesteś całym światem." Pewnego dnia, Luisa dostaje pewną propozycję od obcego mężczyzny. Czy przystanie na nią? Cz...