2 tygodnie później...
-Kurwa, nie mogę! - dusiłam się ze śmiechu, przez głupie historie Martina. - Jesteś pojebany!
-Serio, tak było!- śmiał się razem ze mną. - Spadaj! - powiedział, gdy już prawie umarłam że śmiechu.
-Oddech, Vegas. Wdech, wydech. - próbowałam się uspokoić. -Czemu nikt tego nie nagrał?! - powiedziałam bezsilnie. - Nikt nie nagrał, jak wpadasz do łajna?!
-No wiesz... Nie codziennie ktoś tam wpada. - zaśmiał się razem ze mną. - To było przypadkowo!
-Miałeś wysypkę na ryju? Czy to była naturalna maseczka? - chichrałam się jak nienormalna.
-Oczywiście że maseczka. Wygładzająca. - rzekł dumnie.
-Okej, okej. Szacun. Spróbujemy kiedyś razem? - uniosłam brwi do góry i poruszyłam nimi zabawnie.
-Oczywiście, pokaże ci jak to się robi. - zaśmialiśmy się.
-Cieszę się. Lucas był u mnie dzisiaj. Wiem że chcecie uciec w drodze na rozprawę. Ale boję się trochę. Będzie jeszcze jeden radiowóz za nami. - popatrzyłam na niego, a on chwycił moje dłonie, które leżały na stole.
-Słuchaj Vegas. Wszystko się uda. Byj dobrej myśli. - uśmiechnął się. - Jesteśmy w tym razem. Do tego jeszcze Lucas i Raquel. Nie zostawimy cię. - pokiwałam głową i wzięłam dłonie.
-Zaraz strażnik wejdzie. - pokazałam oczami na zegar. Mężczyzna spojrzał w to samo miejsce.
-Faktycznie. Pójdę już.- uśmiechnął się i przytulił mnie, po czym wyszedł. Chwilę później do środka wszedł strażnik i zabrał mnie na spacerniak.
Mężczyzna dał mi dzisiaj swój numer. W końcu będę miała do kogo zadzwonić. Mówiłam też dzisiaj Lucasowi, że jestem w ciąży. Muszą być tego świadomi. Obiecał ze przekażę to Martinowi. Nie wiem, ale jakoś bałam się sama mu powiedzieć.
-------------
-Boże, w końcu coś dobrego. - powiedziałam siadając na przeciwko Alicii na stołówce.
-To prawda. Nie często podają tu rybę. Może była wyprzedaż? - zaśmiałyśmy się, a wkrótce obok nas pojawiła się Agatha i Carla.
-Ej, slyszałyście? -zaczęła Carla. - Znaleźli u Pauli towar. Siedzi w izolatce.
-Która to? - zapytałam ciekawa.
-Ta która się do ciebie przystawiała, że zabierasz jej klientów.
-I dobrze jej tak. - prychnęłam - Po co w ogóle to przemycała? Sama jest sobie winna. - wzruszyłam ramionami.
-Zarabia na życie, po wyjściu. Podobno nie dużo jej zostało. Teraz pewnie jej przedłużą. - rzuciła Alicia, biorąc łyk soku.
-Wielka szkoda. - udałam smutną minę. - Pójdę do biblioteki i wypożyczę kilka książek o ciąży. Widzimy się później. - uśmiechnęłam się do nich i wstałam, biorąc swoją tackę. Zaniosłam ją do kosza i wyszłam ze stołówki. Ta Paula, to nieźle będzie miała przesrane. Zaprzepaściła szanse na legalne wyjście z tej dziury. Z drugiej strony, po wyjściu mogła iść legalnie do pracy.
Skierowałam się do biblioteki, po drodze spotykając się z niemiłym wzrokiem innych dziewczyn. Nie smakowała im kolacja, czy co? Może materac jest za twardy? Prychnęłam w myślach i weszłam do środka. Podeszłam do odpowiedniego regału i wzięłam jedną z książek. W sumie jak sobie myślę, że tam jest opisana ciąża w więzieniu, to jakoś odechciewa mi się tego czytać. Odłożyłam ją i podeszłam do szafki z nową prasą. To na pewno będzie lepsze. Usiadłam przy jednym z biurek i zaczęłam przeglądać magazyn. Nigdy zbytnio nie lubiłam czytać książek, prędzej gazety, chociaż i tak wszystko było w internecie.
Wstałam i powolnie odłożyłam gazetę. Nie było w niej nic ciekawego no. Udałam się więc do celi, skąd zabrałam swoje rzeczy i poszłam się umyć. Położyłam wszystko na ławce i rozebrałam się. Zabrałam że sobą żel i ręcznik, który zawiesiłam na ściance. Weszłam pod ciepły strumień wody, na co moje ciało zareagowało dreszczem. Szybko się umyłam i owinęłam się ręcznikiem. Wyszłam spod prysznica i stanęłam przed lustrem. Włosy spięłam w kucyk, a następnie umyłam zęby. Wytarłam ciało i założyłam na siebie krótkie spodenki i zwykły t-shirt.
Te baby znów się na mnie dziwnie patrzyły. Co one są jakieś pojebane czy co? Dobrze, że za niedługo stąd wychodzę i będę miała święty spokój od tych świrusek. Popatrzyłam na nie, a moje oczy samowolnie, przysięgam samowolnie, się przewróciły. Zabrałam swoje rzeczy i opuściłam to pomieszczenie dla napalonych szmat.
-Ej, o co chodzi? Czemu one się tak dziwnie na mnie patrzą? - zapytałam Agathy, gdy weszłam do celi.
-Chyba myślą, że to ty nakablowałaś na Paulę. Ostatnio miałyście spine. - weszła po drabince, na swoje łóżko.
-Boże, wielkie mi halo. Raz z nią gadałam, a i tak mam w dupie to co robi. Nie powiedziałam naczelniczce. - usiadłam przy stole, obierając twarz na dłoniach.
-My to wiemy. Ale ona często gadała, że jej podpadłaś. Powinnaś na siebie uważać, Lu.
-Nie boję się jej. Ale będę uważać. - spojrzałam na nią i położyłam twarz na stole. - Głupia lambadziara.
WOLELIBYŚCIE VEGAS Z BERLINEM CZY PALERMO?
CZYTASZ
𝐓𝐈 𝐀𝐌𝐎 | 𝔟𝔢𝔯𝔩𝔦𝔫 ✔️
FanfictionNIE USUWAM JEJ TYLKO ZE WZGLĘDU NA SENTYMENT! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. "Dla całego świata możesz być nikim, ale dla mnie jesteś całym światem." Pewnego dnia, Luisa dostaje pewną propozycję od obcego mężczyzny. Czy przystanie na nią? Cz...