-Ziemia!- usłyszałam krzyk Moskwy i od razu skierowałam się do sejfu, w którym powstawał tunel.
-Co jest?- zapytałam, a zaraz za mną pojawili się Tokio i Helsinki.
-Tego chcieliśmy!- krzyknął mężczyzna, podrzucając ziemię do góry. Mocno go przytuliłam.
Jeszcze wieczorem w niedzielę, dokopaliśmy się do ziemii. Nairobi kazała, by drukarnie szły pełną parą. Przekroczyła już granicę 400 milionów euro. Tańczyliśmy do Bella ciao, gdy u wejścia do sejfu, pojawił się Berlin. Zaczął śpiewać, a my wszyscy, dołączyliśmy do niego. Zbił piątkę z Moskwą i zamknął mnie w szczelnym uścisku. Zaśmiałam się na ten gest i odsunęłam od niego.
Wejścia zabezpieczyliśmy ładunkami wybuchowymi i czuliśmy się jak we wnętrzu bunkra. To było dziesięć minut chwały.
Dołączył do nas Denver, który rzucił mnie na ziemię i przytulił. Zaczęliśmy się śmiać. Byliśmy tacy szczęśliwi.
-O co chodzi?- zapytała Nairobi, która usłyszała nasze śpiewy. Berlin wskazał na sejf, do którego zajrzała. Natychmiastowo na jej twarzy zagościł ogromny uśmiech. Tańczyliśmy w kółku, a Tokio rzucała w nas pieniędzmi. W końcu pokonaliśmy jedną z przeszkód, do wydostania się stąd.
To był bez wątpienia nasz najszczęśliwszy moment. I trochę przestaliśmy się pilnować.
--------------------------
Razem z Arturito, udałam się do sejfu w którym przebywała Monica. Chciał ją zobaczyć. Postanowiłam że spełnię jego prośbę. Usłyszeliśmy jęki dochodzące z jednego z pomieszczeń.
-To Monica?- zapytałam.
-Nie, nie byłoby tak głośno. To pewnie twoja koleżanka.- parsknęłam na jego słowa.
Podeszłam do drzwi sejfu i otworzyłam je. Wielkie zaskoczenie wymalowalo się na mojej twarzy, gdy zerknęłam do środka. Arturo stanął jak wryty. Denver i Monica, uprawiali seks wewnątrz. Głośno się zaśmiałam , poprostu dusiłam się ze śmiechu, gdy mój przyjaciel zwrócił na nas uwage.
-Co wy tu robicie?- krzyknął. Zerknęłam na Arturo, w którym się gotowało. Pośpiesznie zaczęli się ubierać.
Arturo w końcu zachował się jak bohater. Zamiast uciec, postanowił uratować swoją księżniczkę. Ale ucierpiał na tym. Księżniczki mają swoje życie. I swoje sekrety.
-Co to ma być?- zaczął mężczyzna.- Czy on cię gwałcił?- roześmiałam się głośno na te słowa. Denver i gwałt?
-Nie. Nie bądź głupi.- odezwała się blondynka. Popatrzyła na chłopaka obok i na mnie duszącą się ze śmiechu.
-Arturo?- ocknęłam się i podeszłam do niego, gdy zwrócił swój obiad.- Spokojnie, stary. Oddychaj. Już dobrze. - poklepałam go po plecach.
-Nic mi nie jest.- odpowiedział.- Ubierz się i wyjdź- zwrócił się do blondynki.
-Co?
-Ubierz się i wyjdź.- powtórzył i popatrzył na mnie- Wyprowadź ją i zostaw nas.
-Co zrobisz?- napomknęła Monica.
-Nie rób sceny. Pogadajmy.- wtrącił się Denver.
-Wyprowadź ja! Chce sie z nim policzyć. Ty sukinsynu!- brunet zaśmiał na jego słowa i kiwnął do mnie głową, żebyśmy wyszły. Zamknęłymy drzwi i czekałyśmy na rozwój akcji.
-Musisz mieć jaja, żeby wykorzystywać bezbronną kobietę. Ciekawe czy ze mną się zmierzysz.- usłyszałyśmy. Rzeczywiście. Ranny Arturo, to powód do obaw.
-Zrobisz sobie krzywdę.- odpowiedział młodszy z panów. Szkoda że nie mogłam byc w środku. Omijała mnie największa zabawa.
-Próbowałeś mnie zabić?- usłyszałam mojego przyjaciela i natychmiast wbiegłam do środka. Denver wyciągnął sobie nożyczki z pleców. KURWA, PRZEPRASZAM, ŻE CO?! Skąd ten imbecyl miał nożyczki?!- Tępymi nożyczkami?
-Wybacz!- złapał się za głowę.- To był wypadek. To wszystko ze stresu! Wybacz.- błagał go.
-Ale jesteś głupi.- Denver rzucił się na niego.
-NIe bij mnie!
-Podaj mi jeden powód, dla którego miałbym cię oszczędzić!- krzyknął brunet. Był w furii. Kto by nie był? Prawda była taka że Arturo wkurwiał każdego.- Jeden, kurwa, powód!
-Ucieczka. Uciekają. Szesnastu zakładników, teraz. Wiem gdzie są.
Szybko pobiegliśmy, żeby zawołać resztę.
-Uciekają!- krzyknął Denver- Szesnastu, przez strefę załadunku!
-Tokio. Znajdź Nairobi!- rozkazał Berlin. - Wy idźcie po Oslo i Helsinki.- powiedział do Rio i Denvera.- Vegas, ty chodź ze mną.- udaliśmy się do biura, żeby zadzwonić do Profesora.
-Co się dzieje?- zapytała Nairobi.
-Zakładnicy uciekają.- szybko założyłyśmy kamizelki. Jedną podałam Berlionowi.
-Złapiemy ich.- powiedział i załadował broń.- Gotowi?- wszyscy skinęliśmy glowami i ruszyliśmy.
--------------------
Chłopcy ruszyli z ciężka ścianą, którą mieliśmy zakryć tą po wybuchu, który spowodowali zakładnicy.
-Ruszać się!- krzyknął Moskwa.- Szybko! dalej!
Wtedy się stało. Zaczęli strzelać. Policja chciała nas powybijać. Ale nie poddawaliśmy się.
-Rio, przynieś coś żeby to przytrzymać! I znajdź Oslo!
Razem z Berlinem i dziewczynami, wyszliśmy i zaczęliśmy wojnę. Nie dali rady utrzymać ściany. Musieliśmy się bronić, zanim Rio znalazł coś co mogłoby nam pomóc.
-Na ziemię!- krzyknął Berlin.
-Cholera Helsinki!- dostał kilka kul, na szczęście w kamizelkę.
-Ruszać się!- krzyknął Denver.
-Kryjcie mnie! Pójdę do niego!- krzyknęłam i bez zastanowienia wyszłam za jakiegoś pudła.
-Kryjcie ją! Za trzy, dwa, jeden, ognia!- krzyknął Berlin.
Zaczęła się wielka miazga, a ja znalazłam się w jej środku. Podbiegłam do Helsinek i w tym samym momencie, kula trafiła w moje ramię. Upadłam na ziemię z ogromną siłą. Przed moimi oczami pojawiły się mroczki i jedyne co usłyszałam to nieme wołanie mojego imienia.
----------------
XDDD
CZYTASZ
𝐓𝐈 𝐀𝐌𝐎 | 𝔟𝔢𝔯𝔩𝔦𝔫 ✔️
FanfictionNIE USUWAM JEJ TYLKO ZE WZGLĘDU NA SENTYMENT! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. "Dla całego świata możesz być nikim, ale dla mnie jesteś całym światem." Pewnego dnia, Luisa dostaje pewną propozycję od obcego mężczyzny. Czy przystanie na nią? Cz...