Kilka miesięcy później...
-Andres, nie podglądaj! - krzyknęłam ze śmiechem, kiedy podnosił maskę którą miał na oczach. - Powoli, schody!
-Luisa, no. Nie chcę sobie wybić zębów. - powiedział, kiedy prawie spadł na twarz. - Jesteśmy już? - śmiesznie wymachiwał rękami, żeby cokolwiek wymacać. - Ha! Klamka!
-Poczekaj, najpierw muszę otworzyć. - puściłam go i przekręciłam klucz w zamku. Nacisnąłam na klamkę, a po chwili, ukazało się wnętrze naszego nowego domu. - Możesz zdjąć!
-Mam nadzieję że nie jest różow...- nie dokończył, bo zdążył zdjąć maskę z oczu.
-Podoba Ci się? - zapytałam, chwilę wyczekując na odpowiedź.
-Bardzo, kochanie. - przytulił mnie mocno, na co się zaśmiałam. - Myślałem że będzie cały różowy. - zażartował.
-Spadaj! Razem z Sergio, trochę nam to zajęło, żeby wszystko było tak jak jest. Jednak Bahamy , to nie to samo miejsce co Tajlandia. - uśmiechnęłam się szeroko. W końcu się wyprowadziliśmy od Profesora i Raq, co nie ukrywam, bardzo mnie cieszyło. Uwielbiam ich, ale możemy się zgodzić, że każdy z nas potrzebował własnej przestrzeni.- Idziemy oglądać, chodź. - pociągnęłam go za rękę i razem weszliśmy w głąb.
Dom był w utrzymany w bieli i szarości, ale jednak pastelowe dodatki musiały się pojawić. Jestem tylko kobietą, okej?! Pierwszym pomieszczeniem, była kuchnia, połączona z niewielkim salonem i jadalnią. Kuchnia była bardzo przestronna, czego bardzo pragnęłam. W końcu, teraz będę panią domu. Salon był mniejszy, ale przytulny. W nim także znajdowały się schody na górę. Weszliśmy po nich, zeby zobaczyć resztę.
-Okej, tu jest łazienka. - wskazałam drzwi na lewo. - Tu wolny pokój, a tu nasza sypialnia. - wskazałam na lekko uchylone drzwi.
-W takim razie, musimy ją wypróbować. - uśmiechnął się przebiegle i podniósł mnie do góry. - Podoba mi się. Ale jeszcze bardziej podoba mi się ta pani. - popatrzył na mnie wymownie i rzucił mnie na łóżko.
Wpił się w moje usta, a jego pocałunki, stawały się coraz bardziej zachłanne. Zdjął moją sukienkę, ale nie zostawałam mu dłużna i już po chwili nie miał na sobie koszuli. Rozkoszowałam się tą chwilą, w końcu to sukces, bo za ścianą nie ma Profesora.[...] (cringe)
----------
-Andres?- zapytałam, gdy leżeliśmy razem na hamaku w ogrodzie. Wokół nas panowała kompletna cisza, która była nawet trochę przytłaczająca. Tutejsza ludność, była naprawdę cicha, ale bardzo miła.
-Tak, Lu?-spojrzał na mnie, a ja wlepiłam wzrok w tafle czystej wody, która była przed nami.
-Wiesz, gdzie rozjechała się reszta naszych przyjaciół? Na przykład, Denver albo Nairobi? Może byśmy ich odwiedzili? Tęsknię za nimi. - złapał moją dłoń i pogładził swoim kciukiem.
-Wiem, ale nie możemy ich znaleźć. To niebezpieczne. - w głębi duszy wiedziałam, że tak będzie brzmiała jego odpowiedź. Z drugiej strony, co mogłoby się stać?
-Czemu? Możemy się przecież przebrać. Po za tym, tam gdzie oni są, to raczej nawet nas nie znają. Monica już pewnie urodziła... Nie chciałbyś poznać małego Arturito? - mężczyzna zaśmiał się lekko.
-Brzmi kusząco, ale nie możemy ryzykować. Wiesz że nas znają. Uciekłaś z więzienia. Pewnie cię szukają. Z resztą, tak jak nas wszystkich. - pokiwałam głową, bo miał rację.
-Czyli tak będzie wyglądać całe nasze życie? Sami w dwójkę, z tubylcami? Oprócz telewizora, nie mamy innego kontaktu ze światem. - popatrzył na mnie z niezrozumieniem.
-Będzie fajnie! Nauczymy się serfować, możemy całymi dniami pływać w oceanie, zapoznamy się z innymi ludźmi i poznamy ich kulturę. - mówił wesoło. W sumie to miał rację. - Możemy z nimi poimprezować. Z resztą, Bahamy to nie jest miejsce odcięte od cywilizacji. Możemy chodzić na zakupy, spacerować.
-Masz rację, ale to nie zmienia faktu, że chciałbym ich zobaczyć. Ale rozumiem że nie możemy. Może kiedyś się uda. Wstawaj. - rozkazałam mu i sama wstałam.
-Gdzie idziemy? - zapytał, lustrując mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się szeroko i wskazałam na ludzi, pływających i bawiących się w oceanie.
-Popływamy i spędzimy miło razem czas. Co Ty na to? - stanęłam na palcach i skrzyżowałam ręce na jego szyi. Odwzajemnił mój uśmiech i złożył szybkiego buziaka na moich ustach. Zwinnie przerzucił mnie przez swoje ramię, a ja tylko się zaśmiałam. Ruszył w kierunku oceanu.
-Ej! Puszczaj mnie głupolu. - krzyknęłam, dalej się śmiejąc. - Nawet o tym nie myśl. - powiedziałam stanowczo, ale już po chwili, znalazłam się pod wodą. Wynurzyłam się i stanęłam naprzeciwko niego. Spojrzałam w jego rozbawione oczy i mimowolnie uśmiechnęłam się. - Mogłeś chociaż poczekać, aż zdejmę ubrania. - rzuciłam i zdjęłam przemoczone rzeczy, zostając w stroju kąpielowym.
-To co, idziemy się czegoś napić? - uśmiechnął się łobuzersko i skierował się w stronę budki z drinkami. Dogoniłam go i chwyciłam jego dłoń. To będzie długa noc.
*****
(przepięknie tam jest🥵)
CZYTASZ
𝐓𝐈 𝐀𝐌𝐎 | 𝔟𝔢𝔯𝔩𝔦𝔫 ✔️
FanfictionNIE USUWAM JEJ TYLKO ZE WZGLĘDU NA SENTYMENT! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. "Dla całego świata możesz być nikim, ale dla mnie jesteś całym światem." Pewnego dnia, Luisa dostaje pewną propozycję od obcego mężczyzny. Czy przystanie na nią? Cz...