XXII

1.5K 99 17
                                    

-Tokio straciła rozum.- słuchałam uważnie tego co mówił. Starałam się przeanalizować wszystko w głowie.- Nie dała rady. To nie było proste, ale nie miałem wyboru. Musiałem ją wydać.- spojrzał na nas. Rozumieliśmy go. Tokio przesadziła.- Chwyćmy się za ręce. Proszę. Wszyscy ryzykujemy nasze życie. Nie zginiesz od trzymania rąk.-popatrzył na wkurzonego Rio.- Kiedy masz ranę, krwinki zbierają się, aby ją zamknąć. Jeśli tego nie zrobią, ciało umrze. Mamy ranę i musimy się zjednoczyć.- przymknął oczy.

-O czym ty mówisz?!- zaczął Rio

-Rio...

-Za kogo ty się masz? Kaznodzieję? Lidera sekty? Macie odlot, trzymając się za ręce?- popatrzył na nas.

-Rio... Musisz się uspokoić.- powiedział spokojnie Berlin.

-Nie uspokoję się! Wysłałeś Tokio do więzienia. I masz czelność mówić mi, żebym sie uspokoił. Ona jest moją dziewczyną. Moją. Zrujnowałeś jej życie.- powiedział oburzony.

-To pierwsza miłość.- uśmiechnął się.- Z końcem lata pożegnasz Suzanne na Francuskiej Riwierze. To nie koniec świata.

-Zamknij się ty pieprzony psychopato. Nie masz pojęcia o czym mówisz. Czy jest tu ktoś normalny? Moskwa? Myślisz że to w porządku?

-Synu... straciła panowanie. Wszyscy to widzieli.

-Vegas....

-Rio... są zasady. Głosowaliśmy, a ona je zlekceważyła. Straciła panowanie. Przykro mi... - spuściłam głowę i wlepiłam wzrok w stół.

-Denver... widzisz że to bzdury, prawda?

-Pewnie, że tak stary. Ale grała w rosyjską ruletkę z Berlinem. Co myślałeś?- odpowiedział.

-Nic się nie stało, cholera.

-Ale było, tak blisko!- Nairobi pokazała palcami.- Obudź się, chłopcze. Otwórz oczy. Tokio straciła panowanie. Nie możemy mieć tu takiej bomby.

-Nie wierzę... Jesteście z Berlinem. Jesteście za psychopatą!- uniósł się.

-Nie jesteśmy po stronie Berlina. Wszyscy jesteśmy po stronie Profesora!- Rio naprawdę podniósł nam ciśnienie.

-Profesora? Został aresztowany. Widzieliśmy to w telewizji. Nie zadzwoni. Nie będzie czekał po drugiej stronie tunelu. Zaraz powiecie, że zostały dwie godziny do telefonu? świetnie, bo to koniec. Co zrobicie jak zadzwoni? Nie zostanę tu żeby zobaczyć. - wstał, wyjął broń, i podał ją Berlinowi.- Straciliśmy zakładników. Nie ma Tokio.Bez znaczenia, jeśli i mnie nie będzie.

-Wiesz, że nie, Rio. Ale to twoja decyzja, szanujemy ją, ruszaj.- powiedział Berlin.

-Dobra.- odpowiedział. Podałam mu strzykawkę, którą dał mi Helsi.- Czy ktoś zamknie bramę?

-Poczekaj.- zatrzymał go Berlin- Kiedy wyjdziesz, pomachaj tym nad głową. Zobaczą, że wychodzisz pokojowo.- podał mu biały materiał.- Są snajperzy. Nie chcę, aby coś ci się stało. Uściskaj mnie.- przytulił go.- Życzę ci jak najlepiej. Nigdy nie przestawaj wierzyć w miłość. Jest piękna.- wtedy wbił mu strzykawkę w szyję.- Musisz zaufać. Oczyść swój umysł, żeby jasno myśleć. Zaufaj.. Zrób to. Odpuść sobie.- spojrzał na nas.- Musi odpocząć. Będzie dobrze.- chłopak stracił przytomność.

------------------------

-Jak tam zakładnicy? Myślicie o swoich pieniądzach? Możecie sobie marzyć, bo nikt wam ich nie da!- spojrzałam na Rio. Co on wyprawia?- To kłamstwo! Tak jak nikt nie uwolnił żadnego z waszych towarzyszy, którzy wybrali życie zamiast miliona! Nie! Są zamknięci dwa piętra niżej.- spojrzałam na Berlina który stał na górze i na Denvera obok mnie.

-Głupi idiota.- powiedział do mnie Denver.

-Przykłuci łańcuchami do rury! Taki mamy plan. Żebyście byli spokojni jak owieczki. Pracowali dla nas z uśmiechem na ustach. Bo tu zawsze trzeba się uśmiechać!- wykrzyknął, z naciskiem na ostatnie słowo. Wycelował broń w Berlina, który do niego podszedł.- Mam rację panie Andres de Fonollosa? Nie chcemy żadnych smutasów, prawda?!

-Skończyłeś?- zapytał.

-Nie wyjdziemy dziurą którą kopiesz. Wyjdziemy tą, która prowadzi bezpośrednio do skarbca! -krzyknął, a w tym momencie Helsinki uderzył do bronią. Złapał go za koszulkę i podniósł tak, żeby widział Berlina.

-Zdradziłeś nas Rio. Niewybaczalne. Chodźmy.- Helsinki zabrał go, i razem z Berlinem poszli gdzieś.

-----------------
POV. NAIROBI

Usłyszałam telefon, który dzwonił w biurze. Udałam się tam, lecz Berlin był szybszy.

-Telefon kontrolny.

-Wszystko działa sprawnie.

-"Sprawnie"? Tak sprawnie, jak Tokio jest przesłuchiwana przez policję? Tak jak prawie zabiłeś Rio? Berlin, co ty robisz?- to były ostatnie słowa jakie usłyszał, zanim go uderzyłam, tak że upadł na ziemię. Zabrałam słuchawkę i przyłożyłam do ucha.

-Profesorze, tu Nairobi. Berlin nie jest w formie. Od teraz ja tu zarządzam. CZAS NA MATRIARCHAT.-powiedziałam z uśmiechem.- Profesorze to miejsce jest poza kontrolą. Sytuacja jest krytyczna. Tokio grała w rosyjską ruletkę na Berlinie przywiązanym do krzesła.

POV. VEGAS

Poszłam do biura. Byłam ciekawa czy Profesor zadzwonił.

-Berlin wydał ją policji, a Rio uciekł.- usłyszałam na wejściu. Nairobi rozmawia z Profesorem! Gdzie jest Berlin w takim ra... O wilku mowa. Siedział na krześle, a krew lała się z jego skroni.- Berlin prawie go zabił, jak wietnamski oddział egzekucyjny. Helsinki dusił Oslo.- podbiegłam do niego i zajęłam się jego raną.

-Zabił go?

-Był w stanie wegetatywnym. Helsinki mówi że on by tego chciał. Vegas jest postrzelona! Jedyna broń jaką może trzymać to pistolet! To pieprzona katastrofa! Nie mam wyboru, tylko przejąć kontrolę, aż sprawy sie unormują.

-Co robił z policją?- zapytał Denver.

-Byłem w posiadłości w Toledo. To część planu.

-Profesorze, musimy wiedzieć, w jakiej sytuacji jesteśmy. -Nairobi na prawdę, pracowała bardzo ciężko i chciała mieć wszystko pod kontrolą.

-Są pewne niezałatwione sprawy. Sytuacja tu nie jest dużo lepsza, niż to, co mówisz.

-Rób tam to co musisz, a ja naprawię sprawy tutaj.

-Daj mi Vegas. Chce z nią porozawiać.- Nairobi przekazała mi słuchawkę.

-Tak, profesorze?- zapytałam, i wzięłam głęboki wdech.

𝐓𝐈 𝐀𝐌𝐎 | 𝔟𝔢𝔯𝔩𝔦𝔫 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz