RAVEN:
Rozdzielili nas. Nie wiem kim jest ten cały Wilson, ale wiem że nie ma dobrych zamiarów wobec nastolatka...
Skuli mnie czymś, przez co nie mogę użyć mocy, bo inaczej razi mnie prąd. Dezaktywowali nadajnik w mojej szyi, który wszczepili mi Tytani, gdy tylko mnie przyjęli.
Poobijali mnie trochę, ale z mojej winy, bo próbowałam walczyć.
Teraz siedzę zamknięta w jakimś ciemnym magazynie i czekam, nawet nie wiem na co. Damian może już nie żyć, Tytani mnie nie znajdą. Oddadzą mnie wyznawcom mojego ojca, a Ci z kolei będą mnie zmuszać żebym wezwała Trigona. Ja się nie zgodzę i mnie zabiją.
Po co ja wciągałam w to wszystko Tytanów? Teraz jednemu się oberwie, za to że po prostu chciał mi pomóc. Na wszystkich ściągam nieszczęścia. Najpierw mama, teraz Damian... Przynoszę tylko cierpienie.
Wtedy jedyne drzwi otworzyły się. Do pomieszczenia wpadło trochę światła, a w wejściu stanął jeden z porywaczy.
-Robin Ci już nie pomoże.-Uśmiechnął się.
-Taak? Skąd ta pewność?-Zmarszczyłam brwi.
-Ponieważ nie żyje.
Poczułam że tracę grunt pod nogami. Damian..? Robin... nie żyje..? I to z mojej winy... Ja... Kolejna ważna dla mnie osoba umiera, bo chciała mi pomóc? Poczułam ukłucie w sercu. Ja... Ja go kochałam. Po tych wszystkich miesiącach, które spędziliśmy razem ja zdążyłam go pokochać... nawet o tym nie wiedząc. A teraz on nie żyje...
Moje oczy wypełniły się łzami, co nie uszło uwadze mężczyzny. Zaśmiał się, a ja się wściekłam. Działałam impulsywnie. Podbiegłam do niego i kopnęłam go w twarz, jak uczył mnie tego Damian. Strażnik upadł i chwycił się za krwawiący nos.
-Ty mała...
Chciałam wybiec, bo drzwi były otwarte, ale on chwycił mnie za kostkę i szarpnął. Przewróciłam się, by wciągnął mnie do mojej celi. Rzucił mną o ścianę i wstał.
-Teraz pożałujesz.-Sięgnął do zapięcia swoich spodni.
CZYTASZ
|DAMIRAE| Rachel Roth-Zła krew...
FanficRachel Roth to po prostu dziwna nastolatka. Tak przynajmniej myślą wszyscy jej rówieśnicy, zresztą jak ona sama. Samotna dziewczyna posiada pewną moc, o której wie tylko jej matka. Do czasu...