7-Giniesz w słusznej sprawie.

231 19 6
                                    

RAVEN:
Sama nie wiedziałam czego było więcej. Szoku, czy strachu?
Facet widząc moją minę zaczął:
-Wiesz skąd pochodzisz? Wcale nie z San Francisco. Twoja matka uciekła od Twojego ojca do wymiaru Azarath. Tam się urodziłaś. Tam spędziłaś większość dzieciństwa.
Nie pamiętałam tego okresu. Mama mówiła że to dlatego że miałam wypadek.. Uderzyłam się w głowę i mam trwałą amnezję!
-Co to za wymiar..?-Nie byłam pewna czy jest szczery, ale jeśli ten mężczyzna mówi prawdę...
-Piękne miejsce. Kraina spokoju. Twój ojciec go zniszczył i to samo chce zrobić z Ziemią! I to Ty mu pomożesz!
-JA NAWET NIE WIEM O CO CI CHODZI! NIE ZNAM GO!-Zacisnęłam dłonie w pięści, wokół których zebrała się fioletowa otoczka. Zrobiłam krok w stronę mężczyzny, ale pozostali wyciągnęli broń, celując we mnie. Przystanęłam.
-Twój ojciec to międzywymiarowy demon. Trigon. A Ty narodziłaś się tylko po to, żeby go przywołać!
Gdy to krzyknął ja... poczułam się zdradzona. Przez własną matkę...
-Mamo...-Zwróciłam się do kobiety.-To prawda?
Liczyłam że zaprzeczy. Ona jednak spuściła wzrok.
-Mówiłaś że mnie kochasz... Że zawsze chciałaś!-W moich oczach błysnęły łzy.
-Tak jest...-Wydukała, a po tym jej głowa osunęła się.
-Mamo!
-Z matką jakoś poszło.-Powiedział mężczyzna. Czyli to oni ją pobili..!
-Dlaczego to robicie?!
-Nie pozwolimy Ci zniszczyć Ziemii, jak Azarath. Nie wezwiesz Trigona, jeśli zginiesz!
Wtedy chciałam rzucić się na mężczyznę, ale postrzelono mnie w ramię. Upadłam z jękiem, podczas gdy reszta wylewała benzynę.
-Giniesz w słusznej sprawie. Jak Twoja matka.-Powiedział i wyszedł z pozostałymi, rzucając zapałkę na rozlaną ciecz.
Pod jedynymi drzwiami wytworzyła się ściana ognia, uniemożliwiając mi ucieczkę.

|DAMIRAE| Rachel Roth-Zła krew... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz