V 94-Problem.

123 12 10
                                    

DAMIAN:
Trochę podejrzane było zachowanie Bruce'a. Nie mówiłem o tym Azaratce, żeby jej nie niepokoić. Bo i po co? I tak by wsiadła z nim do auta, a dlaczego miałaby przejmować się czymś, na co nie ma wpływu? Mój ojciec zawsze był dziwny...
Przechodząc koło sypialni Roth, poczułem drobne ukłucie w sercu. Nie wiem na ile będzie musiała uciec. Nie wiem też czy to wystarczy i czy będzie bezpieczna. Cholera, mogłem poprosić ojca żebym z nią jechał...
Kiedy tak przyglądałem się tęsknie pomieszczeniu, usłyszałem nagle głos gotki w głowie. Już? Tak szybko?
Damian. Mamy problem...
Problem? Jaki problem? Zmartwiony, odpowiedziałem po chwili.
Co się dzieje?
Na to już nie otrzymałem odpowiedzi, co zaniepokoiło mnie jeszcze bardziej.
Ruszyłem do salonu, żeby sprawdzić w komputerze, gdzie jest nadajnik czarnofioletowowłosej.
Przed ekranem siedział Beast Boy i rozmawiał z jakąś dziewczyną.
-Zjeżdżaj.-Mruknąłem.
-Moment, Denice.-Zwrócił się do nieznajomej.-Rozmawiam, stary.
-Muszę skorzystać z komputera.-Oświadczyłem.
-Teraz ja z niego korzystam! Spadaj!
-Wybacz, Denice.-Powiedziałem do brunetki i nacisnąłem czerwoną słuchawkę.
-Ej!-Krzyknął piskliwym głosem, zmiennokształtny.
-Rachel ma kłopoty.-Zmrużyłem oczy.-Muszę wiedzieć gdzie jest.
-O... okej. Było powiedzieć...-Burknął i ustąpił mi miejsca na fotelu.
Wpisałem hasło i dane dziewczyny.
-Tak jak myślałem. Unieszkodliwiony...-Westchnąłem.
-To jak ją znajdziesz?
-Nie mam pojęcia...

Tak, XxNigotkaxX perspektywa Damiana ważniejsza niż ciąg dalszy, który będzie jutro :)

|DAMIRAE| Rachel Roth-Zła krew... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz