𝐈

9.4K 261 44
                                    

Przechadzałam się po gruzach upadłego miasta. W tej chwili na świecie jest pełno takich gruzowisk. Wojna mocno wyniszczyła świat ludzi. Jednak dzięki niej teraz to my, wilkołaki jesteśmy górą. Wreszcie nastały nasze rządy. Teraz ludzie żyją w ukryciu robią za naszych niewolników. Brzmiałi to okrutnie, jednak my przynajmniej nie paliliśmy ich na stosach i nie topiliśmy z kamieniem przywiązanym do nogi. Poza tym ludzie sami się zniszczyli. Kiedy dwadzieścia jeden lat temu wybuchła wojna, którą rozpoczęli ludzie. Wilkołaki siedziały cicho. Dopiero, kiedy śmiertelnicy wyniszczyli siebie nawzajem, po roku wojny wkroczyły wilkołaki. Dwa lata zajęło im przejęcie władzy nad światem. Koniec wojny ogłoszono w dniu, kiedy przyszłam na świat. To się nazywa szczęście. I, mimo że oficjalnie jest po wojnie, przez gruzowiska na tym świecie, nadal przechodzą wilcze wojska. Ludzie nie utracili ducha walki. Wciąż walczą o swoją wolność, a wilkołaki nie zamierzają oddać władzy, którą zdobyły. Zbyt długo już żyliśmy w ukryciu, obawiając się ludzi, a przynajmniej tak twierdzi mój ojciec.

Alfa Everett jest jednym z najpotężniejszych żyjących alf. Włada niemalże połową świata i słucha tylko naszego króla, który i tak rzadko wkracza bez wyraźniej potrzeby. Żyje więc mi się całkiem dobrze, a żyłoby mi się jeszcze lepiej, gdyby nie świadomość służby wojskowej, która mnie czeka. Każdy wilkołak, bez względu na rangę i pochodzenie musi odbyć roczną służbę wojskową rok po przemianie. Dzięki temu będziemy przygotowani na wypadek wybuchu kolejnej wojny z ludźmi.

A, jako że niedługo minie rok od mojej przemiany, zapewne niedługo zostanę wezwana. Chyba nie da się opisać słowami, jak bardzo tego nie chcę. Wojsko to zdecydowanie nie moje klimaty. Jednak ja nic na to nie poradzę. Muszę odbyć służbę i koniec dyskusji. Mój ojciec twierdzi, że to zbyt ważne, bym mogła to olać.

Jednak teraz nie chciałam o tym myśleć. Przechodziłam przez miasto, z którego zostały jedynie kupki gruzu. Uwielbiam takie miejsca. Łudząco przypominały mi te wszystkie światy z filmów i seriali, o końcach świata i apokalipsach zombie. Uwielbiam oglądać tego typu kino. I kocham ten klimat. Niestety słońce już chyliło się ku zachodowi, a ja nie mogłam po zmroku przebywać poza domem. Co jest absurdalne, bo jestem już dorosła. Jednak wielkiego alfy nikt nie przegada. Chociaż jest dla mnie nadzieja. Ojciec twierdzi, że będę mogła chodzić, gdzie oraz kiedy tylko będę chciała, jak odbędę już służbę. Więc może nie będzie tak źle?

Ruszyłam w stronę domu. Aby się do niego dostać, musiałam pokonać gęsty las. No, bo gdzie mogły mieszkać wilkołaki, jak nie pośrodku lasu? Nawet, kiedy cały świat był nasz, my woleliśmy siedzieć w puszczach. Taki już nasz urok.

Kiedy w końcu dotarłam do celu, moim oczom ukazał się ogromny, biały budynek. Za starych czasów spokojnie mógłby służyć za dom watahy. Jednak w nowych ten dom należy tylko do naszej rodziny.

Oprócz mojego ojca mieszka tu także moje rodzeństwo. Najstarszy Finley, był blondynem o zielonych oczach. Oczywiście niesamowicie umięśniony facet, który szkolił się na przyszłego alfę. Potem w kolejce jest Dalia, rudowłosa dziewczyna o zielonych oczach. Jest dobrze zbudowana i od zawsze ogromnie chce przewodzić wojskami naszego ojca. A Manuel? On studiuje prawo, chociaż nie ma pojęcia, czego chce od życia. Jego włosy są czarne jak noc, a oczy błękitne jak ocean. Natomiast ja, jestem brunetką z heterochromią. Moje prawe oko jest niebieskie, a lewe jest złote. Moje ciało, jak na wilkołaka przystało, jest porządnie umięśnione.

Zanim ktoś spyta, jakim prawem wyglądamy tak różnie, każdy z nas ma inną matkę. To wynika z pewnego starego prawa, ale to nie jest istotne.

Oprócz nas, w domu mieszka jeszcze Megan -- żona mojego ojca. I tak w gwoli ścisłości, to jego pierwsza żona, ale jak już mówiłam, to skomplikowane.

Weszłam do domu i zdjęłam buty w przedpokoju. Ojciec zawsze się wkurza, kiedy chodzę po domu w glanach. No i nie chcę dokładać pracy naszej służbie. To w końcu tylko ludzie, którzy dosyć szybko się męczą.

- Savannah! - Zawołał mnie, mój ojciec, a ja już miałam złe przeczucia.

- Idę! - Ruszyłam w kierunku jego gabinetu, do którego weszłam bez pukania, za co oberwałam plakietką z imieniem. - Ał!

- Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś pukała? - Spytał z wyrzutem. Ja już byłam gotowa odpowiedzieć, że dużo. Jednak ojciec nie dał mi się wypowiedzieć. - List do ciebie. - Wyciągnął w moją stronę rękę, w której trzymał białą kopertę.

Oczywiście koperta była rozdarta. Ojciec już dobrał się do zawartości, która musiała być dosyć ważna. Ja, niestety już domyślałam się, co jest w środku. Wyjęłam list i zaczęłam go czytać.

Zgodnie z ustawą z dnia 30.06.2100r., wzywamy Savannah Sparks, do stawienia się na pobór do obowiązkowej służby wojskowej, która odbędzie się dnia 31.05.2118r., w najbliższym punkcie poboru wojskowego.

𝐺𝑟. 𝑇𝑎𝑛𝑛𝑒𝑟 𝑅𝑒𝑦𝑛𝑜𝑙𝑑𝑠

Westchnęłam cicho i spojrzałam na swojego ojca. On wydawał się kompletnie niewzruszony listem. W końcu oddał na służbę już trójkę dzieci i każde wróciło. Niestety ja, mogłam być tym pierwszym, które nie będzie mieć tyle szczęścia.

- Pójdę się spakować. - Oświadczyłam, widząc, że nie uświadczę od ojca żadnego słowa otuchy.

Wyszłam z gabinetu, kierując się do swojego pokoju. Nic nadzwyczajnego. Szare ściany i czarna podłoga. Meble wykonane były z metalu, który pomalowany był na biało. Nic, czym ktokolwiek, mógłby się zachwycać. Może było zbyt ciemno, ale mam na to wywalone. Mnie tam się podobało, a to ja tu mieszkam, albo raczej mieszkałam.

Wyjęłam z szafy torbę. Szczerze, to nawet nie wiem, co powinnam zabrać. Dlatego też wzięłam dokumenty i jakieś ubrania. I tak dostanę mundur oraz pełne wyposażenie, więc te ciuchy to i tak tylko na pierwsze dni, dopóki będę czekać na swój przydział sprzętu. Branie elektroniki było bez sensu, podobnie, jak kosmetyków. Dlatego wzięłam tylko, jakiś płyn do mycia ciała i włosów. Tak wiem, poziom higieny na poziomie przeciętnego faceta. No, ale przecież nie będę się myła nie wiadomo czym, tylko po to, by i tak wpaść do błota. Poza tym, środki higieny też dostajemy w ramach wyposażenia.

Tak, doskonale wiedziałam, jak wygląda służba. No, a przynajmniej w teorii. Przygotowują mnie na nią od dnia, kiedy połamałam sobie wszystkie kości, by przemienić się w wielką bestie. Szczerze, im więcej wiem, tym bardziej się boję. I nadal nie wiem co powinnam zabrać. Serio, powiedzieli mi z czym to się wiąże, jednak to w żaden sposób nie pomagało mi w podjęciu decyzji.

Kiedy skończyłam się pakować, szybko się umyłam i położyłam do łóżka. To była moja ostatnia noc w domu.

Spocznij wilczku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz