𝐗𝐋

3.3K 176 10
                                    

Uwaga rozdział zawiera sceny +18



Pożądanie to jeden z pierwotnych instynktów. U każdego jednak działa w nieco inny sposób. Niektórych pociąga to, co nieznane. Obcy, o którym nie wiedzą dosłownie nic. Bo im mniej wiedzą, tym lepiej. Innych natomiast pociąga to, co znane. Coś, co zapewnia im poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Jedni wolą spokojnych i delikatnych partnerów. A jeszcze inni porywczych i gwałtownych. Każdego pociąga coś innego. Każdy ma jakieś swoje preferencje, których się trzyma. A o tym, co tak naprawdę nas pociąga, przekonujemy się z wiekiem. Poznając ludzi i budując z nimi relacje. Te płytkie i te głębokie. Te fizyczne i te emocjonalne. Przekonując się o tym, co nas pociąga poznajemy samych siebie. A to nieodłączny element naszego życia. Poznawanie i doświadczanie sprawiają, że stajemy się bardziej kompletni.

Carlos był pociągający na swój własny sposób. Wyrzeźbione ciało, które pragnęłam dotykać. Głos, którego pragnęłam słychać. I jego trudny charakter. Nie zawsze wiedziałam, czego mogę od niego oczekiwać. Znałam go, jednak czułam, że nie raz mnie jeszcze zaskoczy. Dowiem się o nim czegoś, co zmieni wszystko. I to chyba pociągało mnie najbardziej. Ta niepewność i jednoczesna ciekawość.

Pożądałam Carlosa, jak nikogo innego. I pragnęłam zbliżyć się do niego tak bardzo, jak to tylko możliwe. A nie istnieje większa forma bliskości niż właśnie seks. Obnażenie się przed sobą. Zaufanie tej drugiej osobie do granic możliwości.

Całował mnie tak, jakby robił to ostatni raz w życiu. Jakbym za chwilę miała odejść i już nigdy do niego nie wrócić. Jego dłonie obejmowały mnie w talii mocno i stanowczo. Jakby chciał mnie przed tą ucieczką zatrzymać. Ja oddawałam jego pocałunki z nie mniejszą zachłannością. Jedną dłoń położyłam na jego karku, a drugą ułożyłam płasko na jego klatce piersiowej.

- Jesteś gotowa? - Zapytał, przerywając nasz pocałunek. Nam obojgu brakowało tchu, przez co oddychaliśmy głęboko.

- Jestem. - Zapewniłam, patrząc prosto w jego złote, tak pełne pożądania oczy.

Dłonie Carlosa wsunęły się pod moją koszulkę. Muskał moja skórę opuszkami palców, przejeżdżając w górę, aż dotarł do moich piersi. Przez lekki chłód panujący w pokoju moje sutki uwydatniły się, co bez wątpienia nie umknęło jego uwadze.

Masował moje piersi, jednocześnie składając delikatne pocałunki na moich ustach. Chciał bym się rozluźniła i mu się to udało. W końcu zdjął ze mnie koszulkę, a ja stanęłam przed nim w samym sportowym staniku.

Złapałam za brzeg jego koszulki i szybko się jej pozbyłam. Przyglądałam się przez chwilę jego nagiej klatce piersiowej. W końcu położyłam na niej dłoń i przejechałam po jego umięśnionej piersi i nie mniej imponującym brzuchu.

On zaczął schodzić z pocałunkami na moją szyję. A z niej zszedł na dekolt. Całował moje piersi i zahaczał zębami delikatnie o moją skórę. Aż w końcu zdjął ze mnie stanik. Stał przez chwilę, wpatrując się w moje nagie piersi. Dłonie natomiast położył na mojej tali i zjechał nimi w dół. Przejechał jednym palcem pod materiałem moich spodni, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.

Nie pozostałam mu dłużna. Zaczęłam całować jego klatkę piersiową, skupiając się na jego sutkach. Ten warknął podniecony. Położył dłonie na moich udach, masując je delikatnie. Ja oplotłam go nogami w pasie. Przesuwał dłońmi przez moje uda, aż do pośladków, ściskając je delikatnie. W końcu odłożył mnie na łóżko, z taką delikatnością, jakbym była wykonana z kruchego materiału, który mógł w każdej chwili ulec uszkodzeniu.

Zawisł nade mną i ponownie połączył nasze usta. Ułożyłam się wygodnie na materacu. Ponownie zjechał pocałunkami niżej. Tym razem dotarł aż do mojego brzucha. Rozpiął moje spodnie, cały czas patrząc na moją twarz. Jakby szukał w niej jakiegoś cienia zawahania. Ja jednak uniosłam biodra do góry, ułatwiając mu pozbycie się moich spodni.

Zaczął całować wnętrza moich ud, a ja poczułam narastające w ciele pożądanie. Sapnęłam cicho, na co ten nieco się do mnie zbliżył. Sięgnęłam do paska jego spodni i z lekkim trudem go rozpięłam. Zsunęłam z niego spodnie.

Ponownie mnie pocałował, jakby chciał przedłużać te chwile w nieskończoność. Poczułam, jak coś twardego wbija się w moją kobiecość, na co mruknęłam cicho.

W końcu Carlos pozbył się swojej, jak i mojej bielizny. Wszedł we mnie powoli, a ja poczułam dyskomfort. Poruszał się we mnie delikatnie, dając mi możliwość przyzwyczajenia się do jego męskości we mnie.

Ból powoli znikał zastępowany przez przyjemność. Czułam rzeczy, których jeszcze nigdy w życiu nie pragnęłam. Skupiłam się na nowych doznaniach, zaciskając palce na białej pościeli. Wypięłam biodra do góry, chcąc poczuć go w sobie jeszcze mocniej. Ten zrozumiał mój sygnał i wszedł we mnie całą swoją długością.

Charakterystyczny dźwięk zderzający się ze sobą ciał pomieszany z naszymi jękami, wypełnił pomieszczenie. Czułam, jak Carlos całuje mnie po twarzy, jednak nie skupiałam się na tym. To nie było najważniejsze. A przynajmniej nie na ten moment.

W końcu poczułam przyjemne ciepło kumulujące się u zbiegu ud. Krzyknęłam jego imię, kiedy ciepło rozeszło się w moim ciele, doprowadzając mnie do orgazmu. Carlos wykonał kilka ostatnich ruchów, sam dochodząc z głośnym jękiem.

Brunet położył się obok mnie i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało, a on dodatkowo przykrył nas kocem. Oddychałam ciężko, próbując unormować bicie swojego serca. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie czułam się w taki sposób.

- Jak się czujesz? - Spytał, głaszcząc mnie delikatnie po włosach, które teraz pewnie były w kompletnym nieładzie.

- Dobrze. - Mruknęłam, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Byłam cholernie zmęczona i marzyłam tylko o tym, by w końcu zasnąć.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wróciłaś. - Przyznał, a ja uśmiechnęłam się mimowolnie.

- Wierz mi, że też się cieszę. Jesteś okropny i cholernie ciężki do życia, jednak nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Teraz już nie. - Wyznałam, przytulając się do niego jeszcze mocniej. - Chcę tutaj zostać. Z tobą w tym cholernym wojsku. I tak to wszystko już zniszczyło mnie na tyle, że nie dam rady wrócić do domu.

- Więc będziemy zepsuci razem. Teraz, za miesiąc, za rok i za dwieście lat. Bo teraz już nie ma możliwości, bym pozwolił Ci odejść. Prawo dosyć mi już odebrało. - Oświadczył, całując mnie w czoło. - Kocham cię, Savannah.

- Ja ciebie też kocham, Carlos. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo.

Pierwszy raz od bardzo dawna czułam, że jestem na swoim miejscu. Carlos dawał mi to wszystko, czego tak bardzo było mi brak. Zrozumienie, wsparcie, wiara w moje możliwości. Dał mi to, czego przez te wszystkie lata nikt inny mi nie dał. Dał mi dom.

Spocznij wilczku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz