𝐗𝐈𝐈𝐈

4.1K 221 22
                                    

Pokonałam długie korytarz i dotarłam do wspólnej łazienki. Zgodnie z tym co mówiła Boe, była już całkowicie pusta. Wszyscy musieli się już umyć, by pójść jak najszybciej spać. Miało to rzeczywiście swoje plusy. Nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek przyzwyczaję się do wspólnego prysznica. Chociaż mam na to rok czasu, także może mi się to uda. Nie jestem jednak pewna czy to do końca normalne. Z drugiej strony rozbieramy się na placu, by się przemienić. Jednak wtedy nikt raczej nie skupia się na twoim nagim ciele, a na przybraniu wilczej formy. A przynajmniej mi tak się wydawało.

Rozebrałam się i wrzuciłam ubrania do swojego kosza. Każdy wilkołak ma przydzielony jeden kosz, do którego wrzuca brudy. Potem wilkołaki, które z powodów zdrowotnych w ramach służby mogą tylko gotować i prać, czyszczą to wszystko, a następnie nam oddają. Proste i wydaje się w miarę skuteczne.

Stanęłam pod jedną z deszczownic i puściłam wodę. Oczywiście jak się okazało, była ona całkowicie zimna. Nie spodziewałam się niczego innego, dlatego jakoś szczególnie mnie to nie zaskoczyło. Rozpuściłam włosy by i je dokładnie umyć. Do ściany przyczepiony był dystrybutor z jakimś żelem. Wycisnęłam go trochę na rękę i zaczęłam się dokładnie myć. Byłam spocona i cała brudna od piachu, dlatego ten prysznic mimo niekorzystnych warunków był cholernie przyjemny. Tego po wykańczającym dniu było mi trzeba.

Nagle usłyszałam, jak drzwi się otwierają. Nic sobie jednak z tego nie zrobiłam. W końcu to zbiorowa łazienka. Poza tym może nie tylko ja przyszłam się umyć tak późno. Nie tylko ja mogłam czekać aż będzie pusto. W każdym razie otwierające się drzwi nie wydawały mi się czymś, co powinno mnie zmartwić. 

Kroki jednak stawały się coraz głośniejsze i w końcu ten, kto przyszedł, stanął za moimi plecami. Nieco niepewnie się odwróciłam i zobaczyłam jednego z wojskowych z oddziału. Na początku myślałam, że może chce o coś zapytać jednak, kiedy się odwróciłam zobaczyłam, że jego oczy są całe czarne. To mogło oznaczać tylko jedno. Jego wilk przejął nad nim kontrolę.

W tym momencie wilkołak przycisnął mnie do ściany. Poczułam, jak serce podchodzi mi do gardła. Próbowałam się szarpać, jednak nim kierował wilk, co z automatu dawało mu nade mną sporą przewagę. Usilnie próbowałam przypomnieć sobie jego imię, jednak nie byłam w stanie. Za bardzo się bałam i już teraz wiedziałam, czego chce jego wilk. Kiedy całym ciężarem swojego ciała przycisnął mnie do ściany, tak bym nie mogła uciec, łzy spłynęły mi po policzkach. Zaczęłam piszczeć, czując, że nic innego mi nie zostało.

 ~Carlos~

Wyszedłem z gabinetu, by udać się do swojej sypialni. Mieściła się ona na tym samym piętrze, co sypialnie mojego oddziału. Chciałem być blisko nich. Tak by w razie czego móc szybko reagować. Szedłem pogrążony we własnych myślach krążących wokół młodej kadetki, kiedy usłyszałem czyjeś piszczenie. Nie zwiastowało ono niczego dobrego. Przyspieszyłem kroki i wszedłem do łazienki. To, co zobaczyłem, zmroziło mi krew w żyłach. 

- Scott! - Ryknąłem jednak on jedynie na mnie spojrzał. Jego oczy były całkowicie czarne. To już nie był Scott.

Złapałem go za koszulkę i pasek w spodniach, niemal rzucając nim o ścianę. Warknąłem groźnie, na co ten się skulił. Potem przeniosłem wzrok na Savannah. Była przerażona, a z jej oczu wypływały łzy. Tutaj takie rzeczy się zdarzały. Scott, a raczej jego wilk zapewne by jej nie skrzywdził. Jednak dla niej to była nowość, do której nie przywykła.

Ostrożnie się do niej zbliżyłem i wyłączyłem zimną wodę. Potem sięgnąłem po ręcznik, który zarzuciłem na jej ramiona. Starałem się być maksymalne delikatny byle jej nie spłoszyć. Była już wystarczająco przerażona.

- Savannah. - Zwróciłem się do niej, na co ta spojrzała na mnie. - Ubierz się i pójdziesz ze mną. - Starałem się brzmieć łagodnie, chociaż nigdy nie byłem specjalnie delikatny.

Kobieta jedynie skinęła i odeszła ode mnie. Szybko wytarła się ręcznikiem i ubrała na siebie białą koszulę i majtki. Ciemnobrązowe włosy opadały na jej twarz, ukrywając nieco opuchnięte od płaczu oczy. Delikatnie objąłem ja ramieniem i zaprowadziłem ją do swojego pokoju. Wolałem, by na razie nie wracała do siebie. Była przerażona i roztrzęsiona. A ze Scottem to jeszcze sobie porządnie porozmawiam. 

- Usiądź na łóżku, co? - Poprosiłem, a ona bez słowa to zrobiła. Podszedłem do niej i zarzuciłem na jej ramiona koc. Nie jestem pewien czy trzęsła się z zimna, czy ze strachu.

Jako, że jestem dowódcą, mam większe luksusy niż reszta. Tego nie ukrywam. Dlatego podszedłem do szafki, na której stał czajnik elektryczny i go włączyłem. 

- Sav. - Zwróciłam się do niej, klękając przed nią. - To się dzieje, kiedy się nie przemieniamy. - Wyjaśniłem, spokojnie widząc, że jest już nieco spokojniejsza. - Wilk przejął kontrolę nad jego ciałem, bo zapewne od wielu dni się nie przemieniał. Wilk w nim się zdenerwował i przejął kontrolę. Dlatego to się stało... Nic ci nie zrobił?

- Nie. - Wydukała w końcu, zmieniając mój monolog w rozmowę. - Nic mi nie jest. Lepiej będzie, jak wrócę do siebie.

- Zostań. - Poprosiłem spokojnie. - Nie powinnaś teraz być sama. Jesteś roztrzęsiona, poza tym nie mam pojęcia, gdzie teraz jest Scott.

- Nie będę przeszkadzać? - Spytała nieco nieśmiało. W tym momencie była nieco jak zagubione dziecko.

- I tak nie miałem planów na wieczór. - Oświadczyłem, na co ta wymusiła lekki uśmiech.

Podniosłem się z kolan i podszedłem do szafki, robiąc herbatę. Chyba było jej zimno, bo nadal się trzęsła. Podałem jej kubek, który ona przyjęła z cichym "dzięki". Sam nie wiem dlaczego, ale coś kazało mi się nią zająć. Chyba po prostu mój wilk mentalnie już przyjął ją do watahy. Czuł, że tutaj pasuje, a ja ufam wilczemu przeczuciu. 

Savannah była inna niż kobiety, które na co dzień spotykałem. Była nieco zagubiona i niepewna siebie. Nie emanowała od niej ta sama agresja co od innych. Coś mnie do niej przyciągało. Może po prostu to, że czułem, iż potrzebuje mojej pomocy? Nie śmiałbym wysłać jej do nikogo innego. Zmarnowali by ją, myląc brak pewności siebie ze słabością. A ja wierzyłem... Nie, ja wiedziałem, że ona jest silna. Bardzo silna. Tylko ktoś musiał jej to pokazać i udowodnić, że się do tego nadaje. 

- Pójdę się umyć i zaraz wrócę. - Oświadczyłem, zbierając swoje rzeczy. - Jestem za drzwiami. - Miałem łazienkę przy pokoju, co było bardzo wygodne.

Kiedy ona skinęła głową, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, zniknąłem za drzwiami łazienki. Takie sytuacje nie powinny się zdarzać, a ja jako przywódca muszę tego dopilnować. 

Spocznij wilczku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz