𝐕

4.9K 208 17
                                    

Carlos stał w drzwiach, a ręce miał założone za plecami. Oglądał mnie uważnie od góry do dołu. Miał kamienny wyraz twarzy. Nie byłam w stanie poznać po nim żadnych emocji. W końcu wszedł do środka i zamknął za sobą metalowe drzwi. Moje serce waliło, jakby zaraz miało opuścić klatkę piersiową. Zresztą kompletnie mu się nie dziwię. Gdybym mogła, sama bym uciekła.

- Nieposłuszna i problematyczna. - Zaczął, zmniejszając dzielącą nas odległość. - Informuję cię, że nie zamierzam znosić takiego zachowania. Nieważne, jakie nosisz nazwisko.

- Nie zamierzam więcej się stawiać. - Opuściłam głowę na znak uległości.

Nie chciało mi się tłumaczyć. Zresztą i tak nic by to nie dało. On miał swoje racje, na które nic nie wpłynie, a przynajmniej na takiego wyglądał. Pewny siebie i może nawet arogancki dupek. Ponoć większość wysoko postawionych wojskowych ma właśnie te cechy i w sumie trudno się dziwić.

- Boisz się. - Oświadczył bardzo pewnie. - Serce biję ci jak szalone. Spokojnie nie zabiję cię, a nawet gdybym chciał, to nie w taki sposób.

- Pocieszające. - Uniosłam głowę, by znowu na niego spojrzeć. - Rozumiem, że alfa wie już o mnie wszystko?

- Zdecydowaną większość. - Podszedł do mnie i położył dwa palce na moim podbródku. - Słyszę twoje serce. Jeśli będziesz się starać, to ty też wkrótce usłyszysz moje. To część szkolenia wojskowego. Przydatna umiejętność podczas przesłuchań, a co do reszty. - Zabrał dłoń, ponownie ukrywając ją za plecami. - Zdążyłem przebadać twoją przeszłość i przyznam, że robi niemałe wrażenie. - Obszedł mnie i spojrzał na moją torbę. - Wyrzucona z prywatnej szkoły, córka alfy. Takie skandale są głośne.

- To moja przeszłość. - Odwróciłam się, przez co teraz patrzyłam na jego plecy. - Wolę skupić się na przyszłości.

- Przeszłość zawsze będzie oddziaływała na naszą przyszłość. Nie możesz się od niej kompletnie odciąć.

- Mogę i już zdążyłam to zrobić. - Skrzyżowałam ramiona na piersiach. - Skończyłam szkolę i jestem już grzeczna.

- Na nauczaniu indywidualnym. - Zauważył, odwracając się do mnie przodem. - Wiesz, co jest absurdalne?

- Nie umiem czytać w myślach. - Zrobiłam dwa kroki w tył. Nie chciałam stać zbyt blisko niego.

- Przez ten incydent w życiu nie przyjęliby cię do zwykłego wojska. - Stwierdził, robiąc dwa kroki w moją stronę. - Jednak na przymusowe się łapiesz.

- Przymusowe to przymusowe. - Wycofałam się jeszcze bardziej, wpadając na metalowe drzwi.

- Nie zabiję cię. To byłaby zbyt wielka plama na honorze. Pewnie by mnie wyrzucili i wygnali lub w lepszym wypadku zabili. - Stanął tak blisko mnie, że czułam na sobie jego oddech. - Gdybym chciał się ciebie pozbyć, zrobiłbym to bardziej subtelnie. Porzucił lub upozorował wypadek w trakcie treningu. Nie jestem aż tak głupi, Sparks.

- A to, że tutaj jesteś, nie jest podejrzane? - Zmarszczyłam brwi i nos, jakbym na kogoś warczała. Chciałam wyglądać groźnie, jednak mi się to nie udało.

- Karcę cię dyscyplinarnie. - Skrzyżował ramiona na piersi. - Poza tym tutaj jestem, jak alfa. Póki robię to co muszę, wszyscy mają wywalone na to co robię w wolnym czasie, więc może jestem ważniejszy nawet od alfy?

- Śmiałe słowa, jak na kogoś, kto szkoli rekrutów. - Wyprostowałam się dumnie, nie chcąc dłużej okazywać strachu. - Jesteś mało ważny i dlatego mają cię gdzieś.

- Twoja siostra ostrzegała mnie, że masz niewyparzony język. - Na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmiech, a mi zrobiło się słabo.

- Znasz Dalie? - Spytałam niepocieszona tym faktem.

- Byliśmy na tym samym roku w szkole wojskowej. Dobry z niej żołnierz i przywódca. - Tym razem to on wyprostował się dumnie. - Widać, że macie inne matki. Mało w was podobieństw.

- Masz rację. Ja nie zamierzam być psem na posyłki. - Warknęłam w jego stronę.

Miałam na celu go urazić. Jednak przy okazji obraziłam siostrę. Tylko ja potrafię tak zjebać. Już pomijając fakt, że wkurzanie swojego przełożonego, to niezbyt dobry pomysł. Jednak ja, zawsze muszę narobić sobie wrogów. Potem się dziwię, że nikt nie może ze mną wytrzymać, a ojciec wychowuje mnie, rzucając we mnie książkami i obarcza pilnowanie mnie na swoich podwładnych.

- Wojsko to coś znacznie więcej. Póki tego nie zrozumiesz, będziesz tutaj nieszczęśliwa.

- Filozof się znalazł. - Ominęłam go, nie mogąc dłużej znieść jego spojrzenia. - Nigdy nie będę tutaj szczęśliwa. Jestem tutaj, bo muszę, a nie dlatego, że chcę, więc chyba oczywistą rzeczą jest moja niechęć do tego miejsca. - Obróciłam się, by na niego spojrzeć.

- Też kiedyś nie chciałem słyszeć o wojsku. - Przyznał, a na jego twarzy przez chwilę, można było dostrzec radość. - A potem zrozumiałem, że wojsko to coś więcej niż karabiny i mundury.

- Piękne i takie filozoficzne. - Odwróciłam od niego wzrok, nie mogąc dłużej znieść jego spojrzenia. - Tylko nie rozumiem, o co ci chodzi. Na pierwszej zbiórce oddałam Ci posłuszeństwo na oczach wszystkich. A ty przychodzisz tutaj i dajesz mi jakieś dziwne lekcje.

- Czy tego chcę, czy nie chcę, muszę z tobą trochę wytrzymać, więc wolę naprostować cię na samym początku. Tak, by nam obojgu żyło się tutaj łatwiej.

- Spokojnie nie będę sprawiać więcej problemów. Na następnej zbiórce, nawet mnie nie zauważysz.

- Szkoda, że całą energię i odwagę pokładasz tam, gdzie jej nie potrzeba. Skoro już musisz tutaj być, może warto by było udowodnić innym, że też potrafisz?

- Wiesz, gdzie powinieneś wsadzić sobie te swoje dobre rady? - Warknęłam w jego kierunku.

Na ten gest z jego gardła wydobył się warkot. Brzmiał on, jak prawdziwe warczenie dojrzałego wilka. Niski i mocny dźwięk sprawiały, że miałam ochotę się skulić. Jednak zdusiłam w sobie tę potrzebę.

- Byłem miły, jednak pamiętaj. - Zacisnął dłoń na mojej szyi tak, że nadal miałam dostęp do tlenu. - Wypadki, zwłaszcza w wojsku, zdarzają się bardzo często. - Zabrał dłoń z mojej szyi i ruszył w stronę drzwi. - O szóstej jest śniadanie, a następnie odprawa. Nie spóźnij się, dobrze Ci radzę. Nie tylko ja was obserwuję. - Otworzył drzwi i opuścił mój tymczasowy pokój.

Położyłam dłoń na szyi i przeklęłam cicho pod nosem. Już wiedziałam, że nie będzie łatwo i za stawianie się, może mi się nieźle oberwać. Jednak ja nie zamierzałam tego robić. To, co stało się wcześniej, było kompletnie niezamierzone.

Podeszłam do swojej torby i zabrałam z niej parę rzeczy, po czym skierowałam się do łazienki. Żadnych luksusów. Ściany i podłogę wyłożono najtańszymi płytkami. W pomieszczeniu nie było okna i znajdował się w nim tylko prysznic oraz jedna szafka.

Swoje rzeczy rzuciłam na szafkę i szybko się rozebrałam. Włączyłam wodę, która oczywiście była całkowicie zimna. Szybko się umyłam oraz ubrałam. Opuściłam łazienkę i położyłam się na łóżku. Skoro nie chciałam się wychylać, lepiej byłoby się nie spóźnić.

Spocznij wilczku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz