Minęła godzina, odkąd cała trójka zaczęła szlaban. Kłótnia między nimi trochę się uspokoiła, choć atmosfera w pomieszczeniu nadal była napięta... i przesiąknięta Amortencją. Harry czuł powoli mdłości od zapachu kajmakowej tarty, a Draco starał się nie oddychać nosem, by nie czuć, jak to powiedział smrodu, który dawał mu zapach, czegoś starego, co kojarzyło mu sie jedynie z jego domem. Luciana za to czuła się coraz gorzej. Ból głowy i klatki piersiowej nasilał się, a mdłości, które nakręcane były przez nadmiar amortnecji, były intensywniejsze.
- Nie jestem w stanie tak milczeć - odezwał się znów Harry, po raz kolejny przerywając, jako pierwszy, ciszę. - Powiedz mi, chociaż, czy między wami coś jest, czy nie. - Skierował wzrok na Luciane, która próbowała jakoś zatamować krew spływającą z jej palca.
- Merlinie, Potter. To nie jest twój interes - odparła dużo spokojniejszym tonem, skupiona bardziej na krwawiącej ranie.
- Chcę tylko wiedzieć, bo nie mogę uwierzyć, że pocieszyłaś się nim.
- Wypraszam sobie, uważasz, że źle bym ją traktował? - zapytał Malfoy, odwracając się w jego stronę z morderczym wzrokiem. Wyraźnie oburzony, nie miał ochoty dłużej słuchać tego wszystkiego bez komentowania.
- Tak, dokładnie tak uważam.
- Z pewnością byłbym lepszy od ciebie - wycedził, zakładając ręce na biodra. - Co za chłopak kłamie, że został upojony eliksirem miłosnym? - parsknął, kręcąc głową.
- Przestańcie! - warknęła, łapiąc się za głowę. - Żadnego z was bym nie chciała. Ciebie Potter z prostych powodów, jesteś skończonym chujem. A ciebie Malfoy, dlatego że... - zawahała się na moment, próbując wymyśleć jakiś rozsądny powód. - Po prostu nie jesteś w moim typie, poza tym, nie przepadam za twoim charakterem.
- Dziękuję - prychnął z ironią Draco, zaplatając ręce na klatce piersiowej. - Ja też za tobą nie przepadam.
- Widzisz - rzuciła nagle Luciana, wskazując ręką na Ślizgona. - Nadal uważasz, że między nami coś jest?
- Pewnie udajecie - rzekł Harry, uparcie trzymając się swojego zdania.
- Ja pierdole, Potter, ogarnij się - powiedział Malfoy, marszcząc brwi. - Jeśli jesteś o nią zazdrosny, to trzeba było wcześnie pomyśleć, za nim powiedziałeś wszystkim, że podała ci eliksir miłosny.
- Zamknij się Malfoy - wycedził Harry, przewracając oczami.
Luciana zaśmiała się ironicznie.
- O co ci teraz chodzi? - zapytał Harry, patrząc na Krukonkę.
- Zawsze ten sam tekst - zakpiła, kręcąc głową, która pulsowała od środka coraz bardziej.
- Dobra, Luciana. Dajmy sobie spokój. Możemy po prostu normalnie porozmawiać?
- Nie ma o czym. Już dawno temu ci powiedziałam, że dla mnie jesteś skończony. Pamiętasz, to było dokładnie wtedy, gdy... hym, zastanówmy się... - udała, że patrzy się w sufit, myśląc nad czymś uważnie. - Oh, no jasne. Kiedy wymyśliłeś, żeby wszystkich okłamać, że podałam ci amortencję, aby nie wyszło na jaw, że zdradziłeś mnie z Cho.
Malfoy zakrył dłonią usta, nie dowierzając w to, co usłyszał. Różne plotki krążyły po szkole, ale w żadną nie wierzył, prócz tej, że Luciana naprawdę podała ten eliksir. Dopiero po kilku miesiącach w miarę wszystko się wyjaśniło.
- To był jeden pocałunek! - żachnął się Harry, wymachując dziwnie dłońmi. - Nie moja wina, że zrobiłaś z tego taką aferę.
- Nie moja wina, że nie chciałeś powiedzieć mi wprost, że wolisz kogoś innego.

CZYTASZ
Daffodils ~ Draco Malfoy
Fiksi PenggemarPrześladujący pech, emocje odczuwane z dużą dwu krotnością, a do tego nieustanne napotykanie się na blondyna, sprawiało, że Luciana nie potrafiła opanowywać swoich nerwów. Wszystko stało się jasne pewnej nocy, kiedy uświadamia sobie, co było przycz...