Rozdział 41

1K 57 5
                                    

Stała przed drzwiami, wahając się, czy chwycić za klamkę. Myślała nad tym, co może ją spotkać po drugiej stronie i była tak przerażona, że powoli traciła czucie w nogach. Bała się. Ślepo wpatrywała się w drzwi, wciąż nie potrafią wyzbyć się widoku zakrwawionego Pottera i jego słów, które nieustannie dudniły jej po głowie. 

Wzięła głęboki oddech, nim weszła do środka. Słyszała dochodzące ze środka hałasy, a szczególe donośny głos Pani Pomfrey, która wyraźnie głośno z kimś rozmawiała. Luciana zrobiła krok do tyłu. Ciężkie kroki powoli zbliżały się do drzwi i nawet nie zdążyła się obejrzeć, kiedy ktoś zaczął wychodzić ze środka.

– Ach i jeszcze jedno – powiedział Severus Snape, kiedy Luciana utknęła między drzwiami a ścianą, ukryta, żeby jej nikt nie zauważył. – Dopilnuj, żeby nikt mu nie przeszkadzał. Jeśli będzie odpoczywał, to nic mu nie będzie. – Chwycił mocno klamkę, na co Krukonka wzdrygnęła. Wstrzymywała powietrze, żeby jej nie usłyszał. – Sprawdź też, czy jego rany się goją. Nikt nie chciałby mieć takich blizn na ciele. – Ostatecznie trzasnął drzwiami, nie zauważając dziewczyny, ukrywającej się za nimi.

Snape bardzo szybko zniknął w głębi ciemnego korytarza.

Znów nastała cisza, w której słychać było jedynie głośne bicie serca Luciany. Wypuściła ciężko powietrze, które dotychczas wstrzymywała i wyszła z kąta, ponownie stając przed drzwiami. Zastanawiała się, czy wejść do środka, gdy usłyszała nad sobą cichy, lecz bardzo irytujący głos.

– Ooo, chyba jeszcze nie słyszałaś... – odezwał się Irytek, szczerze uśmiechnięty, co zdziwiło Krukonkę. Już szykowała się na oblanie wodą, które ostatnim razem ją spotkało.

– Czego niby? – odparła, zdenerwowana i zirytowana jego obecnością. – Jeśli znów oblejesz mnie wodą, to przysięgam...

– Chłopak podobno jest w ciężkim stanie – przerwał jej. – Jęcząca Marta rozpowiada wszystkim w toaletach, że o mało nie zginął – mówił dalej, zadowolony, jakby szczęśliwy tą wiadomością.

– Co? Miała na myśli Pottera, czy Malfoya? – zapytała, z cichą nadzieją, że chodziło jej o Gryffona. W końcu nie wyglądał dobrze, gdy go widziała.

– A ja wiem? – żachnął się, machając niedbale dłonią. – Idź i sama jej zapytaj, a nie zawracasz mi głowę – zaśmiał się głośno i przeleciał przez jej ciało, wprawiając dziewczynę w nieprzyjemne dreszcze.

– Tak mi się zdawało, że kogoś słyszałam.

Krukonka natychmiast się odwróciła, widząc przed sobą niezbyt zadowoloną panią Pomfrey.

– Och, co ja dziś z wami mam – dodała, kręcąc z rozżaleniem głową. – Dziś nie ma wizyt, jeśli po to przyszłaś. Uciekaj lepiej do dormitorium, nim dostaniesz szlaban. No już, już, idź – poganiała ją, delikatnie pchając do przodu.

– Chwileczkę, niech Pani zaczeka – odparła Krukonka, próbując ją zatrzymać. – Proszę mi tylko powiedzieć, co się stało.

– Nie wiem, o czym do mnie mówisz dziecko. Idź już do siebie i nie zawracaj mi teraz głowy.

Trzasnęła jej drzwiami przed nosem.

– No co za kobieta – prychnęła.

Nie chciała tak łatwo odpuszczać. Musiała się dowiedzieć, co się stało, więc wpadła na pomysł, który według niej, był jednym rozwiązaniem. Prędko udała się do łazienki dziewczyn, licząc, że uda jej się porozmawiać z Jęczącą Martą. I choć, zdawała sobie sprawię, że rozmowa z nią będzie długa i ciężka, nie chciała się tak łatwo poddawać. 

Daffodils ~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz