Rozdział 25

1.1K 64 5
                                    

Rok 1992, sierpień — wspomnienia.

Dźwięki mugolskiego telewizora, było słychać, aż w ogrodzie. Pogłośniony na maksimum, denerwował sąsiadów za płotem, a mężczyzna, siedzący w zapadającym się fotelu, zupełnie się tym nie przejmował. Zarośnięty na twarzy, z butelką ognistej whisky w prawej dłoni i z pilotem w lewej, wpatrywał się ślepo w ekran, który w ciemnym pomieszczeniu, oświetlał mu jego zmęczona i brudną cerę.

Wyglądało to okropnie, a ruda dziewczynka, musiała to widywać codziennie, w każde wakacje.

 Ojciec w takim stanie, nie mógł już być jej autorytetem, a błaganie go, żeby się ogarnął, już dawno jej się znudziło, a wręcz zmęczyło. Całe dnie przesiadywała w swoim pokoju lub na ławce w ogrodzie, unikając smrodu, który zanosił się w salonie, przez co nie można było spokojnie oddychać.

Pragnęła powrotu do Hogwartu, gdzie nie musiała codziennie patrzeć na swojego zmarnowanego ojca, a myśl o jej matce w szpitalu, wyparowywała, jakby to nigdy nie miało miejsca. To było przyjemne, a wszystko, co przyjemne, szybko uzależnia. Dlatego siedzenie w domu było ciężkie, a myślenie o wszystkim jeszcze trudniejsze.

Tylko jeden dzień w wakacje, mogła wrócić do przyjemności, kiedy ojciec wreszcie stanął z fotela i razem z córką deportował się na ulicę pokątną, by zrobić zakupy do szkoły.

Wtedy było jak dawniej. Zanim święta, zrujnowały jej rodzinę.

– Tato, możemy tam pójść za chwilę? – spytała, wskazując na księgarnię Esy i Floresy, gdzie zauważyła kogoś, z kim nie miała ochoty na widzenie.

– Co, dlaczego? To ostatni sklep na naszej liście.

– Proszę cię – odparł, składając ręce ze sobą i patrząc na ojca błagalnym wzrokiem.

Mężczyzna jednak sam zdecydował się na taki ruch, kiedy zobaczył, kto wychodzi z księgarni.

– Dobrze, niech będzie. Chodźmy coś zjeść.

Chwycił córkę za rękę i poszedł szybko głębiej w ulice, co moment odwracając się za siebie. Jednak osoba, z którą nie chciał mieć styczności, także go zauważyła.

– Kto to, ojcze? – spytał młody Draco, patrząc na ojca z zaciekawieniem.

Lucjusz Malfoy wpatrywał się w brązową czuprynę ojca Luciany z lekkim uśmiechem na twarzy.

– Stary znajomy, synu. Nikt ważny.

Daffodils ~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz