Rozdział 22

1.2K 65 7
                                    

Patrzyła na swoje żałosne odbicie w lustrze, obserwując, jak pojedyncze łzy spływają jej po policzkach, zostawiając za sobą słone, mokre ślady na jej skórze. Przyglądała się sobie, mając ochotę uderzyć głową w lustro. Łkała głośno, nie odrywając wzroku od swojej twarzy, która wyglądała, jakby nie spała od dobrych kilku dni. Czuła ból w klatce piersiowej z podwojoną siłą, który nie ustępował nawet na sekundę. Trzymała się kurczowo umywalki, mimo że jej dłonie ślizgały się pod mokrej ceramice.

Nadszedł czas, kiedy zaczęło jej brakować już siły.

Odeszła od umywalki, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Przez moment krążyła wokół siebie, aż wreszcie oparła się o zimną ścianę, prędko osuwając się po kafelkach w dół, na równie chłodną posadzkę. Skuliła nogi, nie zwracając uwagi na przeszywające zimno. Zakryła głowę rękami, nie przestając płakać. Dłonie drżały jej, a głowa pękała od zbyt długiego wylewania łez. Załkała głośniej, nie mogąc wyrzucić z głowy myśli, co przed chwilą zrobiła.

Dlaczego musiała zrobić z siebie pieprzniętą wariatkę?

Nie rozumiała, dlaczego od jakiegoś czasu wszystkie emocje odczuwała z podwojoną siłą. Nie rozumiała, dlaczego tak często popadała w złość. Niczego już nie potrafiła zrozumieć.

Płakała, nie umiejąc się opanować. Nie zwracała uwagi na to, że ktoś ją może obserwować. Nie słyszała też, jak coś dziwnego chlupnęło w toalecie. Była zbyt pogrążona w bólu, który nie opuszczał jej nawet na krok.

– Jesteś już drugą osobą, którą spotykam płaczącą w łazience. – Piskliwy głos odezwał się nad jej głową.

Luciana na chwilę zamarła.

Marta, duch, który nawiedzał łazienki Hogwartu, patrzyła na nią z góry, nie odrywając ani na moment wzroku.

– Nie mam ochoty z tobą rozmawiać – odparła Krukonka, ścierając dłonią łzy z policzków. Jej głos łamał się przy każdym słowie. Ledwo dawała radę wypowiadać zdania.

– Oczywiście, nikt nigdy, nie ma ochoty ze mną rozmawiać – żachnęła się, marszcząc brwi. – Tylko on zawsze się odezwie. Opowie coś ciekawego. Biedny ten chłopak, wiele przeszedł – mówiła dalej, spokojniejszym tonem.

– Nie mam pojęcia, o kim mówisz, ale daj mi święty spokój. Nie widzisz, że nie chcę z tobą rozmawiać? Czy tak ciężko zrozumieć, że chcę być sama?

– Ja to rozumiem doskonale – oznajmiła poważnie, podlatując do niej bliżej. Luciana poczuła nieprzyjemny chłód od niej. – On mówił to samo, aż go namówiłam na szczerą rozmowę.

– Nie chcę z tobą rozmawiać – stwierdziła, ciągnąc nosem. Coraz ciężej jej się oddychało z bólu.

– Mogę cię wysłuchać tak jak jego. Nie mam nic ciekawszego do roboty, mam za to mnóstwo czasu – ciągnęła dalej Marta.

– Może, dlatego, że jesteś martwa.

Duch oburzył się, nie zauważając, jak Luciana wybiega z łazienki. Trzasnęła drzwiami za sobą, otrzepując się z tej okropnej rozmowy. Wytarła łzy z policzków, wzięła głęboki oddech, lecz ból w klatce piersiowej nie znikał.

Zaczęła biec. Biegła przed siebie korytarzem, czując zimny powiew powietrza na policzkach. Oddychała szybko, zmęczona wysiłkiem. Biegła dalej, nie zwracając uwagi na nic, aż...

Musiała wpaść na blondyna, którego wtedy nie chciała spotykać.

Draco patrzył na nią zszokowany, widocznie nie będąc przygotowanym na tak nagłe spotkanie z nią. Obejrzał ją od stóp do głów, a kiedy ujrzał, że jej spodnie są trochę mokre, uniósł brwi. Skierował wzrok na jej opuchniętą od płaczu i czerwoną z wysiłku twarz. Zaszklone oczy wyraźnie wskazywały na to, że przed chwilą płakała. Przestraszył się. Dawno jej nie widział, a w ciągu tych kilku dni bardzo się zmieniła.

Daffodils ~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz