Granatowe fotele oraz kanapy w odcieniach ciemnego brązu, zajęte były przez uczniów, którzy zaciekle ze sobą rozmawiali, bądź siedzieli cicho w kącie, czytając wybrane przez siebie książki. Cudowny klimat pokoju wspólnego Krukonów, akurat tamtego dnia, bardzo przeszkadzał Lucianie. Kilka godzin spędzonych w skrzydle szpitalnym, przyzwyczaiły ją do ciszy i spokoju, jaka tam panowała, więc wchodząc do pokoju, na jej twarzy niemal natychmiast zagościł grymas, przez hałas, który owinął ją niczym krawat na jej szyi.
Dyskretnie rozejrzała się po pomieszczeniu, a nie chcąc zbytnio z nikim rozmawiać, od razu ruszyła w stronę schodów, by pójść do dormitorium. Chciała po prostu pobyć sama. W ciszy i spokoju.
– Luciana! – Usłyszała za swoimi plecami przejęty głos Romany.
Ciche westchnięcie wydobyło się z jej ust, a ramiona opadły, jakby ze zrezygnowania. Dość niechętnie odwróciła się, mając nadzieję, że nie zajmie jej zbyt wiele czasu. To był moment, w którym nie miała ochoty na żadne towarzystwo.
Nim blondynka do niej podeszła, zauważyła, że na kanapie, koło kominka, który przyjemnie ogrzewał pomieszczenie, siedział Patrick. Jego czarne, do ramion włosy, przysłaniały mu twarz, a dłonie oparte miał za głową. Chłopak, z wyciągniętymi nogami do przodu, delektował się wolnym dniem od nauki. Lucianie serce od razu podskoczyło do gardła, a w brzuchu zawitał dziwny, lecz przyjemny dreszcz. Patrick był naprawdę przystojny.
Ich spojrzenia spotkały się na dosłowną chwilę, gdy chłopak obejrzał się za Romaną, a Luciana wciąż się mu przyglądała, jakby był obrazem zawieszonym na ścianie. Jego wzrok spowodował, że ugięły się pod nią nogi, a wszystkie dawne i bolesne wspomnienia, nagle wróciły, powodując okropne ukłucie w sercu.
– Luciana, tak się martwiłam – powiedziała Romana, przywracając w ten sposób dziewczynę do rzeczywistości. – Flitwick mi powiedział, że byłaś w skrzydle szpitalnym. Bałam się, że to coś poważnego. – Lekki niepokój można było dosłyszeć w jej głosie, ale też spokój, że widzi swoją przyjaciółkę, całą i zdrową. – Co ci się stało? – dopytała.
– Zwykłe przeziębienie – odparła, dość obojętnie.
Tłumaczenie Romanie, że nie śpi po nocach przez dręczące ją koszmary, były według niej bezsensu.
– A mówiłam ci, żebyś zaczęła się ciepło ubierać – zaśmiała się cicho, głaszcząc ją niespodziewanie po ramieniu.
Luciana zerknęła na jej bladą dłoń, trochę się dziwiąc. Dlaczego Romana się z nią przyjaźniła, skoro ona tak źle ją traktuje?
– Chyba muszę zacząć cię słuchać. – Wymusiła mały uśmiech, odruchowo zerkając za jej ramię.
Widząc czarne włosy i wyrazistą szczękę, poczuła tęsknotę za chłopakiem, którego tak jej wtedy brakowało. Zawsze miała u niego wsparcie. Żałowała tylko, że wcześniej tego nie doceniała.
– Oh, Luciana... – zaczęła Romana, która zorientowała się, na kogo patrzy jej przyjaciółka. – Nie gniewaj się na mnie...
– Czemu mam się gniewać? – przerwała jej, nie dając dokończyć. Zmarszczyła brwi, patrząc w jej ciemne oczy, które na bladej twarzy, wyglądały niemal, jak czarne guziki.
– No, że rozmawiam z Patrickiem. Wiem, że jesteście pokłóceni, ale prosił mnie...
– Średnio mnie to interesuje. Nie musisz mi się tłumaczyć, z kim rozmawiasz. To idiotyczne.
Romana zamilkła, nie wiedząc, co powiedzieć.
– Idę się położyć. Jestem zmęczona.
– Ale... jesteś pewna, Luciana? Znaczy, wolę nie stawać między wami. Chodzi mi o to, że byłoby to niesprawiedliwe... – drążyła dalej, drapiąc się niezręcznie po ramieniu.
CZYTASZ
Daffodils ~ Draco Malfoy
FanficPrześladujący pech, emocje odczuwane z dużą dwu krotnością, a do tego nieustanne napotykanie się na blondyna, sprawiało, że Luciana nie potrafiła opanowywać swoich nerwów. Wszystko stało się jasne pewnej nocy, kiedy uświadamia sobie, co było przycz...