1. Hayley

2.9K 161 18
                                    

- Hayley! Rusz się do jasnej cholery! - Brunetka podskoczyła na kanapie gdy jej przyjaciółka krzyknęła tuż przy jej uchu.

- Przestań się drzeć idiotko. Bębenki mi popękają. - Odpowiedziała zakrywając uszy dłońmi. - Twój głos jak krzyczysz brzmi jeszcze gorzej niż zwykle.

- O Ty złośliwa gnido. - Czarnoskóra usiadła obok niej. - Gdy krzyczę jak mi dobrze, mój głos brzmi zajebiście.

- Nie chcę tego słuchać.

- Mówiłam Ci nie raz, żebyś się zabawiła i odprężyła. Jesteś zbyt spięta i porządny seks trochę by Cię rozładował.

- Znowu to samo...

- Spokojnie. Nie ze mną oczywiście. Musisz obejść się smakiem. Wiele tracisz ale jakieś zasady między nami muszą być.

- Cora... - Dziewczyna spojrzała na nią podirytowana. - Ja już nie wiem czy Ty teraz próbujesz mnie rozśmieszyć czy porządnie wkurzyć.

- Hej... - Przyjaciółka objęła ją. - Nie wolno się na mnie gniewać, zapomniałaś? Ja wiem, że jesteś zestresowana i te pizdy pod oczami jakie masz po nieprzespanej nocy pogarszają Twoje samopoczucie ale ciocia Cora zajmie się Tobą i doprowadzi Cię do używalnego stanu. Nie możesz wyglądać dziś tak żałośnie, bo na wejściu zaczną Ci współczuć.

- Jesteś okropna... - Mruknęła Hayley opierając głowę na ramieniu dziewczyny.

- Nieprawda. Sama wiesz, że masz wystarczająco przejebane i nie dokładaj sobie trudów w życiu niewyjściową gębą. - Dziewczyna zaśmiała się klepiąc ją po ramieniu. - Ja na szczęście zawsze wyglądam olśniewająco i sprawiam wrażenie wiecznie wyspanej.

- Skromna jak zwykle.

- Kochanie... - Cora pocałowała ją w głowę. - Ja po prostu znam swoją wartość i nie pozwolę nikomu, żeby wmówił mi, że jest inaczej. Tobie też ciągle próbuję wbić do tej ślicznej główki, że jesteś zajebista. Nie dość, że dobry i wrażliwy z Ciebie człowiek to do tego jesteś piękna i masa lasek się za Tobą ogląda jak gdzieś jesteśmy tylko Ty nawet nie zwracasz na to uwagi. Poza tym, jesteś nieźle ustawiona i z której strony by na to nie spojrzeć wniosek jest tylko jeden. Po prostu gorący z ciebie towar i nic, tylko brać.

- Dobrze wiesz dlaczego mnie to do tej pory nie interesowało. - Mruknęła dziewczyna.

- Tak, tak... - Cora westchnęła. - Bo masz żonę. Jeszcze ją masz...

- No właśnie. Wybacz więc, że nie zwracałam nigdy uwagi na to co się dzieje wokół, bo pamiętałam o tym, że coś komuś ślubowałam.

Cora przewróciła oczami. - Szkoda tylko, że twoja jeszcze obecna żona to zwykła szmata, która w przeciwieństwie do Ciebie nie myśli o tym, że Ci cokolwiek ślubowała i pieprzy inne laski bez żadnych oporów. Z resztą cholera wie kogo ona pieprzy. Podejrzewam, że hurtem nogi rozkłada na widok wypchanego portfela i błyszczących złotych kart. Wiesz dobrze, że byłaś w związku z psychopatką. To pierdolona manipulatorka i wykorzystuje wszystkich do osiągnięcia swoich celów.

- Przestań. - Hayley odsunęła się od niej i zacisnęła pięści. Na samą myśl o tym co powiedziała jej przyjaciółka ogarnęła ją wściekłość, która po chwili zaczęła mieszać się z poczuciem żalu i smutku. Zamknęła oczy uświadamiając sobie, że od dłuższego czasu zbyt często wypełniało ją uczucie smutku i rozżalenia, które bardzo szybko przeradzało się w złość, co ostatecznie doprowadzało ją do nieznośnego poczucia bezradności.

- Wiem, że się wkurwiasz jak tak mówię, ale musimy nazywać te sprawy po imieniu. Dziś będziesz musiała powiedzieć na głos o tym co ta szmata wyczynia od pewnego czasu. Jeśli chcesz z tym skończyć, a sama mówiłaś, że chcesz... Musisz być gotowa na to aby przyznać przed obcą osobą, że Twoja żona to zdradziecka suka i od dawna robi Cię w chuja ale jest przy tym przebiegła i nie udało się jej przyłapać na gorącym uczynku. - Cora położyła dłoń na jej ramieniu i delikatnie je zacisnęła. - Wiesz, że tak trzeba. Sama mówiłaś, że wystarczy już tego.

- To nie jest wcale takie proste... - Powiedziała cicho brunetka.

- Co nie jest proste? Hayley... Nie możesz się wycofać. Ta wywłoka wystarczająco przy Tobie skorzystała i musisz się od niej odciąć.

- Nie wycofam się. Ja po prostu nie wiem czy mam wystarczająco dużo siły aby teraz z tym walczyć.

- Spójrz na mnie. - Cora zmieniła pozycję na kanapie i usiadła przodem do niej. - Cudowności moje... Ja naprawdę nie chcę ci niczego dokładać. Wiem, że dowalam ci swoimi tekstami ale uwierz mi, jestem tym tak wkurwiona, że przeżywam to tak jakbym to ja się miała rozwodzić. Ciężko mi było przyglądać się biernie temu jak ta pijawka wysysa z Ciebie resztki życiowej energii. Ty powinnaś się teraz cieszyć życiem, być szczęśliwa i ktoś powinien kochać Cię tak abyś czuła to na każdym kroku. Co masz zamiast tego? Płacz, nerwy i coraz niższe poczucie własnej wartości. Jesteś za młoda na takie gówno. Jestem przy Tobie i będę Cię wspierać tak jak tylko będę w stanie. Jeśli zajdzie taka potrzeba, zaciągnę Cię tam dzisiaj siłą. A tej szmacie i tak kiedyś przypierdolę. Tyle razy mnie nosiło ale zawsze się dziwce upiekło jak już na nią trafiałam.

Hayley zaśmiała się na ostatnie słowa swojej przyjaciółki. Tak naprawdę był to śmiech, który w każdej chwili mogł wymieszać się z jej łzami. Cora miała rację. Wystarczająco długo pozwalała sobie na oszukiwanie samej siebie. Udawała, że nie widzi tego co się dzieje i naiwnie liczyła na to, że pewnego dnia obudzi się z uczuciem lekkości, nie pamiętając o tych obrzydliwych kłamstwach i wszystko będzie jak dawniej.

Gdyby nie Cora, być może nadal karmiłaby się bezsensownymi złudzeniami. Była wdzięczna za to, że jej przyjaciółka nie należała do osób, które łatwo odpuszczają. Pomimo tego jak długo Hayley była bierna i nie miała siły i odwagi aby podjąć jakąkolwiek decyzję, Cora ciągle przy niej była i robiła co mogła aby otworzyć jej oczy na prawdę. Wreszcie jej się to udało. Być może trochę za późno choć ludzie w jej otoczeniu zwykli mówić, że nigdy nie jest za późno, by zacząć żyć tak jak się naprawdę chce.

- Dobra... Idę się przebrać a potem rób ze mną co chcesz. - Odezwała się wreszcie wstając przy tym z kanapy. - Mam założyć coś bardzo oficjalnego, czy nie? - Dodała widząc minę przyjaciółki, która jasno wskazywała na to, że dziewczyna liczyła na większy komentarz z jej strony, co i tak w tej chwili nie nastąpi.

- Załóż co chcesz. Nie musisz wyglądać jak przy dopinaniu lukratywnego kontraktu, ale nie możesz wyglądać jak siedem nieszczęść. Jesteś piękną i silną kobietą i każdy kto na ciebie spojrzy do właśnie takich wniosków powinien dojść po krótkiej chwili.

- Silna i piękna. Coś mi się nie wydaje. - Hayley pokręciła głową. - Czyli niby mogę ubrać cokolwiek, ale jednak nie.

- Nie wiem jak się ludzie ubierają na spotkanie z adwokatem. Nigdy się nie rozwodziłam. - Cora wzruszyła ramionami.

- Miałam nadzieję, że też nigdy nie będę przez to przechodzić. - Hayley wypowiedziała te słowa bardzo cicho po czym zacisnęła usta.

- Jest na to sposób, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia takich zdarzeń. Wiesz jakie?

- No oświeć mnie...

- Nie hajtać się. Albo jak już naprawdę chcesz, upewnić się, że twoja wybranka nie ma kurewskich zapędów i nie jest sprzedajną, psychopatyczną dupą.

- Zapamiętam na przyszłość.

Prawo przyciąganiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz