22 kwietnia 2017r.
Sobota 20:40Ubrana w krótki czarno biały top w kratkę na ramiączkach, tego samego wzoru krótką spódniczkę z czarnym paskiem i czarne botki na wysokim obcasie, stałam w drzwiach stołówki i nie wierzyłam w to co widzę.
Stołówka wyglądała zupełnie inaczej. Stoliki były teraz poustawiane w rzędzie, stały na nich różne przekąski oraz jak się można było domyślić, alkohol. Gdzieniegdzie pod nogami plątały się pojedyncze baloniki, stoisko do odbierania posiłków zamieniło się teraz w strefę dla DJ'a z której leciała głośna muzyka, a na środku sali było przynajmniej ze sto osób, które się bawiły, a po kontach chowały się pary, żeby trochę się poobściskiwać. Gdy weszłam, kilka par oczu skierowało się na mnie lecz później znowu zajęli się sobą, a ja zaczęłam szukać wzrokiem Macy albo przynajmniej Nathan'a. Po kilku sekundach znalazłam ich. Obydwoje rozmawiali razem z Sam'em. Przecisnęłam się między ludźmi i już chwilę później byłam przy nich. Uściskałam najpierw przyjaciółkę, później brata, a na końcu Moreno, który ostatecznie mnie nie puścił. Stałam więc do niego tyłem, oparta o jego klatkę piersiową i zaczęłam rozmowę.
- Mówiłeś, że to będzie mała impreza, a jest tu pewnie z ponad sto osób. - zauważyłam, zwracając się do Nathan'a.
Niemalże poczułam jak się uśmiecha.
- No i jest mała. Skarbie, mógłbym zaprosić wszystkich z klas od jeden do cztery, ale tego nie zrobiłem, bo zdecydowana większość wylądowałaby na korytarzu, więc jest tu tylko sama elita. - wyjaśnił.
Razem z Macy przewróciłyśmy oczami na jego wyjaśnienia, a Sam się zaśmiał. Zastanawiałam się czy Caroline przyjdzie po rozmowie z Matt'em i dołączy do nas. Humor od razu mi się popsuł. Żeby nie niszczyć go jeszcze bardziej, zaciągnęłam Moreno na środek sali i zaczęliśmy tańczyć tak jak reszta wokół nas. Dostrzegłam też kątem oka, że Sam zaprosił do tańca Macy.
- Widzę, że Ci się odmieniło. Jeszcze niedawno nie potrafiłaś ze mną wytrzymać, a dzisiaj ze mną tańczysz. - zauważył z uśmiechem, który napewno działał na każde dziewczyny na tej sali, jednak nie na mnie.
- Nie chce cię smucić jednak nie mam wyjścia. To jest wyjątek, mam dzisiaj świetny dzień za sobą, więc wyjątkowo cię znoszę. - uśmiechnął się jeszcze szerzej i zbliżył twarz do mojej.
- Tak to sobie tłumacz skarbie. - jego wzrok nagle znalazł się na moich ustach.
Muszę przyznać, chłopak był bardzo przystojny jednak nic do niego nie czułam. No dobra, może trochę mnie pociągał, ale nie wróżyłam z tego czegoś trwałego tym bardziej, że on raczej nie chciał związku, a szybkiego numerku.
Blondyn niespodziwanie przyciągnął mnie mocniej do siebie, o ile to w ogóle było możliwe i namiętnie pocałował. Cóż, chciałam się zabawić, więc stwierdziłam, że chyba nie będzie nic złego w całowaniu się z Moreno. Odwzajemniłam pocałunek, a jak tylko to zrobiłam chłopak uśmiechnął się, lecz od razu później wrócił do pocałunku. Nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się pod ścianą. Zaczęło się robić coraz goręcej, ręce Moreno zaczęły zjeżdżać niebezpiecznie w dół, aż jedna znalazła się pod spódniczką.- Chyba sobie żartujesz. Człowieku opanuj się trochę, jesteśmy wśród ludzi. - przypomniałam mu, na co on tylko wzruszył ramionami.
- Nikt się nie przejmuje, ale jeśli Ci to przeszkadza możemy iść w ustronniejsze miejsce. - zaproponował z łobuzerskim uśmiechem, zbliżył się do mnie ponownie i zaczął znaczyć moją szyję swoimi pocałunkami.
- Moreno! Cholera jasna! Ledwie impreza się zaczęła. - chciałam to przerwać, jednak w pewnym momencie stwierdziłam, że mi potrzeba trochę zabawy, a on chce mnie w swoim łóżku - Jak tak bardzo Ci zależy to wyjdziemy, ale dopiero pod koniec imprezy. - zaproponowałam.
Zauważyłam, że zaczynam się zmieniać. Nie wiem czy to na lepsze czy na gorsze, w każdym razie nie byłam już szarą myszką którą każdy gnębił kiedy mu się żywnie podobało. Podjęłam bardzo... Kontrowersyjną decyzję czy jak inaczej można by było ją nazwać, jednak zdawałam sobie sprawę z jej konsekwencji. Spędzę z nim noc i będę miała go z głowy. Problem jego towarzystwa rozwiązany.
- Oh, jaką zmiana. Nie sądziłem, że kiedykolwiek ten dzień nadejdzie! - prawie, że krzyczał.
- Tak, tak. Ciesz się. Przynajmniej będę cię miała z głowy na następny dzień. - stwierdziłam i się zaśmiałam.
Chłopak odkleił się ode mnie na chwilę, żeby spojrzeć mi w oczy.
- A skąd pewność, że tak będzie? Może mnie sobą zaintrygowałaś i nie chce tylko jednej nocy? - tym to mnie dopiero zdziwił.
- Jasne, z pewnością Moreno. - stwierdziłam, że po prostu się ze mną droczy.
Już miał wrócić do poprzedniego zajęcia, kiedy przerwał nam Matt. W jednej chwili poczułam się zażenowana. Odepchnęłam od siebie lekko blondyna, który się nie opierał, gdyż również zauważył mojego strażnika.
- Jednak przyszedłeś. - uśmiechnęłam się.
Cieszyłam się, że jednak się pojawił, aczkolwiek w dalszym ciągu byłam lekko zażenowana. Nie chciałam, żeby pomyślał sobie o mnie jak o jakiejś puszczalskiej dziewczynie czy nawet gorzej.
- Jak widać. - ton jego głosu bardzo mnie zaniepokoił, a to jak patrzył na blondyna wręcz mnie przerażało.
Szepnęłam Nathan'owi, żeby poszedł poszukać Sam'a i Macy, bo muszę porozmawiać z Matt'em i dzięki Bogu mnie usłuchał. Poszedł i zniknął mi z oczu kilka sekund później. Nie tylko ja nie spuszczałam go w tym czasie z oczu. Odchrząknięłam, żeby zwrócić na siebie uwagę bruneta.
- Emm, dowiedziałeś się czegoś może od Caroline? - zapytałam, bo kompletnie nic innego nie przyszło mi do głowy.
- Aah, tak. Caroline. - wyglądał jakby dopiero co się ocknął - Rozmawiałem z nią jednak nic mi nie powiedziała. Kazała nam wszystkim trzymać się z daleka, bo inaczej pożałujemy. - westchęłam słysząc jego słowa.
- A więc mój najgorszy scenariusz się ziścił. Caroline jeszcze bardziej się od nas odsuwa i w dalszym ciągu nie wiemy dlaczego i co się z nią dzieje. - przystąpiłam z nogi na nogę zdenerwowana.
- Ty i Moreno? - ni stąd ni z owąt Matt nagle wyskoczył z tematem mnie i blondyna.
- Oh, to nie tak jak myślisz. W sensie, całowaliśmy się, ale nie jesteśmy parą i... To tak jakby... To jest... Eh, to po prostu jest skomplikowane. Nie martw się znając życie, jutro sobie odpuści. - plątałam się kompletnie.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Nie czuję do Nathan'a niczego poza pożądaniem? Dziwnie by to zabrzmiało. Poczułam w pewnej chwili jakbym nie była sama.
- Co ty robisz? Wyłaź! - uniosłam się i starałam wyrzucić mężczyznę ze swojej głowy.
- Zamierzasz się z nim spotkać? Podoba Ci się. - odezwał się jakby nieobecny, a następnie spojrzał mi głęboko w oczy, nie mogłam z nich wyczytać co czuje - Nie uważam żeby to był dobry pomysł. Lepiej zostaw go w spokoju. - poradził jednak zabrzmiało to bardziej jak rozkaz, co sprawiło, że się zdenerwowałam.
- Matt, czy tobie też coś odwala? Cholera jasna, miałeś nie czytać mi w myślach! Obiecałeś! Jednak złamałeś obietnice, nie byłam w żadnej niebezpiecznej sytuacji w której musiałbyś mi wejść do głowy, a jednak to zrobiłeś! W dodatku zaczynasz mówić mi co mam robić. - wyrzuciłam ręce w górę ukazując tym moje zdenerwowanie - Zrobię co mi się będzie podobało. Jesteś moim strażnikiem i nawet przyjacielem, ale nie będziesz mi rozkazywał. - czułam się urażona.
Nie mówiąc nic więcej, zostawiłam go samego. Widziałam, że chciał za mną iść, więc zgromiłam go wzrokiem i zrezygnował ze swojego pomysłu. Odszukałam brata razem z Macy oraz Nathan'em i dołączyłam się do ich wspólnej rozmowy. Przez całą resztę imprezy rozmawialiśmy, wypiliśmy trochę drinków, a następnie rozstaliśmy się. Sam obiecał odprowadzić Macy, a ja poszłam z blondynem do jego pokoju. Jakimś cudem nie rzuciliśmy się na sobie po drodze.
CZYTASZ
Angels
FantasyHistoria o pozornie zwykłej dziewczynie, która okazuje się być kimś zdecydowanie ważniejszym dla świata. Kimś o wiele potężniejszym niż ktokolwiek mógłby sobie nawet wyobrazić. Czy szesnastolatka z problemami pogodzi się ze swoim przeznaczeniem i u...