3 maj 2017r.
Środa 13:40Mój powrót wywołał wielkie poruszenie wśród uczniów. Trafiliśmy akurat na początek przerwy i wszyscy mnie widzieli. Matt pozwolił mi odłożyć plecak do pokoju, a następnie udaliśmy się do gabinetu dyrektor Deville. Spodziewałam się niezłej reprymendy, być może nawet i zawieszenia, a tak w zasadzie to wszystkiego. Byłam opanowana tylko z powodu obecności strażnika. Kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję, weszliśmy do gabinetu, w którym kobieta siedziała przy swoim biurku i widocznie nas oczekiwała. Kazała mi usiąść, co oczywiście zrobiłam, a Matt stanął za mną.
- Lara, to co zrobiłaś było wysoce nieodpowiedzialne. Rozumiem doskonale, w jakiej sytuacji się znajdujesz i nie jest ci napewno lekko, jednak takiego zachowania nie mogę tolerować. Naraziłaś się na ogromne niebezpieczeństwo, uciekałaś przed strażnikami i użyłaś przeciw nim magii. - widziałam, że jest zdenerwowana i już nie widziałam w niej tej przemiłej kobiety, którą poznałam w dniu przydziału.
Zachowywała się dokładnie tak jak powinna, w końcu była dyrektorką szkoły, a ja popełniłam coś złego, złamałam zasady i zrobiłam jeszcze wiele innych rzeczy.
- Wiem pani Deville. - powiedziałam tylko to.
Nie chciałam nikomu tłumaczyć powodów dla których uciekałam, bo każdy wtajemniczony je znał, więc nie było potrzeby usprawiedliwiania się pogrzebem czy emocjami.
- To świetnie, że zdajesz sobie z tego sprawę. Tak jak powiedziałam, nie mogę puścić Ci tego płazem, dlatego od teraz przez cały miesiąc będziesz miała cztery godziny treningów, poproszę nauczycieli by zadawali ci więcej zajęć, a Matthew nie będzie odstępywał cię na krok poza twoim pokojem. Ponadto będziesz musiała nadrobić zaległości w lekcjach i treningach, napisać z zaległych tematów testy pisemne i zdać je na przynajmniej pięćdziesiąt procent oraz przeczytać dokładnie regulamin Akademii. To na razie tyle. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy i nie będziemy musiały się tutaj widywać z takich czy innych powodów. Możesz już iść. - zakończyła, a następnie zabrała się za zapisywanie czegoś, więc wstałam z zamiarem wyjścia - Ah, zapomniałabym. Twoja mama zapowiedziała, że pojawi się tutaj w niedzielę. - dodała i wróciła do poprzedniego zajęcia.
Pożegnałam się z kobietą i razem ze swoim strażnikiem ruszyłam do pokoju. Szliśmy w ciszy, ale spodziewałam się, że czeka mnie rozmowa kiedy tylko dotrzemy do mojego pokoju. Chyba się jednak przeliczyłam, bo gdy znaleźliśmy się w pokoju nie odezwał się ani słowem. Za to, ja to zrobiłam. Zauważyłam, że w pokoju pojawiły się kolejne drzwi.
- Co tu się stało? - zapytałam zdziwiona siedząc na łóżku i patrząc na drzwi.
- Decyzja Deville. Od teraz każdy pokój podopiecznego jest połączony z pokojem strażnika tak dla bezpieczeństwa. Trzeba było wszystkich przenosić, nam się za to poszczęściło, bo mamy pokoje obok siebie, więc nie było potrzeby ich zmiany. - wyjaśnił siadając zaraz obok mnie.
Muszę przyznać, że w pierwszej chwili pomyślałam sobie, iż to kolejna kara za ucieczkę, jednak odetchnęłam z ulgą dowiadując się, że nie tylko ja byłam na to skazana.
- Oh, okej. - mruknęłam cicho - Nic nie powiesz? Nie nawrzeszczysz na mnie, że uciekłam i, że zachowałam się odpowiedzialnie? - zapytałam w końcu nie wytrzymując ciszy w pokoju.
- Nie ma potrzeby. Zrobiła to już Deville, zresztą sama doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, a przynajmniej po części. - wzruszył ramionami - Co planujesz teraz zrobić? - spytał przyglądając mi się uważnie.
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami - Jak tylko skończą się lekcje przejdę się do Macy, muszę spisać od niej lekcje jak najszybciej i zacząć się uczyć. Innego wyjścia nie mam. Zapewniłam sobie ucieczką sporo nauki, przez co nawet nie znajdę czasu na emocje. Być może to nawet dobrze, nie będę myśleć za dużo o Sofii. - dodałam i położyłam się na łóżku, z nogami wciąż jednak poza nim.
Po wypłakaniu się i pożegnaniu z przyjaciółką zrobiło mi się lepiej, jakoś tak lżej na sercu, jednak jej śmierć nadal bolała. Zastanawiałam się czasem, czy gdybym nie wpadła w taką histerię i pojechałabym do Sofii, byłaby jakakolwiek szansa na to, że bym ją uratowała. Wiedziałam, że było już napewno za późno, lecz wciąż w głowie krążyły mi te myśli.
- To nie jest dobre myślenie Lara. Wręcz powinnaś znaleźć czas i przejść przez tą żałobę inaczej te emocje cię zniszczą. - mężczyzna również położył się tak jak ja i wpatrywał się prosto w moje oczy - Nie możesz tego w sobie dusić. Postaram się nie wykańczać cię na tych treningach tak bardzo, będziemy mogli porozmawiać albo po prostu siedzieć cicho.
- Nie. - pokręciłam głową - Zasłużyłam sobie na te czterogodzinne treningi, zresztą mam sporo zaległości, tak? Nic mi nie będzie Matt, a poza tym uwierz, że napewno czas na żałobę znajdę, a w zasadzie to ona znajdzie mnie. Sądzę, że czekają mnie nieprzespane noce. - wyznałam i spojrzałam spowrotem w sufit, Matt jednak zbliżył się do mnie i zasłonił mi widok na jakże "ciekawy" sufit.
- W takim razie będę Ci towarzyszyć. Pamiętaj, że masz mnie, Sam'a i Macy. - zapadła cisza.
Wiedziałam, że mam osoby, którym mogę się zwierzyć, nie potrzebowałam przypomnienia. Na wspomnienie Macy uśmiechnęłam się i od razu uświadomiłam sobie również, że ona znając życie mi nie odpuści i zacznie na mnie wrzeszczeć, że aż cała Akademia ją usłyszy.
- Wiem Matt. - w końcu się odezwałam.
Być może mi się wydawało, jednak zdawało się, że brunet ledwie zauważalnie zamiast w oczy, spojrzał na moje usta, a następnie jego wzrok spowrotem wrócił do oczu. Nie miałam pewności czy sobie tego nie ubzdurałam, lecz mimo to, serce zabiło mi szybciej z zupełnie niezrozumiałej dla mnie przyczyny. Tylko siłą woli oparłam się pokusie by nie spojrzeć na jego usta. Moje myśli były dosyć dziwne, nie rozumiałam ich kompletnie. Wydawało się, że nawet gdzieś w głębi duszy miałam ochotę przyciągnąć go do siebie i pocałować, aczkolwiek odgoniłam to jak najdalej się dało i usiadłam, żeby nie kusić losu. Miałam zdecydowanie trudny dzień.
- To... Dzisiaj umawiamy się na trening? - spytałam.
- Nie, zaczniemy jutro. Teraz lepiej zajmij się przepisywaniem lekcji. - zalecił - Swoją drogą, zaczniemy jutro powoli wprowadzać walkę z magią, więc powinnaś też się dobrze wyspać i zjeść pożywne śniadanie. Deville nie spodobał się ten pomysł biorąc pod uwagę twój wybryk, jednak i tak to potrenujemy. - oznajmił, a ja aż wstałam.
- Poważnie? Wow, sprzeciwiasz się Deville? Cud się stał? - zapytałam zszokowana, a on się tylko zaśmiał i spojrzał na mnie.
- Kiedyś trzeba, czyż nie? Zresztą uważam, że raczej nie użyjesz tego do walki ze strażnikami. Gdybyś chciała, już dawno byś to zrobiła. - stwierdził.
Miał rację. Może nie byłam wyszkolona w walce z magią, jednak wiedziałam co należy zrobić, żeby kogoś nią skrzywdzić. Gdybym chciała zaatakować nią strażników, zapewne nie robiłabym między nami ognistej ściany.
- Zgadza się. A teraz koniec rozmowy, muszę iść do Macy, lekcje się skończyły, trening też i teraz powinna już być ogarnięta. Nie ma co przedłużać. - oznajmiłam, a następnie wzięłam branzoletkę i zamierzałam wyjść, jednak uświadomiłam sobie pewną rzecz, jak tylko mężczyzna pojawił się obok - No tak, zapomniałam, że musisz iść ze mną. - wydawało się, że dzięki powrotowi i rozmowie z brunetem, powoli wracało wszystko do normy.

CZYTASZ
Angels
FantasíaHistoria o pozornie zwykłej dziewczynie, która okazuje się być kimś zdecydowanie ważniejszym dla świata. Kimś o wiele potężniejszym niż ktokolwiek mógłby sobie nawet wyobrazić. Czy szesnastolatka z problemami pogodzi się ze swoim przeznaczeniem i u...