22 kwietnia 2017r.
Sobota 16:30Ustaliliśmy z Sam'em, że będziemy obserwować Caroline i w razie potrzeby interweniujemy, postanowiłam również porozmawiać o tej całej sytuacji z Ross'em.
O wyznaczonej godzinie spotkałam się z mężczyzna i wsiedliśmy do auta by dojechać nim do miejsca w którym Matt lubił biegać. W czasie podróży, wykorzystałam moment by mu się zwierzyć, w końcu obiecaliśmy sobie szczerość, zresztą napewno widział, że coś mnie męczy, ale nie naciskał i chyba stwierdził, że powiem mu dopiero gdy będę gotowa.- Matt, martwię się o Caroline. Ostatnio zachowuje się dziwnie, zaczęła mnie od siebie odsuwać, a po dzisiejszym treningu na mnie nawrzeszczała. Sam twierdzi, że jego też trzyma na dystans i już się nie dogadują, przestała mu się zwierzać, nie wpuszcza go do pokoju, a... - zatrzymałam, bo nie byłam pewna czy dobrym pomysłem będzie wspominanie o prawdopodobnym samookaleczaniu, jednak uznałam, że musi wiedzieć wszystko - A na jej rękach zauważył rany. Nie wiem co robić. Martwię się o nią. - wyznałam i czekałam na odpowiedź bruneta.
- Od kiedy to się dzieje? Mówiła coś? Podała jakiś powód dlaczego tak się wobec was zachowuje? Może to tylko zwykły okres w jej życiu, który za chwilę przeminie. - zalał mnie masą pytań.
- Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia. Przed wypadem na zakupy nie było najgorzej, ale po treningu... Nie sądzę, by podała Sam'owi jakiś powód dla którego się od niego odsuwa, jednak mi... Powiedziała mi, że... - nie mogłam z siebie tego wydusić - Wyznała, że jest zazdrosna. Spędzamy sporo czasu ze sobą, a ona się w tobie zadurzyła. Wydaje jej się, że coś nas łączy i kazała mi się od ciebie odsunąć. Mam nadzieję, że rzeczywiście jest to tylko okres przejściowy i jej to przejdzie, jednak coś mi mówi, że tak nie będzie. - westchnęłam kończąc.
Gdy spojrzałam na mężczyznę, wyglądał na naprawdę zamyślonego. Był skupiony na drodze, by jednak niemalże czułam jak w jego głowie rodzi się huragan myśli i on również nie wie co ma o tym wszystkim myśleć.
- Nie wygląda mi to na zwykłe zadurzenie Lara. To może być coś więcej i niekoniecznie chodzi jej tylko o mnie. Wydaje mi się, że to wszystko może mieć jakieś drugie dno i trzeba się tym jak najszybciej zająć. Nie można pozwolić, żeby to wszystko zaszło za daleko. Porozmawiam z Caroline jak wrócimy do Akademii. - oznajmił widocznie przejęty sytuacją.
- Dobrze, tylko proszę, niech to nie sprawi, że ona jeszcze bardziej mnie znienawidzi. Jeśli moje przypuszczenia są słuszne co do samookaleczania... Nie chcę żeby była sama. - poprosiłam z nadzieją, jednak wiedziałam, że Matt może niewiele zrobić.
Szatynka i tak pomyśli sobie to co będzie chciała. Nie chciałam, żeby przechodziła przez podobną sytuację jaką ja miałam. Gdzieś z tyłu głowy coś mi mówiło, żeby odseparować się w jakimś stopniu od bruneta dla siostry, jednak po chwili dotarło do mnie, że nie mogłam tego zrobić. Nie potrafiłam.
- Nie... Nie chcesz żeby przechodziła przez to samo co ty, prawda? - zapytał niespodzianie.
Na początku nie wiedziałam co ma na myśli, jednak po chwili zorientowałam się w sytuacji i spojrzałam na niego zaskoczona.
- C... Co? - zająknęłam się przestraszona jego wiedzą.
- Wiesz o czym mówię Lara. Pamiętaj, że potrafię czytać w twoich myślach, czego staram się mimo wszystko nie robić. Ostatnio jednak przypadkiem odkryłem to... Nie chciałem cię przepytywać, uznałem, że sama mi powiesz jak będziesz gotowa, tym bardziej, że to już jest za tobą i nie musisz się z tym męczyć. - wyjaśnił.
- Ja... Czy... Czy możemy zmienić temat? Nie jestem na to gotowa. - poprosiłam ledwie hamując łzy.
Uciekłam wzrokiem do pięknego krajobrazu za oknem. Powoli, maleńkimi kroczkami zbliżało się lato i wakacje. Jeszcze nie było na tyle ciepło, żeby chodzić bez cieńszych kurtek, jednak zawsze to lepsze niż ubieranie na siebie stu warstw ubrań i grubej kurtki.
Poczułam jak brunet łapie mnie za rękę i ściska uspakajająco. Podziałało. Nie musiał nic mówić. Tym gestem uspokoił mnie i wsparł na duchu. Wiedziałam, że mogę na nim polegać.
Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce było koło siedemnastej co oznaczało, że do Akademii wrócimy dosyć późno i prawdopodobnie spóźnię się na imprezę Moreno, jednak nie przejęłam się tym zbytnio. Matt zamknął samochód, a następnie zaczęliśmy biec. Ten bieg był swego rodzaju ucieczką od problemów, o których prawie od razu zapomniałam skupiając się na drodze. Z tego co powiedział mi Matt wiedziałam, że mamy do przebiegnięcia mniej więcej taką samą odległość jak robiąc sześćdziesiąt okrążeń wokół Akademii, co oznaczało, że w jedną stronę przebiec mieliśmy tyle ile trzydzieści okrążeń w Akademii.
Nie przejęłam się tym, bo chciałam się jakoś wyżyć i wylądować stres. Biegliśmy szybko, szybciej niż na terenie szkoły. Podejrzewałam, że przez to szybciej się zmęczę.- Powiedziałaś, że masz plany na dzisiaj. Powiesz jakie? - spytał z ciekawości Matt podczas biegu.
- Moreno urządza imprezę. Deville mu zezwoliła, a ja i tak nie mam co robić, zresztą żal nie skorzystać jeśli może się okazać, że to jedyna taka okazja w tym roku na rozerwanie się. - wyjaśniłam krótko.
- Nie jestem taki pewny. Wydaje mi się, że Moreno złamie którąś z zasad Akademii. Zawsze to robi. Jesteś pewna, że chcesz na to iść? - zapytał sceptycznie nastawiony do mojego planu.
- Matt, nie mam co robić. Każdy dzień jest niemalże taki sam. Żyje w strasznej monotonii i mam dosyć, chce się wreszcie rozerwać. Prawdopodobnie masz rację co do Nathan'a, jednak raczej złamanie jakieś z reguł szkoły nie zagrozi naszemu życiu. Poza tym napewno ktoś będzie to nadzorował. Nic się nie stanie. - zapewniłam go, będąc pewna, że nic złego się nie stanie.
Mężczyzna najwyraźniej też to zrozumiał i odpuścił temat imprezy. Zastanawiałam się czy na nią przyjdzie, chociażby na chwilę. Wiedziałam, że ma iść jeszcze porozmawiać z Caroline, jednak po tym raczej nic nie stało mu na przeszkodzie, żeby na chwilę wpaść. Postanowiłam go o to zapytać.
- A ty? Przyjdziesz?
- Co? Ja? Po co? Moreno raczej nie chce mnie widzieć, tym bardziej obok ciebie. Zdaje się, że próbuje się do ciebie zbliżyć. - zauważył, a ja na jego słowa się zaśmiałam.
- Owszem próbuje, jednak wątpię żeby cokolwiek mu się udało. Nie jestem jak inne dziewczyny, które łatwo ulegają jego urokowi i reputacji. Przyjdź dzisiaj, choćby ze względu na mnie. Raz na jakiś czas przecież Ty też możesz się zabawić. Jeśli jednak to ci kie odpowiada, możesz to potraktować jako obserwowanie czy nie robię jakichś głupstw. - brunet był wyraźnie rozbawiony ostatnim zdaniem.
- W porządku, przyjdę. Ale tylko na chwilę i ze względu na to, że mnie o to prosisz i żeby mieć cię na oku. - zgodził się, na co strasznie się ucieszyłam i dosłownie rzuciłam się na niego z radości.
Zwolniłam i rzuciłam się na niego, a mężczyzna musiał mnie złapać, żebym nie spadła z jego pleców. Był zdziwiony, ale i rozbawiony moim wyczynem.
- No co? Raz w życiu można się zachować jak dziecko. - stwierdziłam śmiejąc się jak głupia, a on do mnie dołączył.
Ostatecznie wyszło na to, że zaczęliśmy się cofać, a w zasadzie to on zaczął się cofać i spokojnym krokiem skierował się w stronę auta, a ja nadal byłam przyczepiona do jego pleców. Nie byłam lekka jak piórko jednak jemu nie zdawało się to przeszkadzać. Do szkoły wróciliśmy równo o dwudziestej i rozstaliśmy się przy naszych pokojach.
Musiałam przyznać, że dzień był coraz lepszy. Pobiegłam szybko się wykąpać, żeby jak najszybciej znaleźć się na imprezie gdyż Macy zdążyła napisać do mnie tysiąc wiadomości z zapytaniem gdzie jestem.
Odpisałam jej, że za chwilę będę i ruszyłam do garderoby, żeby się ubrać.
CZYTASZ
Angels
FantasyHistoria o pozornie zwykłej dziewczynie, która okazuje się być kimś zdecydowanie ważniejszym dla świata. Kimś o wiele potężniejszym niż ktokolwiek mógłby sobie nawet wyobrazić. Czy szesnastolatka z problemami pogodzi się ze swoim przeznaczeniem i u...