1

1.6K 46 6
                                    

15 marzec 2017r.
Środa 12:14

Tego dnia była piękna słoneczna pogoda. Na niebie nie było ani jednej, nawet najmniejszej chmurki, tylko słońce, które przyjemnie grzało. Tego typu dni były dla mnie ukojeniem w trudnych momentach mojego życia, dawały nadzieję, że po burzy zawsze wschodzi słońce. Widok błękitnego nieba, słońca oraz powiew chłodnego wiatru były po prostu idealną mieszanką.

- Już myślałam, że nigdy słońce się nie pojawi. Wreszcie można odetchnąć od tych ponurych dni. - odezwała się Sofia.

Przyznałam jej racje. Rzeczywiście, to miła niespodzianka po tygodniu ciągłego deszczu i chmur na niebie. Pogoda była wręcz idealna na wyjście z domu i przejście się po mieście.

- Nie gotujesz się w tej bluzie? Przecież ciepło jest. - stwierdziłam, zauważając, że dziewczyna ma na sobie czarną bluzę i czarne obcisłe jeansy z dziurami na kolanach oraz czarno białe trampki z Pumy.

- Może trochę. Jak dobrze wiesz, mi zawsze jest zimno, nic na to nie poradzę. - wzruszyła ramionami.

No tak, to była prawda. Dziewczyna była wiecznym zmarźluchem. Ja również co jakiś czas nosiłam bluzy, nawet jeśli było gorąco, lecz z zupełnie innego powodu. Nie chciałam by mama dowiedziała się o tym, że się samookaleczam. Gdyby się dowiedziała, prawdopodobnie własnoręcznie bym mnie za to zabiła. Co prawda ja już z tym skończyłam, aczkolwiek miewałam niekiedy napady przez które miałam okropną ochotę ponownie sięgnąć po żyletkę, jednak jak na razie dobrze mi szło walczenie z tym. Sofia wiedziała o moim problemie i próbowała mi jakoś pomóc, ale mimo wszystko musiałam radzić sobie z tym sama. To była moja walka. Wiedziałam jednak, że gdyby doszło do jakiejś sytuacji, która zagrażałaby mojemu życiu, bez wahania udałaby się do moich rodziców choćby później miałaby to ją ode mnie odsunąć. Liczyło się dla niej moje bezpieczeństwo. Dziewczyna była śliczną szatynką z krótkimi do ramion włosami oraz metrem pięćdziesiąt siedem wzrostu. Przechodziliśmy właśnie obok sklepu i przyjrzałam się sobie w witrynie sklepowej.
Zwykła szesnastolatka, z długimi do pasa włosami, z metrem sześćdziesiąt pięć wzrostu, błękitnymi oczami, ubrana w szary crop top z kapturem i długim rękawem, ciemne szare prawie czarne obcisłe jeansy i zwykłe białe trampki. Jedyne co wyróżniało mnie w tłumie to moje włosy, które są naturalnie koloru białego. Sofia często powtarzała, że mi cholernie zazdrości i zrobiłaby wszystko dla takich włosów.

- Mogę z wami nie wchodzić i po prostu poczekać przed sklepem? - spytał Tom.

Tom jest chłopakiem Sofii. Chłopak jest w moim wieku, ma brązowe włosy ścięte po bokach i metr osiemdziesiąt wzrostu. Był ubrany w zwykłą szarą bluzkę z długim rękawem i szare dresy.

- Przecież nikt cię tam nie zje. - nastolatka zatrzymała się przed wejściem do sklepu, patrząc na chłopaka.

- No wiem, ale... - zaczął, jednak ona mu przerwała, mówiąc, że niech robi sobie co chce, co oznaczało, że była na niego zła.

Pokręciłam głową, widząc ich sprzeczkę, a następnie razem z Sofii weszłyśmy do sklepu i zaczęłyśmy rozglądać wokół. Od razu za swój cel wzięłam szukanie jakichś ładnych koszulek czy crop topów. Niestety szału nie było. Przeszukałam wszystkie wieszaki w poszukiwaniu czegoś dla mnie, ale i tak skończyłam z pięcioma rzeczami w ręce. Później spacerowałam za przyjaciółką, która dopiero po następnych trzech minutach szukania znalazła coś dla siebie. Udałyśmy się do przebieralni.
Pierwsze co zrobiłam to przymierzyłam czarną spódniczkę, która podobała mi się najbardziej ze wszystkich rzeczy. Dzięki Bogu nie zmieniłam o niej zdania, bo stwierdziłam, że świetnie w niej wyglądam. Następnie przymierzyłam śliczną czarną w białe paski bluzkę z krótkim rękawkiem, później przyszedł czas na czarne obcisłe jeansy i błękitną bluzę, a na koniec została mi biała sukienka, która na pierwszy rzut oka mi się nie spodobała, ale po założeniu jej stwierdziłam, że jest śliczna i muszę ją mieć. Postanowiłam kupić wszystkie te rzeczy, ubrałam się w swoje ubrania, po czym wyszłam z przymierzalni. Czekałam jeszcze chwilę na przyjaciółkę, która miała zdecydowanie więcej rzeczy do przymierzenia ode mnie, a później udałyśmy się do kasy i zapłaciłyśmy za ubrania. Tom czekał na nas przed sklepem siedząc na ławce, gdyż stwierdził, że nie chce z nami wchodzić, bo go nogi rozbolą przez łażenie za nami. Oczywiście był wpatrzony w telefon i nawet się nie zorientował, że wyszłyśmy ze sklepu. Postanowiłyśmy cicho odejść tak żeby nas nie zauważył i iść na zakupy same, tym samym śmiejąc się z chłopaka, że prawdopodobnie trochę czasu tam posiedzi zanim zorientuje się, że sobie z niego zażartowałyśmy i uciekłyśmy.
Nie przejmując się zbytnio chłopakiem, poddałyśmy się zakupowemu szałowi i skończyłyśmy z kilkoma ciężkimi torbami wypełnionymu po brzegi ubraniami, bądź z butami i innymi dodatkami.
Zlitowałam się nad przyjacielem i napisałam mu wiadomość, że idziemy do lodziarni i żeby się pospieszył, bo pójdziemy bez niego. Przystanęłyśmy, żeby na niego poczekać, ale coś zwróciło moją uwagę. Już od rana czułam się obserwowana, ale odsuwałam te uczucie od siebie sądząc, że tylko mi się wydaje, jednak teraz kiedy zobaczyłam, że za Sofii stoi facet ubrany cały na czarno z kapturem na głowie i się we mnie wpatruje, wpadłam w lekką panikę. Widziałam go już w autobusie którym jechałam na spotkanie z przyjaciółmi, w pierwszym sklepie, drogerii w której byłyśmy i teraz także jest obok nas. Przestraszyłam się nie na żarty.

Angels Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz