37

330 18 0
                                    

31 maj 2017r.
Środa 10:50

- Jak to jest możliwe, że zniknął? A przede wszystkim, co robiła tam Lara?! - dyrektorka chodziła zdenerwowana po swoim gabinecie, wypytując Clayton'a i Ross'a.

Poinformowano ją o wydarzeniach z poprzedniego dnia dopiero teraz, ponieważ uznano, że nie ma sensu jej budzić w środku nocy.

- Kiedy panna Jefferson przebiła serce demonowi on jeszcze był, ale kiedy rozprawiliśmy się z jego sprzymierzeńcami i skierowaliśmy się w jej stronę, nie było go już, jakby wyparował. Nie było mowy o tym, żeby wstał nie zwracając niczyjej uwagi i odszedł zważywszy na obrażenia. - odparł dowódca strażników.

- Więc sugerujesz, że wyparował? - kobieta na chwilę stanęła w miejscu i spojrzała na obydwoje z niedowierzaniem i zirytowaniem.

- Nie wiem pani dyrektor. Być może tak właśnie się stało. Nie chcę nic sugerować, jednak może wydarzyło się coś co nigdy nie miało miejsca... Może dziewczyna po prostu go odesłała do piekła. - mężczyzna starał się znaleźć jakieś wytłumaczenie.

- Jeszcze lepiej! Dobrze wiemy, że tego nie da się zrobić od tak. - pstryknęła palcami - Potrzeba do tego sporo ludzi, wyszkolonych w tej dziedzinie oraz narzędzi. To jest niemożliwe. - pokręciła głową, odrzucając tą opcję i znów zaczęła chodzić po gabinecie zdenerwowana.

- A może jednak. Wszyscy wiemy, że Lara nie jest zwyczajna. Sama pani wie co mówił jej ojciec, być może to jest możliwe. Może właśnie dlatego jest taka niezwykła. - Matt wreszcie się odezwał i starał się przekonać kobietę do tej teorii, która mogła być prawdą.

- Nie wiem... To... To jest niedorzeczne, ale przyjmijmy, że się stało. Zlecę zbadanie całej tej sytuacji, jednak wątpię żeby to cokolwiek wniosło. Wracając do mojego wcześniejszego pytania na które kie uzyskałam odpowiedzi, do cholery co robiła tam z wami Lara? - powtórzyła pytanie.

- Uparła się, że chce iść z nami. Wiedziałem, że jej nie zatrzymam, nikt z nas nie mógł tego zrobić, zresztą mogła nam pomóc i właśnie to zrobiła. Znaleźliśmy jakiś trop, co prawda nie wiemy nic więcej poza tym, że zatrzymała się w tamtym hotelu i, że prawdopodobnie zaatakował ją tamten demon, ale udało jej się uciec, bądź zrobić coś innego by uniknąć konfrontacji, ale to zawsze coś. - wyjaśnił młodszy strażnik.

- Świetnie! Owszem pomogła, jednak nie zmienia to faktu, że była narażona na śmiertelne niebezpieczeństwo i miała starcie z demonem! DEMONEM! To mogło się skończyć tragicznie, rozumiecie? W dodatku to wszystko działo się bez mojej zgody, po prostu fantastycznie! Gdyby nie to, że jesteście najlepsi w tym co robicie, zapewne już by was tutaj nie było. Teraz lepiej idźcie zabrać się za pisanie raportu, który za godzinę ma się znaleźć na moim biurku. To tyle, możecie odejść. - odparła, a następnie nie zwracając na nich uwagi, wyszła z gabinetu.

Nie pozostało im nic innego jak wykonać raport dla dyrektorki i siedzieć cicho. Wiedzieli, że kobieta ma rację i gdyby nie ich umiejętności oraz więź Matt'a z Larą, wylecieli by oboje za taki ogromny błąd.
W tym samym czasie nastolatka leżała w sali szpitalnej, podłączona do kroplówki, śpiąc głębokim snem. Na początku nie widziała nic, później przed jej oczami pojawiła się śliczna łąka w środku lasu z pięknymi kwiatami, latającymi wokół motylami oraz śpiewającymi gdzieś w oddali ptakami. Na niebie nie było żadnej chmurki, dzięki czemu miejsce wyglądało jeszcze piękniej. Dziewczyna przechadzała się podziwiając widoki, aż dotarła do drzewa przy którym stał mężczyzna, którego już raz widziała. Białowłosy patrzył na nastolatkę z promiennym uśmiechem na twarzy i zaprosił ją gestem ręki, by usiadła razem z nim na trawie.

- Nie sądziłam, że się jeszcze zobaczymy. - odezwała się, opierając się o drzewo i spoglądając w niebo.

- Zobaczymy się jeszcze nie jeden raz Laro. - oznajmił spoglądając na córkę.

- Coś się wydarzyło, prawda? Nie spotykamy się tutaj tylko na zwykłą pogawędkę. Chodzi o to spotkanie z demonem? A może o Caroline? - zapytała nadal wpatrując się w niebo.

- Owszem, niestety nie spotykamy się bez powodu. Zapewne domyśliłaś się już, że to co zrobiłaś nie było zwykłym czynem. Zabiłaś demona i odesłałaś go do piekła. Tak jak już kiedyś mówiłem, nie jesteś zwykłą nastolatką i w swoim życiu dokonasz wielkich rzeczy. Odsyłając demona wykorzystałaś całą swoją siłę i straciłaś przytomność. - wyjaśnił, nastolatka wreszcie na niego spojrzała.

- Jak to jest możliwe? Na lekcjach uczyli nas, że demona nie da się od tak odesłać. Jak ja to zrobiłam? - była zaintrygowana jego słowami i chciała dowiedzieć się więcej.

- Moc, którą posiadasz jest silniejsza niż wszystkim się wydaje. Połączyłaś wszystkie żywioły i ich moc wprowadziłaś do miecza, który raniąc demona w serce, odesłał go do piekła. Będzie tam przez kilkaset lat, aż odzyska siły. - wystawił rękę, na której chwilę później pojawił się śliczny wróbelek przeglądający się z zaciekawieniem białowłosej.

- Czyli... Potrafię odsyłać demony? - spytała by upewnić się, że wszystko rozumie.

- Tak. Tylko Ty posiadasz taką zdolność, nie potrzebując tych wszystkich ludzi i narzędzi, których zazwyczaj się używa. Możesz też podarować strażnikom broń, którą napełnisz tą samą mocą, wtedy i oni będą mogli ich odesłać. - dodał, a następnie westchnął i na jego twarzy można było zauważyć smutek - Nie spotykamy się też tylko dlatego, by porozmawiać o tej sytuacji z demonem, ale też z powodu twojej siostry. - westchnął i teraz to on wpatrywał się w niebo.

- Zapewne wiesz, że uciekła z Akademii. Wiesz gdzie jest? Pomożesz nam? - była pełna nadziei, że ojciec pomoże jej odszukać siostrę.

- Wiem gdzie jest, lecz nie mogę Ci tego zdradzić, zabroniono mi. Pozwolono mi jednak opowiedzieć ci, co tak naprawdę stało się w dniu ataku na Akademię. - odparł, a nastolatka patrzyła na niego zaskoczona, aczkolwiek nie przerywała mu - Caroline... Była dobrą dziewczyną, mogła wiele osiągnąć, jednak kiedy się pojawiłaś w szkole, dostrzegła, że odbierasz jej szanse na bycie z Matthew. Starała się ukryć swoje emocje, lecz niezbyt sobie z tym radziła i zaczęła ją ogarniać wściekłość. Pewnego razu popełniła ogromny błąd, uciekła z Akademii i przyzwała demona, który łaskawie zgodził się jej wysłuchać. Zaproponowała mu układ, ona ułatwi mu dostanie się do szkoły i możliwość zabicia dużej części potomków Aniołów i Archaniołów, a on w zamian sprawi, że ona stanie się silniejsza, będzie równa tobie. Demon się zgodził, więc Caroline w dniu ataku zniszczyła bariery ochronne i wpuściła demony do środka, a później zachowywała się zupełnie normalnie. Miała nadzieję, że zginiesz, jednak nie przewidziała tego, że Akademia zdoła się tak dobrze ochronić i, że Ty im w tym pomożesz. Liczyła, że zginiesz tamtego dnia. Kiedy jednak to się nie udało, postanowiła uciec, ale zanim to zrobiła udała się do twojej przyjaciółki i nakłoniła ją do samobójstwa. Demon, którego wezwała sprawił, że jej ludzka część bezpowrotnie zniknęła i została pół aniołem, pół demonem. Jak już uciekła, w hotelu, w którym byłaś razem ze swoim strażnikiem, spotkała się z tym demonem i zastawili na ciebie pułapkę. Nie poszło po ich myśli, bo użyłaś swojej mocy i go zabiłaś, a więc teraz dowództwo nad jego ludźmi przejęła twoja siostra i planuje kolejny atak. - zakończył i dopiero wtedy spojrzał na swoją córkę.

- Ale... Jak to? Przecież ja jej nic nie zrobiłam. Ja... - łzy spływały jej po policzkach.

Nie mogła uwierzyć, że jej siostra mogła zrobić coś takiego i zabić jej przyjaciółkę. To było nie do pomyślenia.

- Zawładnęła nią chciwość i chęć bycia najlepszą. - powiedział Archanioł - Nic już nie możemy zrobić dla niej Laro. Jedynie ty możesz ją pokonać. Ona już nie jest twoją siostrą ani moją córką. Wybrała złą stronę i trzeba ją powstrzymać. - odparł, a następnie powoli wstał - Już czas się pożegnać, musisz wrócić do swoich przyjaciół i do Akademii. Musisz ich ostrzec. Do zobaczenia następnym razem Laro. - dodał, a następnie zniknął, a razem z nim cała łąka.

Angels Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz