28 maja 2017r.
Niedziela 16:20- Posłuchaj, nie wiedziałam co mam Ci powiedzieć. Przez tyle czasu żyłaś w zupełnej nieświadomości, a tu nagle pojawił się demon i cię zaatakował, po czym zamieszkałaś w Akademii i zaczęłaś odkrywać swoje zdolności. Co miałam ci powiedzieć? - zapytała wreszcie podnosząc głowę i patrząc na mnie.
- Może tak zwykłe "przepraszam" i "wszystko będzie dobrze, poradzisz sobie" by wystarczyło, nie uważasz? - zapytałam retorycznie, coraz bardziej się denerwując.
Poczułam w pewnej chwili, że Matt zaczął wchodzić mi do myśli. Nie wygoniłam go tylko dlatego, bo starał się dowiedzieć co się dzieje i mnie uspokoić, co szło mu nadzwyczaj dobrze.
- Obie dobrze wiemy, że to by nie wystarczyło. Byłabyś wściekła i nie chciałabyś mnie słuchać przez to, że cię okłamywałam. - stwierdziła zakładając kosmyk włosów za ucho.
- A teraz nie jestem wściekła? Wyobraź sobie, że być może byłabym tak samo wściekła jak teraz, ale przynajmniej widziałabym, że chciałaś się ze mną skontaktować, wyjaśnić, porozmawiać. - zaśmiałam się bez krzty radości.
- Źle zrobiłam i żałuję. Naprawdę. Nie spodziewałam się nigdy, że taki dzień kiedykolwiek nastąpi. Spotkałam twojego ojca osiemnaście lat temu, zaczęliśmy się spotykać, później się w sobie zakochaliśmy i okazało się, że jestem w ciąży. Byłam szczęśliwa, on też był, jednak było coś jeszcze. Wyznał mi, że nie jest człowiekiem, a Archaniołem i kiedy się urodzisz... Zrobisz wiele niesamowitych rzeczy. Na początku myślałam sobie, że żartuję, ale później pokazał mi część twojej przyszłości. Widziałam jak bawisz się z innymi dziećmi, ale zauważyłaś wtedy usychającą róże, podeszłaś do niej, a przy jej dotknięciu sprawiłaś, że na nowo nabrała kolorów, znów była piękna. Przez pewien czas żyliśmy wspólnie, jednak on musiał odejść, nie mógł zostać. Długo, bardzo długo cierpiałam przez nasze rozstanie, a kiedy patrzyłam na ciebie, widziałam jego. Z czasem się pozbierałam, poznałam Olafa i on zastąpił ci ojca. Przez te lata sądziłam, że to wszystko co się wydarzyło, nie miało miejsca i sobie to ubzdurałam, momentami jednak w to wierzyłam, aż w końcu trafiłaś tutaj. Proszę cię, wybacz mi. Byłam w szoku, nie wiedziałam co mam Ci powiedzieć, jak naprawić te błędy które popełniłam. - opowiadała i starała się tym usprawiedliwić.
- To w żaden sposób nie usprawiedliwia twojego zachowania. Wydaje mi się, że to koniec naszej rozmowy. - odwróciłam wzrok.
Szatynka zrozumiała aluzje, wstała z zamiarem wyjścia, lecz przez chwilę stała przed drzwiami jakby bijąc się z myślami, czy czegoś nie powiedzieć, jednak ostatecznie zrezygnowała z tego i wyszła. Jak tylko to zrobiła, odetchnęłam z ulgą. Schowałam twarz w dłoniach, a w tym czasie w pokoju zjawił się Matt.
- Naprawdę musiało się to tak potoczyć? - spytał siadając na łóżku.
- Matt, nie mogę udawać, że nic się nie stało. Musi zrozumieć, że mnie cholernie zraniła. O pojednaniu na razie nie ma żadnej mowy, nie chce jej widzieć. - odparłam zła, że trzyma jej stronę, a nie moją.
Na moje i również jego szczęście, nie skomentował moich słów i po prostu zmienił temat, za co mu byłam niezmiernie wdzięczna zważywszy na to, że nie chciałam się z nim spierać.
- Za niedługo masz egzaminy. Jak ci idzie nauka? - zapytał uważnie mi się przyglądając.
- Nie jest źle, większość rzeczy rozumiem, nad niektórymi tylko muszę trochę przysiąść, ale myślę, że nie będzie najgorzej. Powinnam je zdać. - odparłam.
Egzaminy miały odbyć się pod koniec roku szkolnego, były czymś w rodzaju próbnej matury, tylko zdecydowanie lżejszy, a przynajmniej jeśli chodzi o ten na pierwszym roku. Z każdym rokiem materiału przybywało coraz więcej i pod koniec czwartej klasy obywał się już taki egzamin na serio, z całych czterech lat nauki. Czy się go bałam? Może trochę, jednak uznałam, że na razie nie ma co się przejmować takimi odległymi rzeczami. Miałam sporo czasu na naukę.

CZYTASZ
Angels
FantasyHistoria o pozornie zwykłej dziewczynie, która okazuje się być kimś zdecydowanie ważniejszym dla świata. Kimś o wiele potężniejszym niż ktokolwiek mógłby sobie nawet wyobrazić. Czy szesnastolatka z problemami pogodzi się ze swoim przeznaczeniem i u...