31 maj 2017r.
Środa 15:00Obudziłam się. Znajdowałam się w sali szpitalnej. Nikogo ze mną nie było, więc usiadłam i odpięłam od siebie kroplówkę, a następnie wyszłam szybko z sali, kierując się do pokoju Matt'a. Musiałam mu opowiedzieć o wszystkim i to jak najszybciej, nie było czasu do stracenia. Kiedy weszłam do jego pokoju bez pukania, odwrócił się w moją stronę i gdy zorientował się, że to ja, natychmiast wstał.
- Lara, co ty tutaj robisz? Powinnaś leżeć. - podszedł do mnie i przyglądał się jakbym została właśnie postrzelona.
- Nic mi nie jest, jak widać umiem stać, a nawet biegać. Musimy jak najszybciej spotkać się z Deville. - odparłam, a następnie przeszłam do swojego pokoju i zaczęłam się przebierać, nie przejmując się obecnością strażnika, bo były ważniejsze sprawy niż to, że mężczyzna widział mnie pół nagą.
- O co chodzi? - zapytał, widząc, że sprawa jest naprawdę poważna.
- Wyjaśnię Ci kiedy znajdziemy się w gabinecie, nie chce tego powtarzać dwa razy. - powiedziałam wkładając na siebie czarną koszulkę na ramiączkach, czarne legginsy oraz botki na wysokim obcasie, a do ręki wzięłam skórzaną kurtkę i pociągnęłam Matt'a do wyjścia.
Niemalże biegliśmy, więc dotarcie do gabinetu Deville trwało może z minutę. Nie pukałam, po prostu weszłam wiedząc, że nikt nie będzie miał mi tego za złe kiedy poinformuję wszystkich o sytuacji.
- Co to ma...
- Przepraszam za wtargnięcie, ale sytuacja jest poważna. Wiem kto jest odpowiedzialny za atak na Akademię i wiem dlaczego bariery zawiodły. - przerwałam jej.
Kazałam jej usiąść, a następnie zaczęłam opowiadać o spotkaniu z ojcem i o tym co mi powiedział. Oboje byli w szoku, nie wiedzieli co powiedzieć i zaczęli się zastanawiać, co dalej robić. Ja sama także nie wiedziałam od czego powinniśmy zacząć, więc zostawiłam wszystko tej dwójce.
- Przede wszystkim musimy powiadomić wszystkie Akademie. Jeśli rzeczywiście jest tak jak powiedział ci Archanioł Michał, wszystkie Akademie są zagrożone. - pierwszy odezwał się brunet, a kobieta się z nim zgodziła.
Zawołała kogoś kto miał poinformować Clayton'a o wdrążenie lockdown'u, wszyscy uczniowie mieli spotkać się w sali przydziału, gdzie miało zostać to ogłoszone, a następnie sięgnęła po telefon i zadzwoniła do kogoś kto miał natychmiast poinformować inne Akademie.
Po chwili w całym budynku rozległ się alarm, informujący o pilnym zebraniu wszystkich na apel. Kobieta kazała nam przejść już do sali przydziału, co zrobiliśmy niezwłocznie.- Nie wiem jak mogłam nie zauważyć co się dzieje. Prawie zabiła uczniów Akademii, tyle strażników przez nią zginęło. Zabiła mi przyjaciółkę. - w głowie miałam chęć zemsty, jednak wiedziałam, że to nie o to tu chodzi.
Jeśli rzeczywiście tylko ja mogłam ją pokonać, musiałam chronić wszystkich. Musiałam ją pokonać, by zapewnić innym bezpieczeństwo. To było najważniejsze.
- Nie obwiniaj się o to. Nie mogłaś tego zauważyć, przecież cię od siebie odepchnęła, to samo Sam. Nic nie mogliśmy zrobić. Była zazdrosna o to, że jesteś wyjątkowa, że nagle zrobił się wokół ciebie szum i zazdrosna, że jestem twoim strażnikiem i spędzamy ze sobą więcej czasu. - próbował mnie pocieszyć.
Szybkim krokiem szliśmy w tłumie innych uczniów i nauczycieli, którzy kierowali się do sali. Nie wiedziałam, co Deville zamierza im powiedzieć, miałam nadzieję, że nie wspomni nic o mnie.
- Gdybym nie opowiadała jej o Sofii, nie wiedziała by o niej i nie zabiłaby jej. Zresztą, już nieważne, później będę o tym myśleć, teraz lepiej oboje skupmy się na tym co się dzieje. - weszliśmy do sali i znaleźliśmy w tłumie Sam'a i Macy, którzy zajęli nam miejsca.
- Co się dzieje? Wiecie coś? - spytała brunetka jak tylko zajęliśmy miejsca obok nich.
- Caroline. Przeszła na stronę demonów, to ona jest odpowiedzialna za atak na Akademie. - wyjaśniłam po krótce.
- Co?! - obydwoje krzyknęli, myśląc, że żartuję.
Chciałam zacząć im to wyjaśniać, opowiedzieć dokładnie wszystko, jednak nie było mi to dane, bo do sali weszła Deville i stanęła na samym środku. Wszyscy obecni uciszyli się natychmiast.
- Witam! Zwołałam tutaj wszystkich by ogłosić całkowity lockdown Akademii. Nikt nie wychodzi z budynku pod żadnym pozorem, chyba, że ja tak zarządzę. Wszyscy znajdujemy się w ogromnym niebezpieczeństwie, dlatego liczę, że potraktujecie sprawę bardzo poważnie! Zapewne zastanawiacie się z jakiego powodu podjęłam taką decyzję. Otóż z przykrością muszę powiedzieć, że Caroline Wilson jest współwinna ataku na szkołę i od stanowi dla nas zagrożenie, dlatego jeśli uda jej się jakimś sposobem dostać tutaj i ktokolwiek ją zobaczy, ma natychmiast uciekać. Sytuacja jest tak samo poważna jak wtedy kiedy nastąpił atak, dlatego proszę was byście po lekcjach i treningach od razu kierowali się do pokoi. Nie zabronię wam spotykać się ze znajomymi, dlatego jakiekolwiek spotkania, które będą się odbywać, mają mieć miejsce na stołówce lub w pokojach. Biblioteka oraz całą reszta będzie zamknięta, wprowadzona będzie godzina policyjna, po której absolutnie nie będzie można poruszać się po szkole. - w trakcie tej wypowiedzi, dołączył do nas spóźniony Nathan - Liczę, że zachowacie się odpowiedzialnie. Uczulam was jeszcze raz by przestrzegać zasad! A teraz dziękuję za uwagę. Możecie wrócić do swoich zajęć. Jutro na lekcjach nauczyciele poinformują was o wszystkim. Dziękuję za uwagę i do zobaczenia. - pożegnała się, a następnie zawołała mnie i skierowała się do wyjścia.
Razem z przyjaciółmi dogoniłam ją. Musiałam wiedzieć, co będzie dalej.
- Akademie zostały poinformowane, wszystkie wprowadzają lockdown. Laro, chciałabym poprosić cię byś również została i starała się wrócić do swoich zajęć, jednak nie mogę tego zrobić. Jesteś niestety jedyną osobą, która może nam pomóc, dlatego bądź gotowa w każdym momencie. - ostrzegła z niechęcią.
- Dobrze Pani dyrektor. Mogę jeszcze coś zrobić? - spytałam z nadzieją.
- Nie Laro. Gdyby nie sytuacja, napewno nie pozwoliłabym Ci się tak narażać, dlatego po prostu postaraj się wrócić do swoich zajęć, a mi zostaw resztę i czekaj, aż cię nie wezwę. Wybaczcie, ale muszę już iść, zobaczyć czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. - odparła, a później pożegnała się z nami i ruszyła w swoją stronę.
My za to udaliśmy się na stołówkę. Byłam strasznie głodna, więc wzięłam sobie szybko coś do jedzenie, a potem dołączyłam do przyjaciół, którzy mieli mnóstwo pytań, na które Matt był skazany odpowiadać, gdyż ja jadłam swój posiłek. Wszyscy zastanawiali się, jak Caroline przerwała bariery, więc to również musiał im tłumaczyć. Mogła to zrobić za pomocą swoich mocy oraz prawdopodobnie pomocy jakiegoś narzędzia podarowanego jej przez demona.
- Co jeśli dostanie się do nas? Nie będziemy mogli schronić się w innej Akademii, bo przecież tam też nie będziemy bezpieczni na długo, a ciągłe odnawianie bariery jest bezsensowne, jeśli i tak będzie niszczona. - powiedziała zmartwiona brunetka.
- Jeśli się tutaj dostanie będę z nią walczyć. Sami słyszeliście, nie mam innego wyjścia. - mruknęłam.
- Przecież to jest niebezpieczne, musi być na to inny sposób! - odezwał się blondyn, równie zmartwiony co blondynka.
- Jeśli ojciec twierdzi, że nie ma innego sposobu, to znaczy, że go nie ma. Musimy sobie z tym poradzić tak. - oznajmił Sam, przytulając swoją dziewczynę.
Sam miał rację. Nie było innego sposobu i ja musiałam zrobić to co właściwe bez względu na to czy miałabym to przeżyć czy nie. Musiałam ich ochronić.
CZYTASZ
Angels
FantasyHistoria o pozornie zwykłej dziewczynie, która okazuje się być kimś zdecydowanie ważniejszym dla świata. Kimś o wiele potężniejszym niż ktokolwiek mógłby sobie nawet wyobrazić. Czy szesnastolatka z problemami pogodzi się ze swoim przeznaczeniem i u...