36

339 24 0
                                    

30 maj 2017r.
Wtorek 19:00

- Nic mi nie jest. Zjem tego batonika i mi przejdzie. - odparła nastolatka otwierając czekoladowego batonika, który kupiła chwilę wcześniej w pobliskim sklepie, by chociaż trochę dodał jej sił.

- Dowiedzieliśmy się czegoś, więc powinniśmy teraz wracać do reszty. - stwierdził brunet i zaczął kierować się w stronę parku, w którym mieli poczekać na strażników, którzy już zostali poinformowani o sytuacji i zostało im przesłane zdjęcie demona, który odwiedził Caroline w hotelu.

- Zastanawia mnie jak on ją znalazł. Skąd znał jej fałszywe dane? Myślisz, że go zabiła? W sensie, na nagraniu nie widać, żeby wychodził z hotelu. - w jej głowie krążyło mnóstwo pytań, bez odpowiedzi.

- Nie wiem, może. Jednak nie wiem czy dałaby radę, skoro oboje widzieliśmy ją na treningu, ledwie sobie radziła. Coś musiała zrobić skoro wyszła z tego cało. Co do tego demona, może dostał jakąś wiadomość od kogoś, nie wiem. Miejmy nadzieję, że to się wkrótce wyjaśni, a na razie lepiej nie używaj już dzisiaj mocy, tak na wszelki wypadek. - powiedział.

- Nie przesadzaj, zdarza mi się przecież korzystać więcej z mocy niż przed chwilą, także to nic. - stwierdziła, starając się go uspokoić.

Czuła, że zaczyna mu w pewnym sensie odbijać. Martwił się o nią, jednak nastolatka wiedziała, że po takim znikomym użyciu magii nic jej nie będzie, a zawroty głowy szybko przejdą i siły jej wrócą.

- Proszę cię, zrób co mówię. - poprosił nawet na nią nie patrząc.

Dziewczyna przewróciła oczami, a następnie ruszyła w stronę kosza, by wyrzucić papierek po batoniku. Zdążyła się wtedy przyjrzeć parkowi, w którym się znajdowali i uznała, że gdyby nie sytuacja, zapewne zachwycała by się nim oraz pięknem czystym niebem. Brakowało jej trochę tej normalności, kiedy to jeszcze żyła jak normalna nastolatka, spotykała się z Sofii i jej chłopakiem, w którym była przez jakiś czas zakochana. Zastanawiała się nad tym, czy kiedykolwiek będzie żyła choć w minimalnym stopniu tak samo jak wtedy. Prawdopodobnie nie. Była córką Archanioła Michała, miała być chroniona przez całe życie, co oznaczało spędzanie czasu ze strażnikami na każdym kroku, kiedy to już ukończy Akademię. Jedyne co podobało jej się w tym wszystkim to to, że poznała swoje przyrodnie rodzeństwo oraz Macy, Matt'a i Nathan'a, odkryła drzemiącą w niej moc oraz miała zapewniony dom, w którym miała zamieszkać po szkole oraz pieniądze. Cóż, zawsze nawet w najgorszej sytuacji można znaleźć jakieś plusy. Widocznie tak musiało być. Nastolatka powoli godziła się z tą wizją i poprawiała sobie humor tym, że kiedy ukończy szkołę będzie mogła chodzić gdzie chce, oczywiście z towarzystwem strażników, ale zawsze to coś. Pocieszał ją fakt, że przynajmniej jednym z tych strażników był Matthew.
Zagubiona w myślach, straciła czujność i nie zauważyła, że ktoś się do niej zbliża. Była to nastolatka z czarnymi oczami, mniej więcej w jej wieku, pół demon, którego Matt od razu rozpoznał i odepchnął Larę do tyłu, a następnie zaatakował. Białowłosa przez chwilę przyglądała się ich walce, zdecydowanie jej strażnik wygrywał, lecz po chwili dostrzegła, że z ciemności wyłaniają się inne postacie. Od razu wyciągnęła swój sztylet i starała się jak mogła, obronić się. Matt kończąc z pół demonem, przejął na siebie trzech innych, a Lara zajęła się pozostałą trójką. Był ciężko, a żadne z nich nie miało chwili by wezwać strażników do pomocy. Nastolatka zwinnie unikała ciosów oraz atakowała jak tylko potrafiła, pozbyła się jednego, nie zabiła go, ale pozbawiła go przytomności, dlatego od razu skupiła się na pozostałej dwójce, gdyż ich towarzysz w każdej chwili mógł się obudzić. Matthew również sobie radził, pozbawił życia już dwójki, a teraz starał się zabić ostatniego napastnika, co jakiś czas sprawdzając co z jego podopieczną. Żałował, że zgodził się na jej wyjazd z nimi i naraził ją tym samym na takie niebezpieczeństwo. Obiecał sobie, że cokolwiek by się nie stało, następnym razem zatrzyma nastolatkę w Akademii, choćby miał zamknąć ją w schronie i wypuścić dopiero po swoim powrocie. Aktualnie jednak pocieszał go fakt, że widział iż nastolatka sobie świetnie radzi i załatwiła kolejnego napastnika. Kiedy brunet rozprawił się ze wszystkimi napastnikami, tak samo zresztą jak Lara, zauważył, że z ciemności wyłania się postać. Był to mężczyzna z nagrania. Matt schował za sobą nastolatkę, musiał ją chronić za wszelką cenę. To nie był już jakiś tam pół demon, a prawdziwy demon. Nie wiedział kim on jest, gdyż demony miały kilka swoich twarzy.
Mężczyzna, wyglądający na czterdziestolatka z czarnymi jak smoła włosami oraz oczami, wysoki, ubrany całkowicie na czarno, wyglądał zdecydowanie groźnie, przez co Lara, zaczęła się bać. Wiedziała, że to już nie są przelewki, dlatego nie kłóciła się z Matt'em i stała jak najdalej, w bezpiecznym miejscu, kiedy brunet atakował demona. Niestety ten zwinnie odpierał ciosy, a następnie machnął ręką i odrzucił go na dobre dwa metry. Strażnik szybko się pozbierał, lecz zaraz obok niego pojawiło się jakieś pięć pół demonów, którymi musiał się zająć. Tymczasem demon zaczął zbliżać się do przestraszonej nastolatki, która przygotowała się na każdą ewentualność. Dostrzegła, że mężczyzna ma zamiar zrobić jej dokładnie to samo co Matt'owi, więc szybko odepchęła atak swoją mocą. Demon tylko się uśmiechnął i dalej szedł w jej stronę z szyderczym uśmiechem.

- Lara Jefferson. Miło cię wreszcie spotkać. Obawiałem się, że nigdy do tego nie dojdzie, a tu proszę. - jego głos był przerażający, jednak nastolatka wzięła głęboki oddech i starała się odepchnąć od siebie strach jaki czuła i skupić się w pełni na walce, która była nieunikniona.

Matt w dalszym ciągu walczył z posłańcami demona, zdołał zabić tylko jednego z nich i musiał pokonać jeszcze pozostałą czwórkę, co nie było wcale łatwe.
Nastolatka widząc to kątem oka, postanowiła wziąść sprawy w swoje ręce. Sztylet w jej dłoni lśnił pięknym anielskim blaskiem, z którego biła ogromna moc, jednak nie mogła polegać tylko na nim. Użyła więc mocy niebiańskiego ognia, którego kule skierowała w stronę demona, lecz ten zdołał zrobić unik, a następnie rzucił się na nastolatkę. Był silny, nawet bardzo, aczkolwiek Lara starała skupić się na tym by wykorzystać jakiś słaby punkt, który demon napewno miał. Udało jej się zranić go w ramię, przez co głośno krzyknął i rzucił się na nią z podwójną siłą, przez co ledwie sobie radziła. Użyła powietrza, jednak to również jej nie pomogło. Sytuacja u Matt'a także nie wyglądała za kolorowo. Mężczyzna zaczął nawet używać swojej magii, by szybciej pokonać przeciwników, lecz to polepszało jego sytuację tylko trochę.
Lara wiedząc, że mogą przegrać, wzięła głęboki oddech, a następnie poczuła jak wypełnia ją ogromną energia, która przechodzi również do miecza. Rzuciła się na demona i zaczęła go atakować starając się korzystać, że wszystkich umiejętności jakie posiadała i z pomocą sztyletu podarowanego jej przez ojca. Demon był zaskoczony jej siłą, co dało nastolatce przewagę. Wykonała kilka uników, zraniła demona kilka razy, a następnie kopnęła go z całej swojej siły, przez co stracił równowagę i przytrzymując go powietrzem, zadała mu śmiertelny cios prosto w serce. Oczy mężczyzny otworzyły się szeroko, a jego krzyk dotarł również do strażników znajdujących się w pobliżu, którzy od razu ruszyli w stronę hałasu.
Białowłosa nie wyjmowała sztyletu z jego piersi jeszcze przez dłuższy czas chcąc mieć pewność, że nie żyje, a w tym samym czasie na pomoc Matt'owi przybyli inni strażnicy i szybko rozprawili się z pół demonami. Brunet szybko znalazł się przy nastolatce i z zaskoczeniem zauważył, że ciało demona zniknęło.

- Lara, wszystko dobrze? Jesteś cała? - zapytał odwracając ją w swoją stronę, jednak w tym momencie dziewczyna spojrzała na niego zamglonym wzrokiem, upuściła swoją broń i straciła przytomność, padając prosto w ramiona mężczyzny.

Angels Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz