21

425 20 0
                                    

26 kwietnia 2017r.
Środa 11:15

Od rana byłam na nogach. Razem z Matt'em stwierdziliśmy, że dobrze by było trochę poćwiczyć, żeby nie wyjść z formy i żeby też się nie nudzić. Od szóstej do dziesiątej siedzieliśmy na dworze i trenowaliśmy do upadłego, a kiedy zabrakło nam jakichkolwiek sił wróciliśmy do pokoju. Mieliśmy tylko jedną łazienkę do dyspozycji, więc musieliśmy zdecydować kto pierwszy się wykąpie. Długo nam to nie zajęło, gdyż mężczyzna uznał, że może zaczekać i mogę iść pierwsza. Nie spierała się i po prostu poszłam się wykąpać. Nie chciałam zajmować łazienki zbyt długo dlatego jak najszybciej się umyłam, wytarłam, nabalsamowałam ciało kremem o zapachu czekoladowym i miałam się zacząć ubierać, kiedy uświadomiłam sobie, że zapomniałam zabrać ubrań z garderoby. W pierwszej chwili nie wiedziałam co mam zrobić, miałam tylko ręcznik do dyspozycji i spanikowałam, a w drugiej wzięłam głęboki wdech, zawinęłam ręcznik na tyle by zakrywał to co powinien, uchyliłam drzwi i zawołałam bruneta.

- Coś się stało? - natychmiast usiadł na łóżku na którym przed chwilą leżał.

- Wiesz... Tak jakby zapomniało mi się zabrać ubrań z garderoby. Czy mógłbyś... - zaczęłam mając nadzieję, że mężczyzna zorientuje się o co mi chodzi i po prostu uratuje mnie z opresji.

Od razu zrozumiał, pokiwał głową i udał się do garderoby. Stałam tak w drzwiach i zastanawiam się czy kiedykolwiek byłam bardziej zażenowana niż w tym momencie. Nie zajęło mu dużo wygrzebanie jakichś ciuchów, bo po niecałej minucie znalazł się spowrotem przede mną i podał mi ubrania. Zanim jednak je wzięłam dostrzegłam, że brunet lustruje mnie wzrokiem od góry do dołu, a na końcu zatrzymał się na oczach i tak staliśmy przez chwilę póki się nie otrząsnął. W tym samym momencie zabrałam trzymane przez niego, podziękowałam mu i zamknęłam drzwi.

- Co to do cholery było? - zapytałam ledwie słyszalnie samą siebie oparta o drzwi.

Pokręciłam głową, żeby się otrząsnąć i przejrzałam ubrania jakie mężczyzna dla mnie wybrał. Biała gruba bluza z Fila sięgające mi do połowy uda i biały komplet bielizny.

Podczas ubierania się, zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie zapaść się pod ziemię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podczas ubierania się, zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie zapaść się pod ziemię. Tak trochę bardzo głupio mi się zrobiło, że nawet wybrał mi bieliznę. Bardziej zażenowana być już nie mogłam. Gdy już wreszcie jakimś cudem zdecydowałam się wyjść, starałam się unikać z nim kontaktu wzrokowego, a gdy tylko wszedł do łazienki, poszłam do garderoby z której wzięłam białe buty tej samej marki co bluza i poinformowałam Matthew, że wychodzę do ogrodu. Kiedy tylko otrzymałam odpowiedź zwrotną, zabrałam telefon, wyszłam z pokoju i udałam się do ogrodu. Nie wiedziałam zbytnio gdzie idę, po prostu szłam, aż zatrzymałam się przed posągami Archaniołów, dokładnie takimi samymi jak w NY. Zaczęłam zastanawiać się, jak się ma Sofii. Postanowiłam sprawdzić jej social media. Rzadko to robiłam, ponieważ za każdym razem kończyło się płaczem. Tęskniłam za nią i brakowało mi rozmów z nią. Macy nie mogła mi jej zastąpić mimo, że wydawała się być dobrą przyjaciółką. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy brunetka nie czyta mi w myślach, bo dosłownie po tym jak o niej pomyślałam, pojawiła się obok mnie.

- Oo, hej. Jak tam? - zapytała uśmiechając się promiennie, jednak gdy zauważyła, że jestem przygnębiona spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem - Co się stało Lara?

- Nic takiego. Chodzi o to... Chodzi o to, że tęsknię za Sofii. Nie widziałam jej ponad miesiąc. Brakuje mi rozmów i spotkań z nią. Praktycznie nigdy nie zdarzało nam się na tak długo rozstawać. To znaczy, ja wiem, że ona myśli, że ja nadal tam jestem, żyje tak jak dawniej, jednak ja nie żyje w tej iluzji. Nie wiem co mam zrobić. - spojrzałam w niebo by ukryć moje oczy wypełnione łzami.

Znałam dziewczynę ledwie pięć dni, a już stała się moją przyjaciółką. Nie chciałam jej martwić, jednak bezradność nie dała mi wyboru i musiałam się jej wyżalić. Wiedziałam, że jest osobą godną zaufania, życzliwą, troskliwą, pewną siebie, pełną miłości i radości. Zawsze kiedy kogoś poznawałam potrafiłam stwierdzić, czy dogadam się z nią czy nie. Także teraz czułam, że nastolatka zasługuje na miano mojej przyjaciółki i, że naprawdę jej na mnie zależy. Mimo, że to tylko pięć dni, zachowywałyśmy się jakbyśmy przyjaźniły się od lat. To było niesamowite.

- Oh, Lara. Przykro mi. - przytuliła mnie - Wiem, że jest ci ciężko, bo sama byłam w podobnej sytuacji. Jednak pomyśl sobie, że lepiej żeby była nieświadoma tego wszystkiego, to zapewni jej bezpieczeństwo. Spotykając się z nią, mogłabyś narażać i siebie i ją. Chciałabym ci powiedzieć, że z czasem będzie lepiej, zapomnisz o niej i będziesz żyć dalej, ale tak nie będzie. Musisz sobie z tym poradzić, wiem, że dasz radę, bo jesteś silną osobą. Znamy się tylko od kilku dni, ale wiem, że poradzisz sobie. Jeśli będziesz potrzebowała wsparcia bądź czegokolwiek, ja będę obok. Pomogę Ci zawsze i wszędzie. - obiecała.

- Dziękuję, że jesteś. - ledwie hamowałam łzy.

Nie wiedziałam czym sobie na nią zasłużyłam.

- Jesteś niesamowita. - dodałam na co dziewczyna się zaśmiała i oderwała ode mnie.

- Nie, to ty jesteś niesamowita. Naprawdę. - uśmiechnęła się szeroko, a ja odwzajemniłam jej uśmiech.

Złapała mnie za rękę i poszłyśmy w stronę szkoły. Zauważyłam, że kilka osób także postanowiło się przespacerować po ogrodzie korzystając z poprawiającej się pogody. Na dworze mogło być z kilkanaście stopni, jednak ja w swojej bluzie nie marzłam tak bardzo jak mogłoby się wydawać.

- Tak w ogóle zapomniałabym! Opowiadaj. Widziałam jak się z Sam'em zachowywaliście! - gwałtownie się zatrzymałam, przypominając sobie, że miała o tym porozmawiać z dziewczyną, kiedy tylko nadarzy się okazja, i oto nadeszła.

- Lara, proszę! Ja... My nic... Po prostu... - kompletnie nie umiała się wysłowić co tylko utwierdziło mnie w fakcie, że między nimi mogła być chemia.

- Nie zaprzeczaj. Mam oczy i widzę Macy. - położyłam dłonie na tali i oczekiwałam wyjaśnień.

- Ale między nami naprawdę nic nie ma. My tylko... On... On mi się podoba, okej? I... I tak jakby kiedy przydzielili nas do jednego pokoju, on chciał spać na podłodze, ale się nie zgodziłam i po prostu jakoś wyszło tak, że śpimy w jednym łóżku. Uprzedzając twoje pytanie, nic między nami nie zaszło. Myślę, że... Może on też mnie lubi? Nie wiem. Tak trochę dziwnie mi się o tym rozmawia, jesteś w końcu jego siostrą. - dziewczyna unikała mojego wzroku, prawdopodobnie zażenowana.

- No weź, daj spokój! Jest moim bratem, to fakt, ale my jesteśmy przyjaciółkami tak? Poza tym wydaje mi się, że on też cię lubi. Tak lubi lubi. - stwierdziłam uśmiechając się.

Brunetka podniosła natychmiast głowę słysząc moje słowa. Chyba rzeczywiście coś do niego czuła, tylko zastanawiałam się jak tak szybko zdążyli się w sobie zadurzyć. Ponownie w mojej głowie pojawiło się pytanie odnośnie czytania w moich myślach przez nastolatkę, gdyż od razu odpowiedziała na moje nie wypowiedziane pytanie.

- Naprawdę tak myślisz?! Wiesz... Podoba mi się już od dawna, ale sądziłam, że mnie nie zauważał. Jeśli masz rację to może... Myślisz, że... - gestykulowała tak szybko, iż cud, że mnie nie uderzyła.

- Tak. Myślę, że może wam się udać. Pasujecie do siebie. Szczerze to nawet widzę was jako parę. - wyznałam na co dziewczyna jeszcze bardziej się ucieszyła.

Chciałam coś dodać, jednak w jednej chwili zakręciło mi się w głowie i gdyby dziewczyna mnie nie przytrzymała, zapewne bym upadła. Gdy zawroty minęły zorientowałam się, że nie znajduje się w ogrodzie Akademii w Londynie, a w pokoju Sofii w NY.

Angels Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz