27

349 14 0
                                    

1 maj 2017r.
Poniedziałek 15:20

W Akademii właśnie kończyły się lekcje, nadszedł powrót do normalności, czyli lekcje, treningi na które po ataku kładziono większy nacisk, lecz Lary nadal nie znaleziono. Sam i Macy nie rozstawali się praktycznie w ogóle poza rozdzieleniem się z powodu lekcji w innych klasach, a Nathan co jakiś czas do nich dołączał chcąc dowiedzieć się czy coś wiadomo na temat dziewczyny, która sprawiła, że po raz pierwszy nie martwił się o siebie i zależało mu na kimś poza sobą. Matthew wrócił dopiero o piątej rano i to tylko dlatego, że siłą go oderwano od poszukiwań. Dyrektorka kazała mu się przespać i dopiero po tym iść szukać dalej. Z niechęcią to zrobił, a kiedy się obudził od razu zaczął ponownie szukać nastolatki, nie jedząc nawet śniadania, a w zasadzie to obiadu. Nie chciał tracić czasu. W tym samym czasie Lara przygotowywała się do wyjścia na zakupy i przy okazji również na zwiad, by zorientować się czy gdzieś w pobliżu nie kręcą się strażnicy. Pakując do plecaka miecz podarowany jej przez ojca oraz portfel, poczuła emocje Matt'a, które były na tyle silne, że nie było opcji by ich nie odczuła. Zdążało jej się to czasem, jednak tylko w wyjątkowych sytuacjach kiedy mężczyzna przeżywał jakieś silniejsze emocje. Zawsze to ignorowała, żeby samej nie przejąć tych emocji, jednak teraz nie mogła ich od siebie odsunąć. Brunet był zdenerwowany, zirytowany, czuł się bezsilny. To dało dziewczynie jasno do zrozumienia, że jak na razie nie wpadli na jej trop. Odetchnęła z ulgą, aczkolwiek czuła się winna. Sądziła, że zapewne Macy, Sam no i Matt byli zmartwieni jej ucieczką. Tak samo zresztą jak jej matka. Emocje zaczęły się w niej zbierać, dlatego natychmiast je od siebie odepchnęła, by jej nie przygniotły, ubrała się w beżową koszulkę z długim rękawem oraz szare obcisłe jeansy i czarne botki na wysokim obcasie, a na końcu ubrała skórzaną kurtkę, po czym wzięła klucz, zarzuciła plecak na plecy i wyszła z pokoju, później oczywiście go zamykając. Od tamtego momentu uważnie obserwowała swoje otoczenie. Nie miała zbytnio wyjścia jeśli nie chciała dać się złapać. Do centrum handlowego miała czterdzieści minut drogi autobusem. Zakupy zawsze były dla niej przyjemnością, jednak tego dnia były katorgą. Musiała mieć oczy dookoła głowy, obserwować czy gdzieś obok nie znajduje się jakiś strażnik bądź gorzej, demon. Nie mogła w spokoju oglądać ubrań i nawet ich przymierzać, gdyż bała się, że gdzieś tam czeka na nią pułapka. Starała się jak mogła, zachowywać normalnie, bez rozglądania na wszystkie strony, ale kiedy przestało jej to wychodzić, po prostu zebrała kilka ubrań, które zabrała za sobą do szatni, przymierzyła i kiedy stwierdziła, że są w porządku, udała się do kasy i je kupiła. Po zabraniu ich, uświadomiła sobie, że nie przemyślała jednej rzeczy. Gdyby ktoś ją napadł, nie mogła walczyć z tymi torbami. Zatrzymała się więc w łazience, schowała tyle ile się dało do plecaka, rękojeść miecza wsunęła sobie za pasek spodni i dzięki temu wszystkiemu miała wolne ręce. Dziękowała Bogu, że nie kupiła zbyt wiele i plecak był bardzo pojemny. Wyrzuciła dwie torby do kosza i ruszyła w drogę powrotną do hotelu.

Macy siedziała przy biurku i odrabiała lekcje, a przynajmniej próbowała. To, że po Larze nie było nawet ślady niepokoiło ją i nie pozwalało się na niczym skupić. Obok niej siedział Sam, który również odrabiał lekcje, szło mu znacznie lepiej niż brunetce. Dziewczyna w końcu nie wytrzymała i wstała szybko z krzesła.

- Nie mogę tak dłużej! Cholera, nie wytrzymam! Jak tak dalej pójdzie to zwariuje! - zaczęła krzyczeć.

Czuła się strasznie źle z tym, że nie mogła nic zrobić poza czekaniem na jakiekolwiek wieści. Dobijał ją też fakt, że nie przewidziała ucieczki przyjaciółki. Mówiła sobie, że przecież mogła coś zrobić, napewno by ją zatrzymała, chociaż doskonale wiedziała, że Lara i tak by uciekła, znalazłaby na to sposób.

- Macy proszę, uspokój się. Nie możesz ciągle o tym myśleć. Wiem, że Ci ciężko, mi też jest, ale nie możemy o tym myśleć, bo w istocie, zwariujemy. Spróbuj chociaż na chwilę skupić się na czymś innym, jak na przykład na lekcjach. Jeśli chcesz możemy obejrzeć jakiś film, pójść na spacer, potrenować, położyć się spać, czy cokolwiek tam sobie zapragniesz. - chłopak również wstał.

- Ale ja chce Larę spowrotem. - przystanęła i ledwie hamowała łzy.

Patrzyła w podłogę i myślała o tym, co będzie jeśli dziewczyna nigdy się nie znajdzie. Co ona ze sobą zrobi? Nie były połączone więzią, jednak obydwie były swego rodzaju bratnimi duszami. Obydwie odczuwały tęsknotę za sobą.

- Wiem Macy, ja też tego chce. - podszedł do nastolatki i przytulił ją - Wróci, słyszysz? Musi. - odparł chłopak próbując ją pocieszyć, a następnie zupełnie nieoczekiwanie lekko odsunął ją od siebie, uniósł jej podbródek i delikatnie pocałował.

Macy odwzajemniła pocałunek. Potrzebowała tego w tamtej chwili chyba bardziej niż tlenu. Ten nieoczekiwany gest podniósł ją na duchu, pomógł się nieco uspokoić i skupić na czymś innym niż Lara. Para oderwała się od siebie dopiero po dłuższej chwili, lecz nawet wtedy nie odsunęli się od siebie tylko stali przytuleni do siebie. Potrzebowali tego oboje.

W tym samym czasie Lara patrolowała teren zanim weszła do hotelu. Chciała mieć pewność, że nikt jej nie znajdzie, dlatego trzymała się w pobliżu hotelu, ale nie dokładnie obok niego, kilka przecznic dalej. Podziwiała piękne budynki wokół, dzieci bawiące się na placu zabaw pomimo, że było już po osiemnastej, więc zapewne za chwilę miały zostać zawołane przez rodziców do domu, oraz park którym postanowiła się przejść i nim dotrzeć do hotelu, gdy już uznała, że jest bezpiecznie. Słońce już pomału zachodziło, co dawało fantastyczny efekt. Nastolatka żałowała, że nie ma teraz ze sobą telefonu bądź aparatu. Zatrzymała się tylko na chwilę przy dużym drzewie, podziwiając zachód słońca i czyste, błękitne niebo. W parku nie było już wielu ludzi, jedynie pary, które postanowiły się udać na romantyczny późniejszy spacer. Larze na widok jednej z nich wspomniał się Nathan, ale zaraz później pojawił się także Matthew. Wspominała jak to pomimo kilku kłótni, świetnie się dogadywali. Brakowało jej go trochę. Nie lubiła się kłócić z brunetem jednak czasami potrafił ją doprowadzić do szału. Zaczęła myśleć o ich ostatniej rozmowie, a w zasadzie to nawet nie można było tego nazwać rozmową. Żałowała, że rozstali się w taki sposób. Wiedziała, że jeśli kiedykolwiek wróci do Akademii bądź kiedy dojdzie do ponownego spotkania z mężczyzną, napewno sporo jej wygarnie, będzie wściekły i znowu się pokłócą. To było nieuniknione i ona to wiedziała. Przez te rozmyślanie dziewczyna nawet się nie zorientowała, że została zauważona przez dwóch strażników, którzy już do niej kroczyli. Nastolatka otrzasnęła się, lecz zbyt późno. Złapali ją, więc zaczęła się szarpać. Kopnęła jednego strażnika, który stracił równowagę jednak szybko ją odzyskał, a drugi przez odepchnięcie dziewczyny cofnął się. Wykorzystała ten fakt i uderzyła go z całej siły swoją głową jego przez co pojawiły się mu mroczki przed oczami i poluźnił uścisk, dzięki czemu Lara się wyrwała. Nie chciała z nimi walczyć, dlatego ruszyła pędem przed siebie w zupełnie innym kierunku niż znajdował się hotel. Strażnicy natychmiast ruszyli w pościg za nią, wzywając oczywiście innych. Dziewczyna biegła, starała się ich zgubić w wąskich uliczkach, później między ludźmi, a następnie zaczęła dosłownie przeskakiwać mur. Na jej nieszczęście, strażnicy radzili sobie doskonale i wcale nie zwalniali tempa, dlatego postanowiła zaciągnąć ich w kolejną uliczkę. Kiedy już stało się tak jak nastolatka chciała, stanęła i między sobą a strażnikami stworzyła ognisty mur oraz wywołała silny wiatr, który rozwiał wokół nich pełno drobnych pyłków z ziemi, przez co strażnicy przez chwilę zupełnie nic nie widzieli. Lara wykorzystała moment i zniknęła im z oczu. Biegła dalej, nie zatrzymywała się. Nie, dopóki nie miała pewności, że jest bezpieczna.

Angels Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz