18

424 25 1
                                    

23 kwietnia 2017r.
Niedziela 6:50

Stanęłam jak wryta. Widok z kamery zdecydowanie nie oddawał widoku rzeczywistego. Wszędzie walały się ciała, to strażników to demonów. Wyciągnęłam swój miecz, który dzięki Bogu miałam ze sobą i zaczęłam walczyć z demonami, które zaczęły się na mnie rzucać. Musiały wyczuć moją anielską aurę. Nie skupiłam się jednak na tym, lecz na znalezieniu Matt'a. W najgorszym wypadku przewidywałam użycie niebieskiego ognia, jednak tylko w ostateczności, gdyż gdybym użyła go na taką skalę, mogłabym się całkowicie wyczerpać i nie mieć sił do dalszej obrony. Na początku jakoś sobie radziłam, później było trudniej, tym bardziej, że byłam sfrustrowana tym, iż nie mogłam znaleźć swojego strażnika. Nie wiem ile udało mi się zabić demonów... Pięć, dziesięć, dwadzieścia? Nie liczyłam, bo nie było na to czasu. Każdy strażnik jakiego mijałam dzielnie walczył, jednak wszyscy byli osłabieni. Walczyli przez dobre trzy godziny. Musieli być wyczerpani. Chciałam im dodać trochę siły. Demonów nie było już tyle ile na początku, teraz zostało jakieś pięćdziesiąt, a strażników było może jakichś piętnastu. Starałam się zabić ich jak najwięcej, żeby ułatwić strażnikom sytuację, jednak mimo wszystko w pewnym sensie musieli radzić sobie sami. Po około piętnastu minutach walki zaczęłam odczuwać lekkie zmęczenie, aczkolwiek przestałam zwracać na nie uwagę w momencie gdy zobaczyłam jak demon rzuca się na Matt'a i powala go na ziemię, a następnie przebija go swoim mieczem. Usłyszałam przeraźliwy krzyk. To ja krzyczałam. Robiłam sobie drogę do mężczyzny zabijając w mgnieniu oka wszystkie demony jakie stanęły mi na drodze. Ostatnim z nich był napastnik bruneta. Był silny, silniejszy od innych jednak temu również dałam radę. W końcu znalazłam się przy strażniku. Starałam się mieć oczy do okoła głowy, lecz jak na razie żaden demon nie interesował się nami.

- Hej. Matt, obudź się. Popatrz na mnie, powiedz coś. - prosiłam ze łzami w oczach.

- Co... Co Ty... Tu robisz? U... Uciekaj. - ledwie go słyszałam, jednak doskonale rozumiałam.

- Nie ma opcji, nie zostawię cię. - pokręciłam głową pozwalając łzom płynąć.

Spojrzał na mnie i uniósł swoją dłoń, którą resztami sił otarł mi łzy.

- Lara, musisz żyć. Idź... Idź... - prosił, a w zasadzie wręcz błagał.

Nie mogłam go zostawić. Złapałam go za rękę. Czułam, że ulatuje z niego życie. Zaczęłam gorączkowo zastanawiać się co mogę zrobić. Sytuacji nie poprawił w żadnym stopniu demon, który się na mnie rzucił, aczkolwiek po sekundzie był już martwy. Spojrzałam spowrotem na Matt'a. Pomyślałam tylko, że nie mogę pozwolić mu umrzeć. Ponownie złapałam go za rękę i zamknęłam oczy. Myślałam tylko o tym, że on musi żyć. Stał się cud. Gdy otworzyłam oczy, dokładnie widziałam jak rana powoli się goi, aż w końcu znika. Nie wierzyłam w to co zobaczyłam. Myślałam, że to jakieś halucynacje wywołane szokiem, lecz to nie było to. Już miałam odezwać się do mężczyzny, kiedy to oberwałam czymś w głowę. Upadłam. Nie miałam siły się podnieść. Widziałam jak wokół mnie i mojego strażnika zbierają się demony. Dostrzegłam, że jeden z nich ma zamiar zadać śmiertelny cios Ross'owi, który jeszcze nie odzyskał w pełni sił. Nie miałam wyjścia. Musiałam użyć jedynej broni, która mogła nas ocalić. Krzyknęłam i z moich rąk wybuchnął ogromny płomień niebieskiego ognia. Widziałam, że rani wszystkich oprócz strażników. Nie chciałam mieć ich na sumieniu. Przez dobrą minute utrzymywałam resztkami siły ogień tak by spalił demony na popiół. Zaczęłam trącić przytomność, jednak wiedziałam, że nie groziło nam już niebezpieczeństwo. Byliśmy bezpieczni, bo ogień zabił demony. Usłyszałam krzyki i ostatnie co widziałam, to jak ktoś do nas podbiega i wola moje imię. Później nastała ciemność.

...

Wreszcie ujrzałam coś więcej niż tylko ciemność. Miałam wrażenie, że siedzę w niej sama już od kilkunastu godzin, które zapewne były tylko minutami. Przede mną pojawiło się rażące światło, a później wyłoniła się z niego postać. Był to mężczyzna w wieku może trzydziestu lat. Miał białe włosy, błękitne oczy, był bardzo wysoki i ubrany cały na biało w coś co przypominało mi garnitur. Zdałam sobie dopiero po chwili, że przecież ja go znam.

Angels Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz