Gabinet pielęgniarki[JosukeXReader]

798 86 32
                                    

Josuke stanął przed drzwiami do gabinetu pielęgniarki i zapukał. Poczekał na zaproszenie i wszedł do środka. Młoda pielęgniarka w białym uniformie i spiętych włosach, siedziała za biurkiem. Widząc w jakim stanie jest uczeń, od razu podniosła się do góry.

— Josuke! Nie mów, że znów się biłeś?

Chłopak tylko zawstydzony spuścił wzrok na swoje buty i podrapał się po karku. Słyszał ciche westchnięcie pielęgniarki, która podeszła do niego i złapała jego twarz w swoje dłonie. Zaczęła go porządnie oglądać.

— Już trzeci raz u mnie lądujesz, a nie minęły nawet dwa tygodnie! Siadaj, opatrzę cię.

Chłopak usiadł na krześle i dał pracować pielęgniarce. [Reader] tylko mamrotała do siebie pod nosem czego będzie potrzebować. Wyciągnęła plastry, płyn odkażający i bandaże. Cały asortyment rzuciła na swoje biurko i jeszcze raz przyjrzała się chłopakowi. Rozcięty łuk brwiowy i dolna warga, obity policzek i podrapane całe dłonie, pełne były otarć, a knykcie zdradzały, że jego przeciwnik też musiał nieźle oberwać.

Nalała na wacik trochę płynu i zaczęła obmywać otarcia, Josuke co chwilę cicho syczał z bólu, nieprzyjemne pieczenie nie dawało mu spokoju. Kiedy wacik dotknął jego rany na wardze, delikatnie odsunął głowę.

— Jak będziesz mi uciekać to nic nie zrobię.

— Strasznie piecze, nic nie poradzę.

— A obicie twarzy nie bolało?

Josuke nie odpowiedział, [Reader] złapała za jego podbródek i mocno trzymała żeby czasem znów jej nie uciekł. Starała się być jak najdelikatniejsza, jednak nic nie poradziła, że oczyszczanie ran tak bolało.

Kiedy jego twarz była już opatrzona, a największe rany zaklejone, usiadła obok niego i zajęła się jego dłońmi.

— O co znów poszło?

— Gnębili mojego kumpla.

— Okuyasu? Sądziłam, że sam potrafi się obronić.

— Nie, nie o niego mi chodzi, ostatnio poznałem chłopaka z młodszej klasy. Kilku chłopaków mu dokuczało, więc zainterweniowałem.

— Masz dobre serce, Josuke, ale nie możesz ciągle lądować u mnie w gabinecie.

— Dlaczego? Przeszkadza ci moje towarzystwo?

Oderwała się na chwilę od jego dłoni i spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem, chłopak uśmiechnął się do niej głupio jakby nic złego nie powiedział.

— Jestem od ciebie starsza o jakieś pięć lat.

— Cztery, a ja niczego nie robię, lubię twoje towarzystwo.

— A nie możesz do mnie wpadać bez tych wszystkich otarć i rozcięć?

— Wtedy możesz mnie źle zrozumieć.

— Źle zrozumieć? — [Reader] znów wróciła do dłoni Josuke. — Przecież przychodziłbyś tylko pogadać, może czasem napić się herbaty.

Między nimi zapadła cisza i chociaż [Reader] nie patrzyła na Josuke, była pewna, że on patrzy się na nią, chciała go na tym przyłapać, ale kto wie co się wtedy wydarzy? Oboje udają, że nic się nie dzieje i Josuke tylko przychodzi, aby opatrzyła jego rany, ale żaden inny uczeń nie przychodzi do niej tak często jak on.

Owinęła bandażem jego prawą rękę, która była w o wiele gorszym stanie niż lewa, która potrzebowała tylko dwóch plastrów. Miał takie ciepłe dłonie, [Reader] pozwoliła sobie puścić wodzę fantazji i wyobrazić jak te dłonie ją obejmują. Przyciskają do jego, również ciepłego, ciała i ukrywa przed światem. Uśmiechnęła się delikatnie, tylko tyle może robić, marzyć.

Jeden z niesfornych kosmyków włosów, uciekł z jej koka i opadł na twarz, nim zdążyła cokolwiek zrobić, Josuke zagarnął go ja jej ucho co tylko sprawiło, że na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Oboje wiedzieli, że między nimi coś jest, jakieś dziwne i niewytłumaczalne uczucie, które jest jednocześnie zauroczeniem i przyjaźnią. Wisieli pomiędzy i nie wiedzieli co z tym zrobić.

Josuke zarzekał się, że nie przeszkadza mu różnica wieku, ale tu nie o to chodziło, gdyby [Reader] nie pracowała w szkole, wszystko byłoby łatwiejsze. Jeśli ktoś dowiedziałby się, że mają romans... mogłaby mieć naprawdę spore kłopoty.

— No, gotowe — powiedziała, zawiązując porządnie bandaż, aby czasem się nie zsunął z ran. — Uważaj na siebie i nie bij się tyle.

— Ale wtedy rzadziej będę wpadać.

— Możesz do mnie przychodzić bez żadnych obrażeń. Wiesz, że to mi nie przeszkadza.

— No wiem, ale... nie chcę żeby głupio wyszło.

— Głupio? — [Reader] zaczęła sprzątać ze swojego biurka. — Przecież nic nas nie łączy.

Odwrócona plecami do Josuke, układała bandaże i plastry na półkach. Nie chciała żeby widział jej zawiedzionej miny. Nie mogła już ukrywać sama przed sobą, że bardzo chciała, aby coś między nimi było, ale nie mogli, ona nie mogła na to pozwolić.

Josuke położył swoją obandażowaną dłoń na jej ramieniu, czuła jak przechodzą ją dreszcze, nie mogła, musiała się opanować. Powoli zamknęła drzwiczki szafki i odwróciła się do chłopaka.

Pocałunek był tak nagły, że nawet nie była w stanie zastanowić się co robi. Jej usta nagle znalazły się przy ustach Josuke, a jej ręce oplotły jego kark. Nie myślała zbyt wiele, w ogóle nie myślała, kiedy zobaczyła twarzy Josuke tak blisko swojej, sama do niego przylgnęła, chociaż wiedziała, że to co robiła było skrajną głupotą, zwłaszcza, że drzwi do jej gabinetu nie były zakluczone. Każdy mógł wejść i przyłapać ich na chwili słabości.

Sam uczeń też nie oponował, nie odsunął się czy jej od siebie, pozwolił sobie nawet ją objąć w tali i pogłębić pocałunek. Przycisnął [Reader] do szafli z lekami i opatrunkami, kobieta nie mogła się oprzeć i jej ręce wślizgnęły się pod koszulkę Josuke, dokładnie poznając każdy kawałek jego ciała.

Dzwonek ich przywrócił do rzeczywistości w której ich pocałunek komplikował wiele spraw i nie powinien mieć miejsca. [Reader] oddychało się z trudem, chciała wrócić do miękkich ust chłopaka i zobaczyć co wydarzy się dalej, ale nie mogła. On był uczniem, ona pielęgniarką, jeśli ktoś się dowie, nie tylko straci pracę, ale będzie miała problemy prawne.

Josuke poprawił swoją koszulkę i mundurek. Nie do końca wiedział jak opisać jak się czuł, chociaż pocałunek go totalnie zaskoczył, nie żałował, że to się stało. Marzył o tym od dłuższego czasu, jednak nie miał zamiaru się narzucać [Reader], która sama zrobiła pierwszy krok.

— Lepiej idź już na lekcje — mruknęła poprawiając swój strój.

— Na pewno? Wolałbym trochę odpocząć, wiesz mam zawroty głowy i do tego czuję, że robi mi się nie dobrze — chłopak uśmiechnął się niewinnie.

— To może zadzwonię do twojej mamy, niech zabierze cię do szpitala — droczyła się z nim.

— Od razu szpital? To nie będzie koniecznie, po prostu położę się tam, na kozetce, za tą zasłoną za którą nikt mnie nie zobaczy.

[Reader] pokręciła głową, ten chłopak chyba nie wyobrażał sobie jakie konsekwencje ich czekają jeśli ktoś ich nakryje.

— Sądzę, że ty jako pielęgniarka, powinnaś sprawdzić czy nie mam temperatury, a strasznie tu gorąco — mruknął zsuwając z siebie marynarkę mundurka.

Zniknął za kotarą, [Reader] tylko pokręciła tylko głową, oby tylko nie żałowała tego, że poddała się jego urokowi.

One Jojo ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz