Heavens door[RohanXReader]

1.2K 87 45
                                    

Rohan siedział w swojej pracowni i właśnie kończył dodawać cienie do ilustracji, kiedy usłyszał walenie do drzwi. Jednocześnie ktoś nieustannie wciskał dzwonek, zaniepokojony zszedł na dół, a jego stand był gotowy do ataku.

Spojrzał przez wizjer, kto tak się dobija. Odetchnął z ulgą widząc, że to tylko [Reader], jednak musiało coś się stać, że tak wali. Otworzył jej drzwi na oścież. Zamiast rzucić mu się na szyję i przeprosić za to, że przeszkadza mu w pracy, z całej siły walnęła w jego twarz pięścią. Cios był tak niespodziewany, że Rohan o mało nie upadł.

— Rohan ty gnoju! Jak mogłeś?!

— Co to było!? Bolało!

— Nie wybaczę ci tego!

[Reader] zamknęła drzwi z trzaskiem i rzuciła się na niego. Popychała go i waliła pięściami na oślep. Była na niego wściekła i chciała żeby zapłacić za to co zrobił. Chociaż Rohan nie do końca rozumiał o co jej chodzi. Starał się blokować jej uderzenia, trzymać ręce, jednak [Reader] ciągle mu się wyrywała i zadawała kolejne ciosy.

Rohan potknął się i poleciał do tyłu, a razem z nim [Reader]. Zaczęli się szarpać na ziemi, on chciał obronić swoją twarz przed obrażeniami, a ona chciała go jak najbardziej skrzywdzić. Kiedy w końcu Rohanowi udało się zająć miejsce na górze, przycisnął ręce [Reader] do podłogi i usiadł na jej nogach.

— O co ci chodzi!? Co ty wyprawiasz?!

— Myślałeś, że się nie dowiem!? Użyłeś na mnie Heavens door! — w jej oczach pojawiły się łzy. — Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi! Jak mogłeś mnie czytać!? A może jeszcze coś zapisałeś?

— Skąd to niby wiesz?

— Zapomniałeś, że po tym męczą mnie wymioty? Od wczoraj ciągle siedzę przy misce! Odpowiedź jest oczywista!

— Uspokój się, puszczę cię i wszystko wytłumaczę, dobra?

[Reader] nic nie powiedziała. Wydęła tylko wargi i skinęła głową. Oboje podnieśli się z podłogi i otrzepali. Rohan czuł jak piecze go połowa twarzy i klatka piersiowa, [Reader] nieźle go obiła. Niby to nic poważnego, ale pewnie pojawią się dwa może trzy siniaki. Spojrzał na nią, jej cała wściekłość nagle uleciała i stała przed nim z miną zbitego psa. Nie mógł patrzeć na jej załzawione oczy, jak ona się poryczy to chyba on też.

Wziął wdech żeby opowiedzieć jej co się stało, kiedy nagle [Reader] zgięła się w pół i zwymiotowała tuż przed jego nogami. W ostatnim momencie zdążył odskoczyć żeby nie zostać ubrudzony śmierdzącą mazią. [Reader] otarła usta dłonią, nie chciała robić tego przy Rohanie, jednak to było tak nagłe, że nawet nie zdążyła się ruszyć.

— Chodź, zrobię ci herbaty, a ty umyjesz zęby. Posprzątam to.

Czuł jak [Reader] cała drży. Zaprowadził ją do toalety, dał jej nową szczoteczkę, a sam wziął papierowe ręczniki i mop. Nie mógł przed sobą ukryć, że należało mu się, nie powinien używać Heavens door na niej, obiecał, że nigdy tego już nie zrobi.

Wziął głęboki wdech, naprawdę nie chciał tego robić, ale po tym wszystkim nie wyobraża sobie jeszcze kazać [Reader] tego sprzątać. Szybko wszystko zebrał papierowymi ręcznikami i natychmiast się ich pozbył. Zmył podłogę i uchylił okno, czuł jak przechodzą go dreszcze obrzydzenia, miał dosyć tego dnia, a zapowiadał się tak spokojnie. Miał nadzieję, że skończy do końca rozdział i odpręży się przy jakimś filmie.

Nastawił wodę i przygotował herbatę dla [Reader]. Tak jak lubiła, trzy łyżeczki herbaty i jedna cukru, do tego wycisnął pół cytryny żeby na koniec dodać trochę soku. Do kuchni weszła [Reader], wskoczyła na blat, zawsze tam siadała, kiedy byli w kuchni. Delikatnie machała nogami w powietrzu i bawiła się swoimi palcami, nie patrzyła na Rohana. Wiedział, że to on musi zacząć temat, chociaż bardzo nie chciał. Przez jego wczorajsze tchórzostwo, dzisiaj musiał srogo płacić.

Woda w czajniku zaczęła się gotować, Rohan zalazł herbatę wrzątkiem, delikatnie zamieszał i dodał soku z cytryny. Podszedł do kubkiem do [Reader] i postawił obok niej. Nawet teraz na niego nie spojrzała. Wziął głęboki wdech, chciał mieć to już za sobą.

— Przepraszam, tak użyłem przeciw tobie Heavens door, ale przysięgam na swoją karierę, że nie czytałem cię, ani nic nie zapisywałem — Rohan oparł się o blat. — Wydarłem z ciebie jedno wspomnienie.

— Co zrobiłeś!? — dopiero teraz [Reader] na niego spojrzała, znów miała chęć mordu w oczach.

— Daj mi dokończyć, bo widzisz, wczoraj — naprawdę nie chciał o tym opowiadać, jednak jego znajomość z [Reader] wisiała na cienkim wołosku. — Byliśmy na randce, ale to była okropna randka. Chciałem usunąć to wspomnienie i ponownie cię zaprosić, ale żeby tym razem było lepiej.

— Byliśmy na randce? My? — [Reader] nie zdawała się być przekonana.

Rohan wyjął z kieszeni zwiniętą kartkę, która była częścią [Reader]. Niechętnie jej go oddał, aby mogła wszystko przeczytać. Nie chciał żeby sobie przypomniała, żeby go takiego widziała, a teraz nie wie czy czasem ich znajomość nadal będzie istnieć.

Patrzył na jej twarz, na której momentalnie pojawił się delikatny uśmiech. Spojrzała na niego nie mogąc uwierzyć, że przez takie małe zamieszanie na randce, on ryzykował całą ich przyjaźnią.

— Czyli wolałeś użyć Heavens door i narazić się na mój gniew niż to żebym pamiętała, że — [Reader] spojrzała jeszcze raz na papier — wychodząc z auta wdepnąłeś w wielką kałużę, a później w parku na twoje ramię narobił ptak?

Rohan odwrócił głowę i zacisnął zęby. Kusiło żeby znów użyć Heavens door, nie mógł uwierzyć, że został tak upokorzony i to przez niego samego. No i jakiegoś pieprzonego gołębia.

— Rohanie Kishibe, jesteś kretynem.

Spojrzał na nią, czyli to koniec ich znajomości i nie zrujnowała tego ptasia kupa, a on.

— Naprawdę myślałeś, że ptasia kupa na twoim ramieniu mnie odrzuci?

— Nie chciałem żeby nasza pierwsza randka tak wyglądała.

— Jeśli się postarasz, to nasza druga randka będzie lepsza.

— Druga?

— Ale masz mi przywrócić to wspomnienie — pomachała kartką przed twarzą Rohana. — I nigdy więcej Heavens door.

— Tak, obiecuję.

[Reader] przekręciła oczami, on naprawdę jest kretynem. Szkoda, że tak bardzo jej na nim zależy. Rohan jest naprawdę uroczym kretynem. 

One Jojo ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz