Ziarenka ryżu[JotaroXReader]

1K 94 47
                                    

Hej, hej, chcę tylko powiedzieć, że jest to kontynuacja do shota ,,Nowa w szkole", tak jak prosiły mnie niektóre osoby. Miłego czytania <3

[Reader] po prawie godzinie, wyszła z gabinetu dyrektora. Jakoś specjalnie się tym nie przejmowała, po prostu kolejne siedzenie na dupie i słuchanie jego narzekań jaka to zrobiła się problemowa i nie może tak być, a może tak zająłby się ludźmi, którzy ją prowokują? Oczywiście, na to nie patrzy, to nic, że działa w samoobronie, to ona musi ponosić karę. Przeklęła pod nosem, z każdym dniem coraz bardziej nie cierpiała tej szkoły.

— Trochę cię tam przytrzymał — obok niej pojawił się Jotaro.

— Ta suka Tazu znów się prosiła o obicie twarzy, oczywiście wszystko poszło na mnie. Nic nowego nie mówił.

— Znudzi mu się, w końcu po prostu odpuści, miałem to samo.

[Reader] schowała ręce w kieszenie swojego mundurka, miała serdecznie dosyć tej szkoły i dzisiejszego dnia. Sądziła, że po miesiącu wszystko się uspokoi, ale ludzie nadal nie dają jej spokoju, nie wiedziała, że można być aż tak głupim. Dobrze wiedzieli, że nie warto jej prowokować, wiedzieli, że rzuca się z pięściami na każdego, a jednak nadal ją prowokowali i wyśmiewali. Uczniowie wykorzystywali każdą okazję żeby ją ośmieszyć i upokorzyć.

— Przejmujesz się tym co powiedział dyrektor?

— Huh? — spojrzała na swojego przyjaciela.

— Wyglądasz na strasznie przygnębioną. Jak nie ty.

— Po prostu ludzie mnie wkurzają. Nic mi nie jest.

Ręka Jotaro pojawiła się kilka centymetrów przed twarzą [Reader]. Jego druga ręka odcięła jej jedyną stronę ucieczki. Przyciśnięta do ściany, zablokowana przez ręce przyjaciela, patrzyła na niego nie rozumiejąc co on wyprawia. Musiała zadrzeć głowę żeby spojrzeć mu w oczy, był od niej o wiele wyższy i często ją to wkurzało.

— Nie nabierzesz mnie, [Reader]. Widzę, że coś ci jest, gadaj.

— Jotaro, nie mam nastroju, przepuść mnie.

Wymknęła się pod jego ręką, natychmiast przed jej twarzą pojawiła się ręka Star Platinum, Jotaro nie chciał jej odpuścić.

— Będziesz w to mieszać standy? Nie prowokuj mnie.

Jotaro się nie cofnął. Oboje patrzyli na siebie, gotowi do ataku lub obrony. [Reader] naprawdę nie miała sił na tą głupią rozmowę, chciała po prostu iść na lekcje, a po niej coś zjeść. Jotaro to wszystko utrudniał jak inni, kiedy stał się taki troskliwy? Zawsze po prostu milczał i dawał jej zostać z własnymi myślami.

Dzwonek ich uspokoił, obydwa standy zniknęły. Nikt nic nie powiedział, po prostu każde z nich rozeszło się do swojej klasy. Jotaro nie był zadowolony z obrotu sytuacji, znów wszystko zepsuł. Chciał dobrze, chciał pokazać [Reader], że jest dobrym przyjacielem i może na niego liczyć, ale ona tylko się wściekła. Mógł po prostu jej posłuchać i odpuścić. Miał nadzieję, że przyjaciółka nie będzie się długo gniewać i po lekcji razem zjedzą obiad i porozmawiają na spokojnie, tym razem postara się na nią nie naciskać.

[Reader], która wręcz się trzęsła z emocji usiadła do swojej ławki. Jakby miała za mało problemów, teraz jeszcze pokłóciła się z Jotaro. Zachowuje się jakby wszystko wiedział najlepiej, a nic nie wie! Dla niego wszystko było takie proste, działał jej na nerwy.

Oparła się na ławce i zaczęła udawać, że słucha nauczyciela, a tak naprawdę ciągle myślała o dzisiejszej bójce, o ile można to tak nazwać. [Reader] po prostu zaczęła okładać swoją rywalkę, która nie potrafiła w żaden sposób się obronić. Przywykła do wszystkich wyzwisk, do tego, że ciągle gadają o innym kolorze jej włosów i o ojcu z Ameryki, to nie było nic nowego, ale jak usłyszała, że drwią z niej przez Jotaro... nie wytrzymała. Oni nic nie wiedzą, nie znają go, każdy uważa go za strasznego, a głupie laski kleją się do niego. On jest naprawdę cudownym facetem, chociaż często działa jej na nerwy i kłócą się o to kto ma rację, to nie przeszkadza jej to. Nie mogła znieść jak słuchała tych wszystkich bzdur.

Jotaro bawi się tobą, bo co on może w tobie widzieć?

Błagam cię, przyjaciel? Widać, że jesteś dla niego nikim.

Znudzisz mu się, pewnie czeka na dobry moment żeby cię wykorzystać.

Jotaro nie lubi dziewczyn takich jak ty.

Bolesne słowa odbijały się echem w głowie [Reader] i nie mogła w żaden sposób ich zagłuszyć. Nie wierzyła w nie, wiedziała, że to wszystko tylko kłamstwa, więc czemu tak bardzo ją bolały? Bała się, że to prawda? Chociaż w najmniejszym stopniu? Jotaro był dla niej jedynym oparciem w tym piekle, wspierał ją, bo bardzo dobrze wiedział jak ona się czuje, przechodził przez to samo. Nie chciała go tracić, a co gorsza zostać przez niego odrzucona.

Czuła jak robi jej się niedobrze i gdyby nie dzwonek informujący o przerwie na obiad, wybiegłaby z klasy nawet w środku lekcji. [Reader] popędziła za szkołę, do miejsca gdzie zawsze je swoje posiłki z Joatro, tak się śpieszyła, że nie wzięła ze sobą swojego pudełka z jedzeniem.

[Reader] upadła na trawę i podkuliła nogi. Brała głębokie wdechy i starała się uspokoić, wiedziała, że kiedy jest niespokojna on się włącza, pojawia się i wpada w szał. Znów ktoś ją skrzywdził, a on nie lubił, kiedy krzywdzono [Reader].

Jej stand pojawił się obok, ruszał się chaotycznie, atakował wszystko na swojej drodze. Pierwszą przeszkodą okazało się być drzewo w które z całych sił uderzył. Ptaki poderwały się z gałęzi, a w pniu został głęboki ślad uderzenia.

— [Reader] — chłodny ton głosu Jotaro ją ocucił. Jej widmo zniknęło. — Chyba nie chcesz rozwalić szkoły swoim standem?

Nie odpowiedziała, było jej głupio, że znów straciła nad nim kontrole. Od kiedy Jotaro jej wytłumaczył jak działają standy, o wiele mniej ma z nim problemów, jednak w takie dni jak te... nie ma kontroli nad samą sobą.

Jotaro widząc, że jego przyjaciółka za chwilę się popłacze lub rozwali wszystko dookoła, usiadł obok niej i zapalił papierosa. Podał jej go, a ona zaciągnęła się i powoli wypuszczała dym z ust.

— Nie chciałem dzisiaj na ciebie naciskać.

— Trzymajcie mnie, Jotaro powiedział przepraszam.

— Nie powiedziałem.

— Sens jest ten sam — poklepała przyjaciela po ramieniu — ja też przepraszam. Niepotrzebnie tak naskoczyłam, chciałeś dobrze.

— Czyli co, znów zgoda?

— Zgoda.

W brzuchu [Reader] głośno zaburczało, złapała się za niego. Jotaro tylko pokręcił głową.

— Gdzie masz jedzenie?

— Zapomniałam zabrać z szafki.

— Rany, same problemy z tobą. Podzielę się z tobą, moja mama jak zwykle napakowała mi jedzenia jak dla armii.

— Nie trzeba, pójdę do sklepiku i kupię sobie jakąś kanap...

Jotaro wcisnął pałeczki w usta [Reader]. Zaskoczona powoli przeżuła ryż z mięsem. Obiad był naprawdę świetny, jego mama potrafiła gotować i to bardzo dobrze.

Przyjaciel nie przejmował się niczym, czekał aż połknie porcje i karmił ją dalej. Jak małe dziecko. Na zmianę wkładał pałeczki do ust [Reader], a później do swoich, obiad z jego pudełka powoli znikał.

W pewnym momencie, kiedy [Reader] dłużej przeżuwała większą porcję, Jotaro zapatrzył się na nią, zobaczył, że zaraz obok ust ma kilka ziarenek ryżu przyklejonych do skóry. Pokręcił głową, chciał wiedzieć jakim cudem potrafi się tak ubrudzić, zwłaszcza, że ją sam karmił.

— Rany — nachylił się nad nią i swoimi wargami zdjął ryż — zawsze musisz się ubrudzić.

Przerażona [Reader] z trudem przełknęła jedzenie. O mało go nie wypluła z zaskoczenia. On ją właśnie, czy on, nie mógł, ale zrobił to!

— Jotaro, czy ty... — słowa ledwo przechodziły jej przez gardło.

— Tylko zdjąłem ryż.

— A, no tak.

[Reader] spuściła głowę w dół i zagapiła się na swoje buty. Poczuła jak Jotaro oplata ją swoim ramieniem i przysuwa do siebie.

— Razem przetrwamy szkołę, obiecuję — powiedział, po czym cmoknął ją w czubek głowy.

One Jojo ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz