Nowy członek rodziny[PolnareffXReader]

755 63 29
                                    

[Reader] przeciągnęła się, poranne słońce padające na jej twarz, obudziło ją. Przewróciła się na drugi bok, ku jej zdziwieniu nie natrafiła na swojego ukochanego, a na pustą przestrzeń. Otworzyła jedno oko, leżała sama. Niezadowolona usiadła i rozejrzała się po pokoju, nigdzie go nie było.

— Dzień dobry! — Polnareff wszedł do pokoju z dwoma kubkami gorącej kawy. — Jak się spało?

— Za krótko — mruknęła, podchodząc do niego.

Pocałował ją w czoło i podał jej ulubiony kubek z ulubionym napojem. Powoli upiła łyk, aby nie poparzyć sobie języka.

— Gotowy na dzisiaj? — zapytała z uśmiechem.

— Gotowy, chociaż boje się, mam rękę do dzieci, nie do zwierząt.

— Będzie dobrze, dzisiaj mamy dzień mycia naszych milusińskich.

[Reader] odwróciła się od Polnareffa i podeszła do swojej szafy. Otworzyła ją na oścież i zastanawiała się co może dzisiaj ubrać. Musiała ubrać się wygodnie, ale przewiewnie, dzień zapowiadał się naprawdę upalnie.

— Problem z ubiorem?

— Och tak, przecież nie mam nic w szafie — odłożyła swój kubek i teatralnie opadła na łóżko.

Mężczyzna zaśmiał się głośno i podszedł bliżej, zawisł nad [Reader] i ucałował ją delikatnie w usta. Smakował kawą i czekoladą, spojrzała na niego niezadowolona.

— Jadłeś ciastka na śniadanie?

— Nie mogłem się im oprzeć, wręcz krzyczały do mnie!

— Nie wierzę, że wyszłam za takiego potwora! — zaśmiała się — powiedz chociaż, że coś dla mnie zostawiłeś!

— Zbierajmy się, niedługo powinniśmy wychodzić.

[Reader] walnęła go w ramię w ramach zemsty, jednak to miało tylko rozproszyć Polnareffa, aby nie osłonił się przed poduszką, którą walnęła go prosto w twarz. Szybko podjął rzuconą mu rękawicę, złapał za drugiego jaśka i wyczekiwał na moment w którym uda mu się zaatakować.

[Reader] rzuciła się na niego, próbując powalić swoim ciężarem ciała, jej ukochany jednak był silniejszy, ugiął kolana, żeby nie polecieć do tyłu, obrócił się i rzucił ją na łóżko. Uderzył poduszką, dziewczyna nie zdążyła się osłonić i oberwała prosto w twarz.

— Poddaj się, albo zostaniesz moją zakładniczką!

— Nigdy! Będę walczyć do śmierci!

— A więc twoja egzekucja nastąpi przez pocałunek!

Kolejny raz wpił się w jej usta, delikatnie, a jednak pocałunek był zachłanny. [Reader] opltoła biodra Polnareffa swoimi nogami i przysunęła bliżej siebie. Spletli razem swoje dłonie, oddając się całkowicie pożądaniu.

W ich cudownej chwili uniesienia, przeszkodził im telefon [Reader], który zaczął wściekle wibrować zaraz pod jej głową. Niezadowolona, odsunęła się na chwilę od ukochanego i wyjęła telefon spod poduszki.

— Tak?

— Hej, dasz radę przyjechać trochę wcześniej? Właśnie przywieźli nam nowego psiaka.

— Tak, pewnie, już się zbieramy.

Rozłączyła się, widziała jak Polnareff cicho wzdycha, jednak nic nie powiedział, wstał z łóżka i podszedł do jej szafy. Przez chwilę patrzyła na ciuchy i w końcu wyciągnął koszulę w kratę.

One Jojo ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz