Poznajmy się[JotaroXReader]

807 79 13
                                    

 — Gdy patrzę na spokojne niebo, zawszę myślami wracam do twoich pięknych oczu, które tak bardzo mnie uspokajają. Codziennie przed snem, marzę, aby jeszcze raz wybrać się na wspólny spacer po twoim, pięknym ogrodzie i znów poczuć zapach tych pamiętliwych fiołków. Moje serce krwawi, kiedy musimy się rozstać, więc liczę, że nasze dłonie znów się splotą. Co myślisz? — [Reader] zwróciła się do swojego lokaja. — Brzmi dobrze?

— Sądzę, że list jest ładny — odpowiedział.

— Agh! — [Reader] podarła kartkę na malutkie kawałeczki i wyrzuciła do małego śmietniczka obok jej stolika. — Nie ma być ładny, ma brzmieć, że naprawdę za nim tęsknię!

— Sądzę, że panienka powinna kogoś wynająć, to łatwiejsze wyjście.

— Polnareff, już o tym rozmawialiśmy! — [Reader] sięgnęła po nową kartkę i zamoczyła swoje pióro w kałamarzu. — Chcę żeby list był szczerzy, napisany przeze mnie... ale ciężko mi pisać do kogoś kogo ledwo znam, byliśmy na jednym spacerze, który trwał ledwo dwie godziny, a Jotaro nie jest rozmownym młodzieńcem, ledwo go znam!

Wstała od swojego stolika o mało nie rozlewając atramentu. Nie wiedziała co mu napisać, musiała to zrobić, ich małżeństwo jest już przesądzone, a ona nie zamierza żyć u boku człowieka, którego w ogóle nie zna! Jakie lubi kwiaty, co najczęściej je, chce poznać chociaż jego ulubiony kolor, cokolwiek! Niestety, nawet napisanie zwykłego listu ją przerastało, wszystko co napisze, wydaje jej się kompletnie bezsensu i przesłodzone, a nie chciała żeby wziął ją za jedną z tych skrajnie romantycznych damulek, które tylko chodzą w koronkach i mają głowy w chmurach, a tak naprawdę sypiają ze służbą, chciała żeby dostrzegł w niej wartościową osobę.

Miała do niego tyle pytań, chciała poznać jego przeszłość, ale też plany, czy chciałby gdzieś wyjechać, a może woli siedzieć godzinami w bibliotece, nie wiedziała i nigdy się nie dowie, chyba że w końcu uda jej się coś napisać, a to graniczyło z cudem.

Usiadła ponownie do swojego stolika, wzięła głęboki wdech i spojrzała na pustą kartkę, powtarzała sobie w głowie, że jej się uda w końcu to nic takiego, zwykły list. Przygryzła końcówkę swojego pióra i zastanawiała się co powinna napisać, jak w ogóle zacząć.

Drogi Jotaro, nadal wspominam nasz spacer. W pamięci przywołuje obrazy pięknych i kolorowych kwiatów, ale też twoich pięknych, błękitnych oczu, które przypominają mi spokojne niebo. Myśl, że codziennie będę mogła w nie patrzeć napawa mnie nieopisanym szczęściem.

Nasze małżeństwo za kilka miesięcy, nasi ojcowie i matki szykują naszą uroczystość, tworzą listę gości oraz wybierają dla nas stroje, ja chciałabym Ciebie poznać, wiedzieć z kim spędzę resztę swojego życia, jakim człowiekiem jesteś

Przerwała i przeczytała jeszcze raz to co napisała, nadal wszystko wydawało jej się głupie. Zmięła kartkę w rękach i wyrzuciła do śmietnika w którym skończyło się już miejsce na jej zużyte kartki. Polnareff z cichym westchnięciem zabrał śmietnik i wyszedł z pokoju [Reader], aby wszystko wyrzucić do palenia.

Została sama ze swoimi myślami. Popukała się po czole, nie wiedząc jak ten list powinien wyglądać, cicha osobowość Jotaro jej w tym nie pomagała! Wizualnie jej się spodobał, był naprawdę przystojnym młodzieńcem, ale chciała wiedzieć o nim więcej, widzieć coś więcej niż tylko przystojna twarz i dobrze zbudowane ciało!

Jotaro, chciałabym powtórzyć nasz spacer, ale tym razem chciałabym Cię poznać. Może ponownie się spotkamy?

[Reader] podpisała się i zgięła kartkę na pół, ostrożnie wsunęła ją do koperty i prysnęła swoimi perfumami. Zapieczętowała list i podała Polnareffowi, który właśnie wrócił do jej pokoju z pustym śmietnikiem.

— Poślij kogoś do posiadłości Jotaro, chcę żeby dostał ten list jeszcze dzisiaj.

Lokaj posłusznie się ukłonił i ponownie zostawił [Reader] samą w swoim pokoju. Popukała palcem o drewniany blat.

Poderwała się z krzesła, co ona zrobiła!? Jak mogła to wysłać, przecież Jotaro pomyśli o niej nie wiadomo co! Jak mogła wyjść z tak śmiałą propozycją!?

Zbiegła na dół z nadzieją, że jeszcze złapie Polnareffa i wyrwie mu ten przeklęty list, jednak nie zdążyła. Posłaniec przed minutą wyruszył i już za godzinę Jotaro dostanie jej okropny list. Czuła jak robi jej się słabo, wyśmieje ją, na pewno tak będzie.

Godziny mijały, jej człowiek zdążył już dawno wrócić i zapewnił, że przekazał kopertę w same ręce Jotaro. Przeczytał go, to pewne, a jej prosty list i prosta propozycja na pewno go rozbawiły, wyrzucił list do kominka i uzna ją za jakąś niedojrzałą małolatę! Chciała polepszyć ich relacje, zbliżyć się do niego, a teraz wszystko zniszczyła, bo dała się ponieść emocją i nie posłuchała swojego rozsądku, który nagle wyszedł na spacer i oddał władzę jej sercu.

Gdy rozległo się pukanie do jej posiadłości, jako pierwsza była przed drzwiami. Otworzyła z walącym sercem i odebrała czarną kopertę z pieczęcią na której widać było herb rodu Jotaro. [Reader] poczuła jak jej nogi się uginają i wszystko nagle zawirowało. Odpisał, ale co? Czy w środku jest wyraz jego niezadowolenia czy może odmowa, a może się zgodził?

Zamknęła się w swojej sypialni i złapała za nożyk do otwierania kopert, ta niepewność ją zabije! Drżącymi rękoma złapała za kartkę papieru i zaczęła czytać.

[Reader], Twoja śmiała propozycja mnie zamurowała, chcesz mnie poznać? Zgoda, ale nie spodziewaj się wiele, możesz się zawieść. Czekaj na mnie w swoim ogrodzie o 20:00.

Przycisnęła kartkę do piersi, teraz to bała się jeszcze bardziej. Za dwie godziny spojrzy Jotaro ponownie w oczy.

***

[Reader] krążyła niespokojnie przy krzewach z różami. Zbliżała się dwudziesta, a po paniczu Jotaro ani śladu, wystawił ją? Przecież ich posiadłości to tylko godzina drogi no góra półtorej. Bawiła się swoimi palcami w oczekiwaniu, które doprowadzało ją do szaleństwa.

— Stresujesz się tym, że mnie nie zobaczysz czy tym, że się nie zjawię?

Słysząc jego głęboki i niski głos, o mało nie upadła, a jej serce nie wyskoczyło z piersi. Odwróciła się w jego stronę, stał z rękoma w kieszeni i patrzył się jej prosto w oczy.

— Jotaro! — Nie wiedziała co miała mówić, kompletnie straciła głowę.

— To co, idziemy na spacer? — podszedł do niej i zaoferował swoje ramię.

[Reader] bez chwili zastanowienia objęła je i powoli ruszyli długą ścieżką wśród kwiatów. Byli sami, tylko oni, kwiaty, małe owady i księżyc.

— To od czego zaczniemy? Chcesz poznać moje ulubione śniadanie czy porę na drzemkę? — [Reader] czuła jak się rumieni, jego ton głosu... nie wiedziała czy żartuje czy nie, jest znudzony czy może rozdrażniony? Co powinna zrobić? — Och, przepraszam, nie chciałem cię obrazić, ja po prostu... rzadko o sobie mówię.

— To ja przepraszam, ta moja prośba była taka nagła, napisałam ten list pod wpływem emocji i...

— I był szczery, co mi się bardzo spodobało.

— Naprawdę?

— Bez urazy, ale na początku wydawałaś mi się po prosto ładna, ale zwykła, bez wyrazu, jednak po tym liście... jesteś kobietą, która wie czego chce, nie boi się wyzwań. Nie bawisz się w jakieś uprzejmości, jesteś szczera, co u dzisiejszych kobiet jest coraz rzadsze.

[Reader] czuła jak znów się rumieni, ale tym razem było to przez komplement Jotaro, którego się kompletnie nie spodziewała.

— Może mi po prostu opowiesz o swoim tygodniu? Nie musimy od razu wiedzieć o sobie wszystkiego, po prostu nie chcę... żeby mój przyszły mąż był mi zupełnie obcy.

— Zgoda — Jotaro uśmiechnął się ciepło do niej — poznawajmy się powoli.

One Jojo ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz